wtorek, 29 stycznia 2013

Reklama

Hej <3 Wątpię, że ktoś tu jeszcze wchodzi, ale mimo to postanowiłam wam dać link do mojego kolejnego opowiadania: http://the-most-important-thing-in-the-world.blogspot.com/ ; )  Jak pojawią sie po bohaterami trzy komentarze to dodam pierwszy rozdział ;D

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Epilog

                                                           *10 lat później*

Manchester United. Kocham ten klub i nigdy nie przestane. To dzięki niemu poznałam mojego męża oraz wspaniałych przyjaciół. Mogłabym tu opisywać wszystko co działo się kilka lat temu, ale to byłoby bez sensu. To byłoby zbyt nudne. Dla was. Ja uważam, że moje życie było pełne niespodzianek. Zakończenie liceum, studia, oświadczyny, ślub, narodziny Isabel i Natalie. Kim są te dziewczynki? To córki moje i Hazzy. Efekt naszej miłości, która będzie wieczna. A co z resztą? Mariusz i Asia wzięli ślub sześć lat temu, a siedem miesięcy później na świat przyszedł ich synek Lucas. One Direction jeszcze czasami grywa jakieś koncerty, ale nie są tak popularni jak kiedyś. Jednak pozostaną w sercach Directionerek na zawsze. A jak z ich życiem prywatnym? Domi i Niall wzięli ślub, ale póki co nie mają potomstwa. Zayn rozstał się z Perrie po kilku miesiącach związku. I bardzo dobrze. Nie lubiłam jej. Tak mu odibło, że zaczął nawet do mnie zarywać. No, ale ja mu wybiłam szybko ten pomysł z głowy. Skończył się na tym, że on i Juls wrócił do siebie. Liam poznał tancerkę o imieniu Danielle. Naprawdę ją polubiłam! Żyją teraz w wolnym związku, a na świat ma przyjść niedługo ich córeczka. Louis i Carly mają za miesiąc ślub. Ja uważam, że to trochę późno. W końcu mają już synka o imieniu Nate i córeczkę Rose. Wszyscy jesteśmy grupką przyjaciół.  Pomyśleć, że to wszystko zawdzięczam jednemu klubowi...

______________________________________________________________________________________


Naszła mnie wena i napisałam Epilog. Mam do was teraz ogromną prośbę. Każdy kto czytał to opowiadanie niech zostawi tu swój komentarz. Naprawdę mi na tym zależy. Proszę <3 Będę tęsknić z tym blogiem. Jestem tego pewna. Jeszcze dziś lub jutro założę blog z kolejnym opowiadaniem. Będzie się różniło od tego, ale mam nadzieje, że tamto opowiadanie także będziecie czytać ; ) Kocham Was <3 Zajrzyjcie tu jeszcze jutro. Pojawi się link do mojego drugiego bloga.

Chapter Thirty-Eight

- Uspokój się i powiedz o co chodzi..
- Pokłócił się z chłopakiem z  mojego akademika i się pobili.
- Który szpital? Zaraz tam będę.
- Royal National Hospital.
- Ok. Pa - rozłączyłam się.
Zapięłam spodnie i nałożyłam na siebie bluzkę.
- A ty dokąd? Jaki szpital? - spytał Harry wstając z łóżka.
- Maniek się z kimś pobił. Muszę tam jechać. - powiedziałam chowając telefon do torebki.
- Jadę z tobą. - założył swoją koszulkę.

- Gdzie on jest? - spytałam stojącą przed szpitalem Joasie.
- Lekarz się nim zajmuje. - od powiedziała - Ale za chwile powinien wyjść.
Weszliśmy do środka. W poczekalni było kilka osób. Usiedliśmy tam i czekaliśmy na wyjście mojego brata z gabinetu lekarza. Chwile później wstałam z krzesła, bo nie mogła usiedzieć w miejscu. Harry widząc to, także wstał i mocno mnie przytulił.
- Będzie dobrze, nie martw się..
Nie od powiedziałam, tylko wtuliłam się jeszcze bardziej. Drzwi od gabinetu otworzyły się, a z nich wyszedł Mariusz. Miał śliwę pod okiem, rozciętą wargę i kilka plastrów na czole. Do tego jego ręka była owinięta bandażem. Wyrwałam się z objęć mojego chłopaka, podbiegłam do brata i z całej siły go przytuliłam.
- Ałaa to boli - jęknął
Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam.
- Co ty tu robisz? - zapytał.
- Asia dzwoniła, że się z kimś pobiłeś i jesteś w szpitalu. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam.
- Nie jesteś już zła?
- Powinnam cię wysłuchać. Pogadamy, ale nie tutaj. powiecie na mały wypad do KFC?
Wszyscy z chęcią się zgodzili więc pojechaliśmy w wyznaczone miejsce.

Hazza poszedł złożyć zamówienie, a ja z Asią i Mariuszem siedziałam przy stoliku.
- Powiesz mi wreszcie dlaczego wyprowadziłaś się i nie odzywasz się do mnie i do matki? - zapytał Maniek
- Ja? Ja nie odzywam się do matki?
- Tak mi powiedziała. Podobno chcesz zacząć życie bez nas, ale ja w to nie wierzę.
- Ona ci to powiedziała?! Chyba trochę po przekręcała - powiedziałam wściekła.
- Nie rozumiem.
- Wyrzuciła mnie! Nie chciała mnie znać. Twierdzi, że to moja wina, że ojciec się zabił - byłam bliska płaczu.
Nie mogłam uwierzyć, że moja matka naprawdę oszukała mnie i brata.
- Co?! Jak to wyrzuciła?!
- Powiedziała, że ty o wszystkim wiesz.
- Nie wiedziałem. Naprawdę nie wiedziałem... - schował twarz w dłonie.
- Dobra, nieważne. Nie chce żyć przeszłością. Teraz jest dobrze i to jest najważniejsze.
- Wiecie co? Jesteście chyba idealnym rodzeństwem - wtrąciła się Aśka.
Zaśmiał się. Akurat do stolika podszedł Hazza z naszymi zamówieniami.
- Nadal nie rozumiem dlaczego nie zgodziłeś się, żeby kelner je przyniosła. - powiedziałam.
- Bo on jest za ładny. - od powiedział mój chłopak stawiając ast foody na stół.
Wzięłam swoją małą porcję frytek i shake'a truskawkowego.
- Jesteś zazdrosny o kelnera? - spytałam, a on kiwnął głową na tak - Głupek
- Też cię kocham - usiadł obok mnie.
Siedzieliśmy jeszcze około godzinkę w knajpie jedząc i rozmawiając na wszystkie tematy. Było naprawdę miło. Potrzebowałam takiego wypadu.
- Późno już. Ja muszę wracać do akademika - powiedziała Asia
- Ja też będę się zbierał. - mruknął cicho Mariusz
Pożegnaliśmy się z tą dwójką i sami także ruszyliśmy do samochodu.

___________________________________________________________________________________

To był najprawdopodobniej ostatni rozdział. Teraz jeszcze epilog i  chyba skończę bloga. Zastanawiam się tylko czy pisać kolejne opowiadanie czy nie... Miałam to w planach, ale widząc liczbe komentarzy pod ostatnim rozdziałem jakoś mi się odechciało.. Nie wiem, naprawdę nie wiem co zrobię.

piątek, 25 stycznia 2013

Chapter Thirty-Seven

Zdjęłam kurtkę i buty, plecak rzuciłam pod wieszakiem w przedpokoju. a ja sama poszłam do salonu. Położyłam się na kanapę i włączyłam telewizor.
- Serio? Masz zamiar oglądać tv? - zapytał zdziwiony Hazza.
Stał w drzwiach i patrzał na mnie. Dobrze wieziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam grać głupią.
- No, a co mam robić?
Podszedł do kanapy i usiadł na jej kancie. Zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta.
- Choćby to.
Nie odpowiedziałam nic, podniosłam się do pozycji siedzącej i gwałtownie wbiłam się w jego usta. Widać, że mu się spodobało. Chłopak zaczał całować mnie po szyi, a ja swoje ręce włożyłam pod jego koszulke. Juz miałam zamiar ją ściągać gdy usłyszałam głos Liama.
- Moglibyście się przenieść do swojej sypialni? Chciałbym obejrzeć jakiś normalny film w telewizorze, a nie pornosa na kanapie w salonie.
Oderwałam się od mojego chłopaka, chwyciłam poduszkę, która leżała na kanapie i rzuciłam nią w Payne'a. Niestety chłopak zdążył się odsunąć i nie trafiłam. Wstałam z kanapy, pociągnęłam Harry'ego za rękę. Styles posłusznie skierował się za mną, a swojemu przyjacielowi posłał tylko złowieszcze spojrzenie. Pewnie był zły na niego, że nam przerwał. Weszłam do naszego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Hazza położył się na mnie i ponownie wpił się w moje usta.
-Kochanie, zrobisz coś dla mnie? - odsunęłam go od ciebie.
- Dla ciebie wszystko, księżniczko - wymruczał mi do ucha.
- No skoro jesteś taki chętny to idź po mój plecak i odrób za mnie lekcje, księciuniu.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i zawiedziony.
- Dobrze się czujesz? - zapytał
- Ja? Świetnie. Czemu pytasz?
- Lubisz mnie wykorzystywać, nie? - spytał wstając
- Też cię kocham.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja wyjęłam z kieszeni moją komórkę. Weszłam na facebooka. Miałam kilka zaproszeń do znajomych, zaproszenia do gier i kilka wiadomości od moich "przyjaciółek" z Polski. Nagle im się o mnie przypomniało... Mogę się założyć, że chodzi im tylko o moją sławę. No, bo w sumie przyjaźniłam się z chłopakami z One Direction więc byłam trochę znana. Nie chciało mi się tego wszystkiego przeglądać więc schowałam mojego samsunga do kieszeni. Po chwili do pokoju wszedł Harry z moim plecakiem.
- W Afryce po niego byłeś czy co?
- Nie, tylko w przedpokoju.
- To co tak długo?
- Gadałem z międzyczasie z mamą.
- Twoja mama tu jest?!
- Przez telefon, idiotko.
- Sam jesteś idiota.
- Mam się obrazić?
- Czemu ty się mnie pytasz czy masz się obrazić czy nie? To zależy od ciebie.
Kto zrozumie logikę tego chłopaka jest geniuszem.
- Wiesz, że ta rozmowa nie ma sensu?
- Wiem.
Wstałam, wzięłam od Harry'ego mój plecak i usiadłam przy biurku. W sumie to nie mam pojęcia po co Stylesowi w pokoju biurko. Przecież on nie chodzi do szkoły i nie musi się uczyć... Ja naprawdę nie rozumiem jego toku myślenia.
- Ja miałem robić ci te lekcje, nie?
- Żartowałam. Ja już mam dość słabą sytuacje w szkole i kolejne jedynki mi nie potrzebne. Jeśli ty zrobisz moją pracę domową to jestem pewna, że dostanę przynajmniej trzy.
- Wątpisz w moją mądrość?
- Tak.
- To daj mi jakieś zadanie. Zobaczysz, że umiem - przysunął sobie krzesło.
Podałam mu moje ćwiczenia od fizyki.
- Oblicz siłę wyporu działającą na kawałek świecy o wymiarach 1cm x 1cm x 0,5 cm, bezpośrednio po wrzuceniu jej do wody, gdy jest w niej całkowicie zanurzona. - przeczytał wpatrując się wielkimi oczami w kartkę - Zacznijmy może od tego co to jest siła wyparcia?
Po pytaniu jakie zadał wiedziałam już, że na stówę nie rozwiąże tego zadania.
- Jak już to siła wyporu, a nie wyparcia, a po drugie to nie będę ci tego tłumaczyć, bo zanim zrozumiesz to ja już skończę wszystko co mam zadane.
- Dobra, poddaje się. Wygrałaś. Jesteś mądrzejsza.
- No widzisz? A teraz spadaj stąd, bo ja muszę się skupić.
Hazza położył się na łóżko, a zajęłam się lekcjami.  Odrobiłam matmę, fizykę, chemie i polski. Schowałam książki do plecaka i położyłam się obok mojego skarba. Chłopak spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Był taki bezbronny i słodki. Pogładziłam go po policzku, a on podniósł powieki. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi zielonymi ślepiami. Kocham je. Kocham go. Musnęłam delikatnie jego usta.
- Skończyłaś? - zapytał zaspany.
Pokiwałam twierdząco głową, a on mocno mnie przytulił.
- Teraz do końca dnia jesteś moja, tylko moja.
- Jak sobie życzysz, kochanie.
Chłopak wpił się w moje usta i przekręcił nas tak, że leżałam na nim. Odwzajemniłam pocałunek. Harry zdjął   moją bluzkę i zaczął muskać moją skórę w okolicach piersi. Podniecało mnie to. Zdjęłam jego koszulkę i rękami zaczęłam jeździć po torsie. Hazza ponownie mnie pocałował, w tym samym czasie majstrując przy guziku od moich spodni. Rozpiął je i miał zamiar je zdejmować, gdy zadzwonił z mojego telefonu rozbrzmiała piosenka "I love it". Znowu nam przerwano... Oderwałam się od mojego chłopaka, wyjęłam telefon z jeansów i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Asia. Domyślałam się w jakiej sprawie dzwoni, ale mimo to odebrałam.
- Tak?
- Milena dobrze, że odebrałaś! Proszę przyjedź do szpitala! Mariusz... on..  w szpitalu.- płakała więc coś musiało się stać...
_________________________________________________________________________________

Jestem. Krótko, bo muszę z kompa spadać. Komentujcie ;3 Pamiętajcie, że ja kocham tych co komenują <3

środa, 16 stycznia 2013

Chepter Thirty-Six

Dziwnie znowu było zobaczyć znajome twarze po tak długim czasie. Nie wiem skąd, ale ludzie chyba wiedzieli o śmierci mojego ojca, bo patrzyli na mnie smutnym wzrokiem, a nawet kilku ludzi, których znam tylko z widzenia przystanęło i powiedzieli zwykłe " współczuje ". Naprawdę ciepło mi się zrobiło na sercu, że kogoś chociaż trochę obchodzi mój los. Szczerze to zaczynałam w to wątpić... Mijała właśnie ostatnia lekcja, kiedy dostałam z papierowej kulki w głowę. Podejrzewam, że nikt z mojej klasy nie byłby na tyle dziecinny, żeby rzucać papierowymi kulkami bez powodu, więc pewnie to był liścik. Spojrzałam za siebie i ujrzałam uśmiechniętą Eve machającą rękami. Chyba próbowała mi pokazać, że mam odwinąć kulke. Zrobiłam tak jak kazała.
- Co się dzieje? Jesteś jakaś zamyślona dzisiaj...
Odpisałam.
- Nic ważnego. Jestem tylko wściekła na chłopaka
- To ty masz chłopaka? Fajnie, że mi powiedziałaś...
- Nie czytasz gazet?
- Nie zmieniaj tematu. Czemu mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka?
- Byłam pewna, że widziałaś już w jakiejś gazecie, że ja i Harry Styles jesteśmy parą
Karteczki z odpowiedzią się nie doczekałam, bo zadzwonił dzwonek. Zebrałam swoje książki i wyszłam jak najprędzej z klasy, żeby uniknąć rozmowy z przyjaciółką. Nie miałam ochoty ej wszystkiego tłumaczyć. Niestety nie udało mi się. Dorwała mnie na boisku przed szkołą.
- Najpierw ukrywasz, że masz chłopaka, a teraz jeszcze zwiewasz! Wzorowa z ciebie przyjaciółka, wiesz? - warknęła na mnie.
- Ev ja nie mam siły, żeby ci wszystko tłumaczyć. Mam dość problemów.
- Więc nasza przyjaźń jest dla ciebie tylko problemem? Proszę bardzo. Właśnie się skończyła. - krzyknęła, walnęła mnie z bara i odeszła.
Świetnie. Musiałam się jeszcze z nią pokłócić. Ja już nie wyrabiam. Chciałam już wychodzić z terenu szkoły, gdy usłyszałam piski dziewczyn z parkingu. Spojrzałam w tamtą strona. Na jednym z miejsc parkingowych zaparkowany był zaparkowany samochód  Harry'ego, a on sam stał oparty o maskę i patrzył się na mnie. Miał wylane na to, że kilka metrów od niego stała grupka typowych blondynek i na jego widok zapewne miały kisiel w gaciach. Zachiało mi się śmiać na ich widok. Podejrzewałam, że Hazza czekał na mnie więc udałam się w jego strone. Stanęłam przed nim i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Cześć słońce- - połózył dłonie na moje biodra i się przysunął.
Dziewczyny obok nas są tak głupie, że chyba myślały, że Styles powiedział to do nich, bo zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. Uniosłam prawą brew do góry.
- Przeszły ci poranne fochy? - zapytałam.
- Przepraszam. Byłem wkurzony na kumpla, bo mi coś obiecał, a potem nie dotrzymał słowa. Ty byłaś w pobliżu i trafiło, że wyżyłem się na tobie.
- Obiecujesz, że to ostatni raz?
- Tak - złączył nasze wargi, a "blondynki" obok nas zapiszczały jeszcze głośniej.
O ile to było możliwe. Myślałam, że mi uszy pękną,
- Wsiądźmy do środka, okey? Mam dość tych zwierząt stojących obok. - powiedziałam.
Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową. Harry usiadł na miejscu kierowcy, a ja obok niego. Z jedną osobą si już pogodziłam. Teraz została mi tylko Ev. Ale to już później. Póki co nie mam siły. Nagle na myśl przyszło mi jedno pytanie na które koniecznie chciałam znać odpowiedź.
- Hazz, a co takiego obiecał ci ten kumpel?
Styles nie odpowiedział tylko uśmiechnął się tajemniczo.
- Masz zamiar mi odpowiedzieć? - zadałam kolejne pytanie
- Niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- Lubisz.
- Nie.
- Tak.
- No chyba wiem co lubię, a co nie.
- I tak nic nie powiem.
Jęknęłam cicho, a chłopak ponownie dzisiejszego dnia się zaśmiał. Moją uwage przykuły kwiaty leżące na tylnym siedzeniu.
- Dla kogo ten bukiet róż?
- Co? Jaki bukiet?
- No coś przypominającego kwiaty, a dokładnie róże leży na tylnym siedzeniu twojego samochodu więc domyślam się, że są twoje. No, a domyślam się, że sobie ich nie kupiłeś.
- Cholera. Były dla ciebie na przeprosiny, ale zapomniałem ci dać.
Zaczęłam się śmiać.
- A ty z czego rżysz?
- Tylko ty możesz być takim idiotą, żeby zapomnieć o kwiatach.
- Bałem się!
- Czego?
- Że mimo tego, że cię przeproszę to nadal będziesz zła.
- Głupek.
- Który cię kocha.
- Tak, tak. Wmawiaj sobie.
- Nie wierzysz, że cię kocham?
- Nie. Udowodnij - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Nie ma szans. Prowadzę. Zresztą zobaczysz wieczorem.
- A co jest wieczorem?
- Zabieram cię gdzieś.
Ciekawe gdzie ma zamiar mnie zabrać.
- A dokąd?
- Niespodzianka.
- Nie uważasz, że za dużo tych niespodzianek?
- Tamta niespodzianka jest częścią tej niespodzianki.
- I tak się już pogubiłam więc nie tłumacz mi.
Chłopak się znowu zaśmiał. Po chwili zapanowała cisza. Po pięciu minutach jazdy Harry ją przerwał.
- Jak tam w szkole?
- Serio? Masz zamiar mnie pytać o szkołę, tatusiu?
- Tak, mam zamiar cię pytać o twoją edukacje, córeczko.
Wybuchłam śmiechem na to jego "córeczko". Harry też zaczął się śmiać, ale nie tak jak ja. On musiał prowadzić. Gdy się uspokoiłam wjeżdżaliśmy już na parking, ale mimo to postanowiłam odpowiedzieć mu na zadane pytanie.
- Nie było, aż tak źle. Tylko dwie pały. - powiedziałam wesoło i wyszłam z samochodu.
Mój chłopak chyba w pierwszej chwili nie zaczaił o co chodzi, bo siedział w samochodzie i jak podejrzewam analizował moją wypowiedź. Kompletnie olewając to, że on się nie rusza skierowałam się do domu. Przy drzwiach poczułam oddech Harry'ego na swojej szyi..
- Dwie pały jednego dnia? Nie uczysz się w ogóle. Nie uważasz, że zasługujesz na kare?  - wymruczał mi do ucha przytulając od tyłu.
- Wiesz, to zależy od tego co masz na myśli mówiąc pała.
- Już ty dobrze wiesz. - chwycił mnie na ręce i zaniósł do naszego mieszkania.
Ciekawe popołudnie nam się szykuje.
_________________________________________________________________________________

Napisałam w końcu to coś zwane rozdziałem. Nie ukrywam, że strasznie pomógł mi w tym czas wolny od szkoły (ferie). Na długość nie możecie narzekać, bo wydaje mi się trochę dłuższy niż zwykle. Mam nadzieje, że kolejny uda mi się napisać szybciej niż ten ;3 Ostatnio nie zrobiliście mi prezentu świątecznego i nie udało wam się pobić rekordu komentarzy ;c Może tym razem się uda? ;) Liczę na was <3

piątek, 11 stycznia 2013

Przepraszam!

Wiem, że bardzo długo nie dodawałam tu rozdziału. Przyznam się szczerze, że było to spowodowane moim lenistwem. Nie chce się zmuszać do pisania, bo to co by z tego wyszło byłoby kompletną katastrofą. Teraz mam ferie i więcej wolnego czasu więc mam nadzieje, że coś naskrobie. Proszę, nie gniewajcie się na mnie.