piątek, 25 stycznia 2013

Chapter Thirty-Seven

Zdjęłam kurtkę i buty, plecak rzuciłam pod wieszakiem w przedpokoju. a ja sama poszłam do salonu. Położyłam się na kanapę i włączyłam telewizor.
- Serio? Masz zamiar oglądać tv? - zapytał zdziwiony Hazza.
Stał w drzwiach i patrzał na mnie. Dobrze wieziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam grać głupią.
- No, a co mam robić?
Podszedł do kanapy i usiadł na jej kancie. Zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta.
- Choćby to.
Nie odpowiedziałam nic, podniosłam się do pozycji siedzącej i gwałtownie wbiłam się w jego usta. Widać, że mu się spodobało. Chłopak zaczał całować mnie po szyi, a ja swoje ręce włożyłam pod jego koszulke. Juz miałam zamiar ją ściągać gdy usłyszałam głos Liama.
- Moglibyście się przenieść do swojej sypialni? Chciałbym obejrzeć jakiś normalny film w telewizorze, a nie pornosa na kanapie w salonie.
Oderwałam się od mojego chłopaka, chwyciłam poduszkę, która leżała na kanapie i rzuciłam nią w Payne'a. Niestety chłopak zdążył się odsunąć i nie trafiłam. Wstałam z kanapy, pociągnęłam Harry'ego za rękę. Styles posłusznie skierował się za mną, a swojemu przyjacielowi posłał tylko złowieszcze spojrzenie. Pewnie był zły na niego, że nam przerwał. Weszłam do naszego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Hazza położył się na mnie i ponownie wpił się w moje usta.
-Kochanie, zrobisz coś dla mnie? - odsunęłam go od ciebie.
- Dla ciebie wszystko, księżniczko - wymruczał mi do ucha.
- No skoro jesteś taki chętny to idź po mój plecak i odrób za mnie lekcje, księciuniu.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i zawiedziony.
- Dobrze się czujesz? - zapytał
- Ja? Świetnie. Czemu pytasz?
- Lubisz mnie wykorzystywać, nie? - spytał wstając
- Też cię kocham.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja wyjęłam z kieszeni moją komórkę. Weszłam na facebooka. Miałam kilka zaproszeń do znajomych, zaproszenia do gier i kilka wiadomości od moich "przyjaciółek" z Polski. Nagle im się o mnie przypomniało... Mogę się założyć, że chodzi im tylko o moją sławę. No, bo w sumie przyjaźniłam się z chłopakami z One Direction więc byłam trochę znana. Nie chciało mi się tego wszystkiego przeglądać więc schowałam mojego samsunga do kieszeni. Po chwili do pokoju wszedł Harry z moim plecakiem.
- W Afryce po niego byłeś czy co?
- Nie, tylko w przedpokoju.
- To co tak długo?
- Gadałem z międzyczasie z mamą.
- Twoja mama tu jest?!
- Przez telefon, idiotko.
- Sam jesteś idiota.
- Mam się obrazić?
- Czemu ty się mnie pytasz czy masz się obrazić czy nie? To zależy od ciebie.
Kto zrozumie logikę tego chłopaka jest geniuszem.
- Wiesz, że ta rozmowa nie ma sensu?
- Wiem.
Wstałam, wzięłam od Harry'ego mój plecak i usiadłam przy biurku. W sumie to nie mam pojęcia po co Stylesowi w pokoju biurko. Przecież on nie chodzi do szkoły i nie musi się uczyć... Ja naprawdę nie rozumiem jego toku myślenia.
- Ja miałem robić ci te lekcje, nie?
- Żartowałam. Ja już mam dość słabą sytuacje w szkole i kolejne jedynki mi nie potrzebne. Jeśli ty zrobisz moją pracę domową to jestem pewna, że dostanę przynajmniej trzy.
- Wątpisz w moją mądrość?
- Tak.
- To daj mi jakieś zadanie. Zobaczysz, że umiem - przysunął sobie krzesło.
Podałam mu moje ćwiczenia od fizyki.
- Oblicz siłę wyporu działającą na kawałek świecy o wymiarach 1cm x 1cm x 0,5 cm, bezpośrednio po wrzuceniu jej do wody, gdy jest w niej całkowicie zanurzona. - przeczytał wpatrując się wielkimi oczami w kartkę - Zacznijmy może od tego co to jest siła wyparcia?
Po pytaniu jakie zadał wiedziałam już, że na stówę nie rozwiąże tego zadania.
- Jak już to siła wyporu, a nie wyparcia, a po drugie to nie będę ci tego tłumaczyć, bo zanim zrozumiesz to ja już skończę wszystko co mam zadane.
- Dobra, poddaje się. Wygrałaś. Jesteś mądrzejsza.
- No widzisz? A teraz spadaj stąd, bo ja muszę się skupić.
Hazza położył się na łóżko, a zajęłam się lekcjami.  Odrobiłam matmę, fizykę, chemie i polski. Schowałam książki do plecaka i położyłam się obok mojego skarba. Chłopak spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Był taki bezbronny i słodki. Pogładziłam go po policzku, a on podniósł powieki. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi zielonymi ślepiami. Kocham je. Kocham go. Musnęłam delikatnie jego usta.
- Skończyłaś? - zapytał zaspany.
Pokiwałam twierdząco głową, a on mocno mnie przytulił.
- Teraz do końca dnia jesteś moja, tylko moja.
- Jak sobie życzysz, kochanie.
Chłopak wpił się w moje usta i przekręcił nas tak, że leżałam na nim. Odwzajemniłam pocałunek. Harry zdjął   moją bluzkę i zaczął muskać moją skórę w okolicach piersi. Podniecało mnie to. Zdjęłam jego koszulkę i rękami zaczęłam jeździć po torsie. Hazza ponownie mnie pocałował, w tym samym czasie majstrując przy guziku od moich spodni. Rozpiął je i miał zamiar je zdejmować, gdy zadzwonił z mojego telefonu rozbrzmiała piosenka "I love it". Znowu nam przerwano... Oderwałam się od mojego chłopaka, wyjęłam telefon z jeansów i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Asia. Domyślałam się w jakiej sprawie dzwoni, ale mimo to odebrałam.
- Tak?
- Milena dobrze, że odebrałaś! Proszę przyjedź do szpitala! Mariusz... on..  w szpitalu.- płakała więc coś musiało się stać...
_________________________________________________________________________________

Jestem. Krótko, bo muszę z kompa spadać. Komentujcie ;3 Pamiętajcie, że ja kocham tych co komenują <3

1 komentarz:

  1. och już liczyłam na jakąś fajną scenkę ale mam nadzieje że nie uśmiercisz Mariusza czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    wegonnsticktogether1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń