Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Ten kto mnie obudził może się szykować na śmierć...
- Kimkolwiek jesteś daj mi spać! - powiedziałam, a drzwi otworzyły się.
No tak, bo któż inny to mógł być niż Dominica. Skąd ona wie jaki mam numer pokoju ?
- Dziewczyno! Jest 11, a ty jeszcze w łóżku?! - krzyczała
- Jeśli chcesz żyć to wyjdź - wysyczałam.
Ona mądra skierowała się w kierunku wyjścia. Nie rozumiem tej dziewczyny.
- Wróć - powiedziałam, gdy była przy drzwiach.
- No to się zdecyduj dziewczyno. - jękneła rzucając mi się na łóżko. - No i jak było na meczu ?
- Zajebiście. Poznałam osobiście kilku piłkarzy. - wyszczerzyłam się podnosząc głowę z poduszki
- Jakim cudem ? Z tego co mi wiadomo to oni nie gadają sobie z pierwszą lepszą dziewczyną.
- Aha, fajnie. Jestem pierwszą lepszą dziewczyną. Nie ma to jak bycie przyjaciółką.
- Oj, tam. ej, ale czy ty powiedziałaś przyjaciółką ?
- Chyba. Przez te dziesięć dni się zaprzyjaźniłyśmy nie ?
- Noo. No to opowiadaj jak ich poznałaś.
- Siedziałam sobie na krzesełku i czekałam na rozpoczęcie meczu, gdy przysiadł się do mnie chłopak. - na jej twarzy pojawił się uśmieszek - No i okazało się, że on i jego kumple znają dosyć dobrze kilku piłkarzy.
- A to ciekawe. Kiedyś na necie czytałam, że One Direction znają piłkarzy Manchaster United - powiedziała, a ja się zaśmiałam - czego mi nie mówisz ?
- No, bo ten chłopak co się do mnie dosiadł to Harry
- Haaha a ja jestem jednorożec.- wyśmiała mnie.
Nie opowiedziałam nic tylko chwyciłam telefon leżący na szafce. Pokazałam jej tego smsa, którego dostałam wczoraj wieczorem. Jej reakcja ? Wytrzeszczyła oczy o zaczeła piszczeć.
- Ale nie wkręcasz mnie ? Skąd mam wiedzieć, że to on ? - powiedziała, gdy przestała piszczeć.
- Nie chcesz to nie musisz mi wierzyć. A teraz mogłabyś mi podać mojego laptopa ? - wskazałam na komputer leżący na stoliku.
Dziewczyna podniosła się z łóżka i podała mi laptopa.
- Ty na serio chcesz siedzieć teraz na laptopie ?
- Tylko twittera sprawdze.
- Masz twittera ? Jak się nazywasz ? - spytała, a ja podałam jej moją nazwe.
Gy w końcu weszłam na twittera zauważyłam, że mam o 7 tys. więcej followersów. Tych ludzi pojebało ? Sprawe wyjaśniły moje zdjęcia z chłopakami z One Direction. Było kilka jak siedzę na meczu z Harrym i kilka jak wsiadam do ich samochodu.
- Teraz ci wierze - wydukała Dom.
- Ta kurwa, może ty mi wierzysz, ale ja to już sobie normalnie ulicą nie przejdę. Przynajmniej nie w Londynie
- Przesadzasz. Jakoś damy rade. A teraz odkładaj tego laptopa i ubieraj się.
- A po co ?
- Idziemy na spacer.
- Nie ! Ja się nie ruszam z tego pokoju!
- Nie marudź - dosłownie wypchała mnie z łóżka na podłogę
- Z kim ja się zadaje.
Szukałyśmy przez dziesięć minut ubrania dla mnie. Gdy w końcu udało nam się stworzyć jakiś fajny zestaw poszłam do łazienki go ubrać:
Do torby wrzuciłam dwie paczki zakupionych wczoraj żelek, portfel z kasą, telefon i aparat. Wczoraj nie musiałam kupować koszulki więc mi zostało dosyć dużo kasy. Przed wyjściem z hotelu wstąpiłyśmy jeszcze do pokoju obok i oznajmiłam mojej rodzince, że wychodzę. Na szczęście oni nie posiadają twittera i chyba nie wiedzą o zdjęciach. Za to oboje są uzależnieni od facebooka gdzie pewnie też huczy na ten temat. Nevermind. Wyszłyśmy z hotelu i skierowałyśmy się w stronę parku gdzie się poznałyśmy. Ja po drodze oczywiście otworzyłam jedną paczke kolorowych miśków. Postanowiłyśmy chwile odpocząć. Usiadłyśmy sobie na beżowej ławce. Naszą rozmowę o słynnym polskim koniu Rafale przerwał dźwięk mojego telefonu. Bardzo ciekawe mamy tematy. Byłam pewna, że to Maniek się martwi, bo mnie dosyć długo już nie było więc bez patrzenia na wyświetlacz odebrałam.
- Nie miałam wypadku i jestem cała i zdrowa jeśli o to chodzi. - rozpoczełam rozmowe.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś - powiedział męski głos.
- E... Sorry. Myślałam, że to mój brat. A z kim rozmawiam ?
- Serio ? Nie wiesz kim jestem ? - zapytał głos w słuchawce.
Miałam na głośnomówiący więc Dominica słyszała moją rozmowe.
- To Harry - szepneła.
- No widzisz ? Twoja przyjaciółka wie kim jestem, a ty nie wiesz ? - powiedział Hazza.
- A no tak.. Cześć Harry.
- I to mi się podoba.
- Po co dzwonisz ?
- Chce cię zaprosić na spacer.
- Jestem na spacerze.
- No to do kawiarni.
- O której ?
- 17 ?
- Spoko. Będę. Narka - rozłączyłam się.
Dominica zaczeła skakać jak szalona. Ona się cieszy, że ja idę na randke z Harrym ? Wstecz. Nie to nie jest randka.
- I z czego się tak cieszysz ? - spytałam przez śmiech.
- Jak to z czego ? Czy ty wiesz, że właśnie umówiłaś się na randkę z Harrym Stylesem ? - krzykneła.
Pare nastolatek spojrzało się na mnie krzywo.
- Zamknij się. Cały świat nie musi o tym wiedzieć. A poza tym to nie jest randka tylko spotkanie w kawiarni.
- Nazywaj to jak chcesz. Wracamy do hotelu. Musisz cię jakoś ładnie ubrać.
Pociągneła mnie za rękę. Nie będę się jej sprzeciwiać, bo to i tak nic nie da. Zmusiłam ją tylko, abyśmy po drodze wstąpili do spożywczaka, bo mi się cola skończyła. Ona się zgodziła pod warunkiem, że będzie mogła sobie kupić marchewki. Nie mam pojęcia po jaką cholere jej te pomarańczowe warzywka ? Okazuje się, że jest coraz bardziej dziwna. W końcu dotarłyśmy do "Rose". Oczywiście zameldowaliśmy się u mojego brata. Przez trzy godziny wybierałyśmy rzeczy na durny wypad do kawiarni. Nawet Asie zawołała. Ale wbij takiej Domi do głowy, że to nie jest randka. Wiem, że jeśli by mogła to by poszła na tam za mnie.
_________________________________________________________________________________
No i już czwarty rozdział <3 Jak ten czas szybko leci. Dzisiaj mija 10 dni odkąd dodałam pierwszą notkę ;3 W ciągu tych 10 dni uzbierało się prawie 500 wyświetleń ^^ Dziękuje za nie bardzo :** Mam nadzieje, że pod tym Chapterem pojawi się przynajmniej pięć komentarzy. Następnej notki możecie się spodziewać w środę lub czwartek. Wszystko zależy od ilości komentarzy.
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
czwartek, 26 kwietnia 2012
Chapter Three
- A tak wogóle to jak masz na imię ? - spytał w przerwie meczu chłopak z lokami na głowie.
- Milena. A ty ?
- Harry. Od dawna interesujesz się piłką nożną ? - spytał.
- Od jakiś dwóch lat.
- A grasz ?
- Tak.
- Moi kumple z zespołu stwierdziliby, że jesteś ideałem.
- A ty ?
- Co ja ?
- A ty jak sądzisz ?
- Jesteś całkiem fajna. Nie piszczysz na nasz widok, lubisz piłke nożną, jesteś bardzo ładna - wymieniał, a ja zakrztusiłam się popcornem - Co się stało ? - poklepał mnie po plecach.
- Ja ? Ładna? Z twoim wzrokiem jest coś nie tak. Powinieneś udać się do okulisty.
- Byłem tydzień temu i z moim wzrokiem jest wszystko w porządku - cholera co ja mam mu odpowiedzieć ?
- Ja wiem swoje - odwróciłam się w stronę boiska, bo właśnie zaczynała się druga połowa.
Na jego twarzy zauważyłam duży uśmiech jakby był z siebie dumny. Resztę meczu oglądaliśmy bez słowa. Mimo dziwnej rozmowy w przerwie byłam szczęśliwa, bo Manchester wygrał 3-0. Dwie bramki Rooneya i jedna Naniego. Wstałam, aby udać się po autografy.
- Gdzie idziesz ? - zapytał Harry
- yy po autografy ?
- Chodź ze mną nie będziesz musiała czekać w kolejce.
- Niby jakim sposobem to zrobisz ?
- Znam kilku graczy Manchasteru osobiście. Będziesz mogła z nimi pogadać.
- A co ty z tego będziesz miał ?
- Twój numer telefonu.
- Nie wnikam po co ci on... Dobra. Pójdę tylko powiedzieć Mariuszowi.
- Ok. A ja moim kumplom - wskazał na resztę zespołu siedzącą wyżej.
To oni tu są, a on siedzi ze mną ? Ja się pytam po jaką cholere ? Nevermind. Podeszłam do pary, a Aśka zaczęła rozmowe.
- Ładnego chłopaka wychaczyłaś - ja w śmiech.
Błagam no... Ja i on ?
- On się przyczepił.
- Wracasz z nami czy idziesz po autografy ? - wtrącił się Maniek.
- Idę i po autografy i pogadać z zawodnikami.
- Nie wiem jakim sposobem chcesz to zrobić, ale spoko. Dasz radę wrócić sama ?
- Tak. - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę chłopaków, którzy najwidoczniej czekali na mnie.
- Chłopcy to jest Milena. - przedstawił mnie - Milena, a to są Zayn, Louis, Liam, Naill. - wskazywał na chłopaków.
- Cześć - powiedziałam.
- Cześć - odkrzykneli tak, jakby to wcześniej ćwiczyli.
Ruszyliśmy jakimiś dziwnymi korytarzami, aż w końcu doszliśmy do jakiejś barierki za, którą nie chcieli mnie wpuścić. Dopiero jak Harry powiedział, że mogę wejść ochroniarz przepuścił mnie. Ten to ma wtyki. Doszliśmy do jakiegoś pomieszczenia gdzie na kanapie siedziało kilku najlepszych zawodników United. Oczywiście według mnie najważniejszych. Przywitali się z One Direction, a ja stałam w drzwiach uśmiechnięta, że mogę zobaczyć zawodników.
- Dziewczyne przyprowadziliście ? - zapytał Patrice Evra
- Mam na imię Milena. Harry mi zaproponował, że mnie z wami pozna więc się zgodziłam. - wyjaśniłam sytuacje.
- Miło mi. Jestem Wayne - przywitał się Rooney.
No i tak witałam się między innymi z Evrą, Nanim, Rafaelem i kilkoma innymi. Nie będę wam tu teraz zawodników wypisywać... No i w takiej miłej atmosferze spędziliśmy 15 minut. Tylko tyle, bo oni musieli iść rozdawać autografy. Oczywiście mi też dali. Nawet na piłke sobie zasłużyłam. Z podpisami oczywiście. Chłopcy wyprowadzili mnie z budynku i już miałam ich pożegnać, gdy Hazza(kazał mi tak na siebie mówić)
mnie zatrzymał.
- Ey. A dokąd to ? Miałaś mi dać numer.
- Numer ? - próbowałam grać głupią.
- Tak. Numer telefonu. - nie dawał za wygraną.
Uparty jest. No, ale ja dla świętego spokoju dałam mu ten numer. Niech się dzieciak cieszy. Wyciągnełam telefon i miałam dzwonić po taksówke, gdy Naill zapytał:
- Co robisz ? - a po cholere mu to ? Ostatnio nadużywam słowa cholera.
- Czymś do hotelu muszę wrócić. - powiedziałam.
- Ale telefonem chcesz wrócić ? - zapytał chyba Louis, a ja faceplam.
- Nie kurwa taksówką!
- Ej. Po co te nerwy. Chodź z nami. Podwieziemy cię naszym vanem - powiedział koleś w koszuli w kratke, którego imienia jeszcze nie pamiętam.
- W sumie... Przynajmniej kasę zaoszczędze.
Skierowałam się za nimi na drugą stronę ulicy i wsiadłam do vana.
- Do jakiego hotelu jedziemy ? - zapytał Lou
- Na himalaje - zażartowałam - nie no żartuje. Do "Rose".
W sumie dopiero zakapowałam jaką dziwną nazwę ma hotel w, którym mieszkam.
- Skąd jesteś ? - zaczął rozmowę blondyn.
- Z Polski. Taki kraj w Europie zwany Narnią. - odpowiedziałam.
- Wiemy gdzie jest Polska. Mamy tam dużo fanek - powiedział Zayn. Dobrze mówię ? Chyba tak.
- A to dziwne, bo ja jeszcze żadnej nie spotkałam.
- To skąd o nas wiesz ? - wtrącił się Harry.
- W Londynie poznałam taką Dominice. Wasza fanka.
- Ładna ? - ten w koszuli w kratkę.
- Liam, ale ty już masz dziewczynę - a no tak. Ten kratowaty to Liam. Domi mi mówiła.
- Bardzo. - odpowiedziałam po chwili
- No to musisz nas z nią poznać - stwierdził Zayn.
Akurat dojechaliśmy pod hotel więc wysiadłam.
- No to cześć - pożegnałam się.
Wbiegłam do hotelu i pojechałam na trzecie piętro. Przed pójściem do siebie zapukałam do pokoju obok. Otworzył oczywiście mój brat i kazał mi wejść do środka. Piłke, autografy i koszulki miałam w torbie więc nie widział.
- Gdzie Aśka ? - spytałam.
- W łazience. Masz coś ?
- Tak. - wyjełam kartki z autografami z torby.
- Tylko tyle ? Dziewczyno, nie było cię dwie godziny,
- Spokojnie - teraz rzuciłam w niego piłką.
- Zajebista - krótko skomentował.
- Mam jeszcze koszulki. Jedna dla ciebie i jedna dla mnie. A teraz sorry - zabrałam mu piłke i autografy - ale idę do siebie spać, bo jestem cholernie zmęczona.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi obok. Byłam cholernie zmęczona więc tylko wziełam prysznic i skierowałam się do łóżka. Już prawie zasnełam, gdy usłyszałam dźwięk sms. Jaki pojebany człowiek o 23 do mnie pisze ?
" Przepraszam jeśli cię obudziłem. Chciałem tylko ci podziękować za wspaniale spędzony czas. Branoc. Harry :* "
Na widok dwukropka z gwiazdką na mojej twarzy zagościł uśmiech. Ale ja się pytam dlaczego ? On mi się przecież nie podoba! Nevermind. Odpisze i idę spać.
" No obudziłeś. Ale wybaczam. Ja też dziękuje : ) Dobranoc :* "
Nie wiem czemu napisałam tego buziaka na końcu. Jakoś samo mi się wystukało. Po jakiś dziesięciu minutach myślenia odpłynełam śnić o jednorożcach...
_________________________________________________________________________________
Coś mi się wydaje, że rozdziały dodaje za często. Dlatego następny dodam dopiero w poniedziałek. No chyba, że pod tym rozdziałem pojawi się 10 komentarzy od dziesięciu różnych osób. To, że dodaje rozdziały za często ( pratycznie co dwa dni ) nie jest jedynym powodem ^^ Po prostu moi rodzice uważają, że spędzam za dużo czasu przed komputerem. Niestety mają racje. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o opowiadaniu piszcie na twitterze ;* A teraz wróćmy do rozdziału. Zdaje sb sprawę z tego, że nie wszyscy mogą znać zawodników Manchasteru United tak dobrze jak ja więc dodam zdjęcia tych, którzy pojawili się w opowiadaniu.
Patrice Evra
Wayne Rooney
Nani
Rafael Silva
Dziękuje wszystkim, którzy wchodzą tutaj i komentują :* DZIĘKUJE
wtorek, 24 kwietnia 2012
Zapraszam
Cześć <3 Chciałabym was zaprosić na mojego drugiego bloga life-of-princess-from-another-world.blogspot.com. Prowadze go razem z Natalią ( @USmile0927 ). Przypominam, że kolejny rozdział pojawi się, gdy pod Chapter Two będzie sześć komentarzy. Chce jeszcze podziękować wszystkim, którzy komentują moje rozdziały : ) Bye :*
Mój twitter: @Milena_x99
Moje gg: 35502564
Mój twitter: @Milena_x99
Moje gg: 35502564
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
Chapter two
Gdy wbiegłam do hotelu miałam 15 minutowe spóźnienie. Maniek mnie pewnie zabije, ale spoko. Będzie dobrze jeśli jeszcze policji nie zawiadomił. Weszłam do windy i nacisnęłam cyfrę 3.
- Uff. Nie zawiadomiłeś jeszcze policji nie ? - krzyknęłam wbiegając do pokoju za beżowymi drzwiami.
- Chciał, ale odradzałam mu to. - zaśmiała się Asia - Czemu się śpóźniłaś ?
- Zasiedziałam się w kawiarni z Dominicą.
- Dominicą ? - spytał mój brat
- Dziewczyna rok starsza odemnie. Jest fanką One Direction. - powiedziałam.
- Tych pięciu przystojnych chłopaków ? - odezwała się Joasia.
- Masz dobrą pamięć. - puściłam jej oczko.
- Dobra. Idź do siebie się przebrać w jakąs sukienke. - powiedział mój brat.
- Ja ? W sukienke ?
- No tak. Idziemy do eleganckiej restauracji więc musisz się ładnie ubrać. Asia też będzię miała na sobie sukienke.
- Ugh. No dobra. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Jako, że nie mam dużo sukienek wybór był prosty. Szybko wskoczyłam po raz drugi pod prysznic dzisiaj. Normalnie nie byłoby to potrzebne, ale biegłam no i się trochę spociłam. Gdy wyszłam z łazienki ubrałam to:
No może do najładniejszych to ta sukienka nie należy, a trampki nie pasują, ale może być. Zrobiłam szybko lekki makijaż i uczesałam włosy w koka. Akurat kiedy miałam wejść na twittera do pokoju wszedł mój brat z pytaniem czy jestem gotowa.
- Tak jestem. A tak na przyszłość:puka się!
- Ty jak wchodzisz do nas też nie pukasz. - ugh. Czy on musi mieć zawsze jakieś argumenty ?
- No to zacznę. Byłabym wdzięczna gdybyś ty zrobił tak samo.
- Spoko. A teraz chodź. Asia czeka na korytarzu.
- Idę, idę.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w strone windy po drodze zgarniając Joasię, która była ubrana tak:
Wyglądała w tym ślicznie. Po chwili byliśmy już na dole i czekaliśmy na taksówke, która jak na złość nie chciała przyjechać. Gdy w końcu przyjechała kierowca zaczął się tłumaczyć, że są korki itp. Jakby mnie to obchodziło. Maniek podał nazwe lokalu i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Pierwszy wysiadł Mariusz, potem Aśka, a na końcu ja. Przed sobą ujrzałam dosyć duży budynek.
- No, no. Jestem tu pierwszy raz. Widze, że mój braciszek się czegos dorobił - powiedziała zachwycona Asia.
- Czy ja wiem. Jest w miare. - odezwałam sie.
W środku było dosyć ładnie. Wszystko urządzone ze stylem. Kolory mebli doskonale współgraly ze sobą. No muszę przyznać, że Maciej ma gust.
- Co sadzisz o wystroju Milena? - zapytała Asia.
- Gustownie. - odpowiedziałam.
- A ja wiem czemu - wyrwał się Maniek.
- Hę ? Czemu ? - zapytałam.
- Bo to są barwy Manchasteru ?
- A no tak. Szczerze to nawet tego nie zauważyłam - skłamałam
- Tak, jasne - niedowierzał Mariusz.
- Przyszliśmy tu gadać o wystroju czy zjeść jakaś kolacje ? - wkurzyłam się
- Spokojnie. Tam jest wolny stolik. - wskazał na jeden ze stolików mój brat.
- Jest wolny. Ale tamten jest nasz kochanie. - wskazała na inny stolik - To cos nazywa się rezerwacja. - zaśmiała się blondynka.
Maniek się nie odezwał tylko ruszył w strone stolika, a my zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili dosiadłyśmy się do chłopaka. Przyszedł do nas kelner i podal MENU. Nie wiedziałam co wybrać wiec poprosiłam o wodę i frytki z soruwką. Wolę to niż jakiegoś homara czy inne wymysły. Po chwili ten sam kelner przyniósł nam zamówienia. Szybcy są. No więc ja tu sobię tak jem, a tu nagle to lokalu wchodzi całe One Direction.
- Kurwa - wyszeptałam.
- Pozwoliłem ci przeklinać, ale nie w takim miejscu - powiedział mój brat
- Sorry.
- Coś się stało ? - zapytała Asia - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Proponuje opuścić lokal jeśli chcecie kiedykolwiek coś usłyszeć. Za jakieś pięc minut będą tu wrzeszczące dziewczyny.
- Co ? O co ci chodzi ? - dopytywała dziewczyna
Ja nic nie odpowiedziałam tylko wskazałam na chłopaków, którzy siadali do stolika.
- Czy to nie są czasem ci One Direction ? - zadała kolejne pytanie blondynka.
- Tak. To oni. Wracamy ? - niecierpliwiłam się.
- O nie! Ja chcę to do końca zjeść! - postawił sie Maniek.
Naszą dziwną romowe przerwała Dominica, która weszła do restauracji ubrana w zwykłe rurki i bluzkę. Jej mina mówiła sama za siebię. Pewnie dowiedziała się, że One Direction tu jest. Szybko wstałam od stolika i skierowałam się w jej strone.
- Cześć - przywitałam się
- Milena ? Hey. Co ty tu robisz ? Nie mów, że przyszłaś tu dla nich - ostatnie zdanie wyszeptała.
- Jestem na kolacji - powiedziałam i spojrzałam w strone tych chłopaków.
Zauważyłam, że chłopak z lokami się mi przygląda. Gdy zobaczył, że na niego patrze odwórcił wzrok.
- Chcesz na nich jeszcze troche popatrzeć ? - spytałam
- Tak.
- To chodź. Dosiądziesz się do nas.
- Serio ? Już cię lubię.
Poszłyśmy w strone naszego stolika.
- To jest Dominica. Dominica to sa Mariusz i Asia - przedstawiłam ich sobie - może się do nas dosiaść ?
- Jasne.
Usiadłyśmy do stolika, a Dom zajęła wolne miejsce przy stoliku. Niby rozmawiała z nami, ale co chwile zerkała na tych chłopaków. Rozumiem można kogoś lubic, ale ona chyba przesadza. Gdy ci chłopacy sie zwijali Dominica pożegnała się z nami i podeszła do nich poprosić o autograf. Gdy juz dostała to chciała pomachała nam i wyszła. One Direction wyszło w tym samym czasie co ona.
- Idziemy ? - zapytała Asia.
- Tak.
---------------------- 9 dni później... --------------------
- Gotowa ? - zapytała Joasia
- Tak. Już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam
W końcu nadszedł ten oczekiwany dzień. Właśnie wychodziliśmy z hotelu, aby skierować się na stadion. Byłam bardziej podescytowana niż Mariusz. Gdy podjechała taksówka to ja byłam pierwsza w środku. Po 35 minutach byliśmy na miejscu.
- Wow. Jaki on wielki - wydukałam
- A co ? Spodziewałaś się, że będzię mały ? - zażartował Maniek
Nie odpowiedziałam tylko sierowałam się do wejśćia, a para podązyła za mną. W kolejce po zakup biletu spędziliśmy 15 minut. Gdy w końcu usiadłam na krzesełku byłam bardzo szcęśliwa.
- Idziemy po jakiś popcorn i cole. Chcesz coś ? - spytał Maniek.
- Mały popcorn i dużą cole - złożyłam zamówienie.
Siedziałam sobie na krzesełku, gdy nagle ktoś usiadł obok.
- Manchester czy Chelsea ? - zapytał męski głos po angielsku
- Spójrz na moją koszulkę to się dowiesz - odpowiedziałam bez entuzjazmu nie patrząc na niego.
- Czyli Manchester.
- Jesteś bardzo błyskotliwy - i wtedy się na niego spojrzałam.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że obok mnie siedział ten lokowaty z One Direction.
- A ty bardzo miła - odpowiedział
- Dziękuje.
- To był sarkazm.
- Wiem. A ty za kim jesteś ?
- Powinienem być za Londynem, ale wole Manchester.
- Super. Czemu do mnie zagadałeś ?
- Pamiętam cię z restauracji.
- Byłeś tam z kumplami z zespołu nie ? - posmutniał
- Tak. Czyli wiesz kim jestem ?
- Dziesięć dni temu się dowiedziałam. Ale dla mnie to nie robi różnicy.
- Fajnie.
Gadaliśmy jeszcze przez chwile, dopóki nie przerwali nam Mariusz z Asią.
- Masz popcorn i cole. My idziemy usiąść tam - powiedziała Aśka po polsku i wskazała wolne miejsce kilka metrów odemnie.
- Spoko.
_________________________________________________________________________________
Wiem, że nudny, ale talentu to ja nie mam :< Obiecałam, że jak pojawią się 4 komentarze dodam kolejny Chapter : ) Kolejną część wstawię, jak tu pojawi się sześć komentarzy :D Wiem, że jestem wymagająca, ale chce wiedzieć, czy ktoś to czyta. Jeśli będzie tyle komentarzy jestem gotowa dodać rozdział nawet dziś, bo mam już napisany. Czekam <3
- Uff. Nie zawiadomiłeś jeszcze policji nie ? - krzyknęłam wbiegając do pokoju za beżowymi drzwiami.
- Chciał, ale odradzałam mu to. - zaśmiała się Asia - Czemu się śpóźniłaś ?
- Zasiedziałam się w kawiarni z Dominicą.
- Dominicą ? - spytał mój brat
- Dziewczyna rok starsza odemnie. Jest fanką One Direction. - powiedziałam.
- Tych pięciu przystojnych chłopaków ? - odezwała się Joasia.
- Masz dobrą pamięć. - puściłam jej oczko.
- Dobra. Idź do siebie się przebrać w jakąs sukienke. - powiedział mój brat.
- Ja ? W sukienke ?
- No tak. Idziemy do eleganckiej restauracji więc musisz się ładnie ubrać. Asia też będzię miała na sobie sukienke.
- Ugh. No dobra. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Jako, że nie mam dużo sukienek wybór był prosty. Szybko wskoczyłam po raz drugi pod prysznic dzisiaj. Normalnie nie byłoby to potrzebne, ale biegłam no i się trochę spociłam. Gdy wyszłam z łazienki ubrałam to:
No może do najładniejszych to ta sukienka nie należy, a trampki nie pasują, ale może być. Zrobiłam szybko lekki makijaż i uczesałam włosy w koka. Akurat kiedy miałam wejść na twittera do pokoju wszedł mój brat z pytaniem czy jestem gotowa.
- Tak jestem. A tak na przyszłość:puka się!
- Ty jak wchodzisz do nas też nie pukasz. - ugh. Czy on musi mieć zawsze jakieś argumenty ?
- No to zacznę. Byłabym wdzięczna gdybyś ty zrobił tak samo.
- Spoko. A teraz chodź. Asia czeka na korytarzu.
- Idę, idę.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w strone windy po drodze zgarniając Joasię, która była ubrana tak:
Wyglądała w tym ślicznie. Po chwili byliśmy już na dole i czekaliśmy na taksówke, która jak na złość nie chciała przyjechać. Gdy w końcu przyjechała kierowca zaczął się tłumaczyć, że są korki itp. Jakby mnie to obchodziło. Maniek podał nazwe lokalu i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Pierwszy wysiadł Mariusz, potem Aśka, a na końcu ja. Przed sobą ujrzałam dosyć duży budynek.
- No, no. Jestem tu pierwszy raz. Widze, że mój braciszek się czegos dorobił - powiedziała zachwycona Asia.
- Czy ja wiem. Jest w miare. - odezwałam sie.
W środku było dosyć ładnie. Wszystko urządzone ze stylem. Kolory mebli doskonale współgraly ze sobą. No muszę przyznać, że Maciej ma gust.
- Co sadzisz o wystroju Milena? - zapytała Asia.
- Gustownie. - odpowiedziałam.
- A ja wiem czemu - wyrwał się Maniek.
- Hę ? Czemu ? - zapytałam.
- Bo to są barwy Manchasteru ?
- A no tak. Szczerze to nawet tego nie zauważyłam - skłamałam
- Tak, jasne - niedowierzał Mariusz.
- Przyszliśmy tu gadać o wystroju czy zjeść jakaś kolacje ? - wkurzyłam się
- Spokojnie. Tam jest wolny stolik. - wskazał na jeden ze stolików mój brat.
- Jest wolny. Ale tamten jest nasz kochanie. - wskazała na inny stolik - To cos nazywa się rezerwacja. - zaśmiała się blondynka.
Maniek się nie odezwał tylko ruszył w strone stolika, a my zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili dosiadłyśmy się do chłopaka. Przyszedł do nas kelner i podal MENU. Nie wiedziałam co wybrać wiec poprosiłam o wodę i frytki z soruwką. Wolę to niż jakiegoś homara czy inne wymysły. Po chwili ten sam kelner przyniósł nam zamówienia. Szybcy są. No więc ja tu sobię tak jem, a tu nagle to lokalu wchodzi całe One Direction.
- Kurwa - wyszeptałam.
- Pozwoliłem ci przeklinać, ale nie w takim miejscu - powiedział mój brat
- Sorry.
- Coś się stało ? - zapytała Asia - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Proponuje opuścić lokal jeśli chcecie kiedykolwiek coś usłyszeć. Za jakieś pięc minut będą tu wrzeszczące dziewczyny.
- Co ? O co ci chodzi ? - dopytywała dziewczyna
Ja nic nie odpowiedziałam tylko wskazałam na chłopaków, którzy siadali do stolika.
- Czy to nie są czasem ci One Direction ? - zadała kolejne pytanie blondynka.
- Tak. To oni. Wracamy ? - niecierpliwiłam się.
- O nie! Ja chcę to do końca zjeść! - postawił sie Maniek.
Naszą dziwną romowe przerwała Dominica, która weszła do restauracji ubrana w zwykłe rurki i bluzkę. Jej mina mówiła sama za siebię. Pewnie dowiedziała się, że One Direction tu jest. Szybko wstałam od stolika i skierowałam się w jej strone.
- Cześć - przywitałam się
- Milena ? Hey. Co ty tu robisz ? Nie mów, że przyszłaś tu dla nich - ostatnie zdanie wyszeptała.
- Jestem na kolacji - powiedziałam i spojrzałam w strone tych chłopaków.
Zauważyłam, że chłopak z lokami się mi przygląda. Gdy zobaczył, że na niego patrze odwórcił wzrok.
- Chcesz na nich jeszcze troche popatrzeć ? - spytałam
- Tak.
- To chodź. Dosiądziesz się do nas.
- Serio ? Już cię lubię.
Poszłyśmy w strone naszego stolika.
- To jest Dominica. Dominica to sa Mariusz i Asia - przedstawiłam ich sobie - może się do nas dosiaść ?
- Jasne.
Usiadłyśmy do stolika, a Dom zajęła wolne miejsce przy stoliku. Niby rozmawiała z nami, ale co chwile zerkała na tych chłopaków. Rozumiem można kogoś lubic, ale ona chyba przesadza. Gdy ci chłopacy sie zwijali Dominica pożegnała się z nami i podeszła do nich poprosić o autograf. Gdy juz dostała to chciała pomachała nam i wyszła. One Direction wyszło w tym samym czasie co ona.
- Idziemy ? - zapytała Asia.
- Tak.
---------------------- 9 dni później... --------------------
- Gotowa ? - zapytała Joasia
- Tak. Już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam
W końcu nadszedł ten oczekiwany dzień. Właśnie wychodziliśmy z hotelu, aby skierować się na stadion. Byłam bardziej podescytowana niż Mariusz. Gdy podjechała taksówka to ja byłam pierwsza w środku. Po 35 minutach byliśmy na miejscu.
- Wow. Jaki on wielki - wydukałam
- A co ? Spodziewałaś się, że będzię mały ? - zażartował Maniek
Nie odpowiedziałam tylko sierowałam się do wejśćia, a para podązyła za mną. W kolejce po zakup biletu spędziliśmy 15 minut. Gdy w końcu usiadłam na krzesełku byłam bardzo szcęśliwa.
- Idziemy po jakiś popcorn i cole. Chcesz coś ? - spytał Maniek.
- Mały popcorn i dużą cole - złożyłam zamówienie.
Siedziałam sobie na krzesełku, gdy nagle ktoś usiadł obok.
- Manchester czy Chelsea ? - zapytał męski głos po angielsku
- Spójrz na moją koszulkę to się dowiesz - odpowiedziałam bez entuzjazmu nie patrząc na niego.
- Czyli Manchester.
- Jesteś bardzo błyskotliwy - i wtedy się na niego spojrzałam.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że obok mnie siedział ten lokowaty z One Direction.
- A ty bardzo miła - odpowiedział
- Dziękuje.
- To był sarkazm.
- Wiem. A ty za kim jesteś ?
- Powinienem być za Londynem, ale wole Manchester.
- Super. Czemu do mnie zagadałeś ?
- Pamiętam cię z restauracji.
- Byłeś tam z kumplami z zespołu nie ? - posmutniał
- Tak. Czyli wiesz kim jestem ?
- Dziesięć dni temu się dowiedziałam. Ale dla mnie to nie robi różnicy.
- Fajnie.
Gadaliśmy jeszcze przez chwile, dopóki nie przerwali nam Mariusz z Asią.
- Masz popcorn i cole. My idziemy usiąść tam - powiedziała Aśka po polsku i wskazała wolne miejsce kilka metrów odemnie.
- Spoko.
_________________________________________________________________________________
Wiem, że nudny, ale talentu to ja nie mam :< Obiecałam, że jak pojawią się 4 komentarze dodam kolejny Chapter : ) Kolejną część wstawię, jak tu pojawi się sześć komentarzy :D Wiem, że jestem wymagająca, ale chce wiedzieć, czy ktoś to czyta. Jeśli będzie tyle komentarzy jestem gotowa dodać rozdział nawet dziś, bo mam już napisany. Czekam <3
sobota, 21 kwietnia 2012
Chapter One
- Mamo wiem. Mam dbać o nas i szczególnie uważać na Milenę - próbował zbyć mamę Mariusz, gdy staliśmy na lotnisku.
- Dobrze. To ja już was nie przytrzymuję. - powiedziała mama i jeszcze raz mnie przytuliła.
Czekała nas teraz odprawa i mogliśmy wsiąść do samolotu. Byłam bardzo podekscytowana. No nie codziennie leci się do Londynu. Pierwszy raz opuszczałam Polskę. Po odprawie w końcu wsiedliśmy do samolotu i usiedliśmy w fotelach. Lecieliśmy w pierwszej klasie. Nas nie byłoby na to stać, ale brat Aśki ma jakąś restauracje i dosyć dobrze zarabia więc za nas zapłacił.
- Podekscytowana ? - spytała ciemnowłosa.
- I to cholernie. - odpowiedziałam.
- Wyrażaj się ładniej - próbował grać dobrego opiekuna Maniek.
Z Asią zaczęłyśmy się śmiać, a po chwili Mariusz do nas dołączył. Ludzie się na nas dziwnie patrzyli, a po chwili jedna z obsługi przyszła nas uciszyć. Gdy w końcu byliśmy spokojni włożyłam słuchawki i puściłam moją MP5. Leciała akurat piosenka Foster The People - Pumped up kicks. No i słuchałam tak piosenek z mojej playlisty dopóki nie odpłynełam do krainy snów.
- Młoda wstawaj - usłyszałam głos mojego brata.
- Musiałeś mnie teraz obudzić ? Akurat patatajałam na jednorożcu do krainy do złego księcia, aby go zabić ! - wykrzyczałam i zaczęłam znowu się śmiać.
- Ta i co jeszcze ?. - zaśmiał się Mariusz.
- Jak ja go teraz zabije ?. - wydukałam przez śmiech - A tak serio to po co mnie obudziłeś ?
- Bo lądujemy. Masz zapiąć pas. - wtrąciła się poważna Joasia.
- Jasne. Już zapinam. - powiedziałam i wykonałam czynność.
Po chwili samolot wylądował, a my wyszliśmy z niego. Rozglądałam się po lotnisku, gdy usłyszałam krzyk Aśki.
- Maciej!
- Aśka! Stęskniłem się ! - odkrzyknął jej jakiś mężczyzna i ją przytulił.
- Braciszku to jest Milena, siostra Mariusza. No, a jego to już znasz. - przedstawiła mnie dziewczyna.
- Dzień Dobry - przywitałam się niepewnie.
- Siema mała. - powiedział a ja miałam ochotę mu odpowiedzieć, że nie jestem mała, ale się tylko uśmiechnęłam. - Joasiu mówiłem wam, że będziecie mogli u mnie mieszkać nie ?
- Emm. Tak. Chyba nie masz zamiaru wystawić nas na próg ?
- Nie. Tylko, że ja mam remont. Zapłacę wam za hotel dobrze ?
- Dobra. A jaki ?
- Nie pamiętam nazwy. Zawiozę was.
Wsiedliśmy do jakiegoś dużego i czarnego auta. Przez całą drogę Asia opowiadała Maciejowi ( kazał mi tak na siebie mówić ) co słychać u ich rodziców itp.
- Jesteśmy już - odezwał się Maciek.
- Świetnie. Wejdziesz z nami ? - spytała Joanna.
- Nie. Klucze już odebrałem. - podał klucze Mariuszowi, który siedział z przodu - Powodzenia dzieciaczki.
Wysiedliśmy z samochodu i pokierowaliśmy się na drugie piętro gdzie znajdowały się nasze pokoje. Zajebiście, że mam swój.
- No to pa. - pożegnałam się z bratem i jego dziewczyną przy drzwiach.
- Jak będziesz gdzieś wychodzić to przyjdź najpierw do nas. - odezwał się Maniek.
- Spoko.
Weszłam do pokoju, który mieścił się za beżowymi drzwiami. Był to skromny stylowy pokoik. Na środku stało wielkie beżowe łóżko, po lewej było wyjście na balkon, a po prawej toaletka i dwie pary drzwi. Podeszłam do jednej z nich i otworzyłam. Ujrzałam małą garderobę. Nie tracąc czasu rozpakowałam swoje ciuchy, a wielką walizkę walnęłam w kąt garderoby. Wyjęłam jakieś ciuchy pasujące do pogody i poszłam wziąć prysznic. Pod gorącą wodą spędziłam 15 minut. Wyszłam i ubrałam przygotowane wcześniej ubrania:
Postanowiłam iść do sklepu po żelki i cole od których jestem uzależniona. Wrzuciłam do torby telefon i aparat, bo znając życie zajdę o jakiś park i porobię kilka zdjęć. Wspominałam, że oprócz piłki kocham fotografie ? Wyszłam i weszłam do pokoju obok bez pukania czego zaraz pożałowałam. Na łóżku ujrzałam zakochaną parę całującą się.
- Sorry. Ja chciałam tylko powiedzieć, że idę do sklepu i może do jakiegoś parku zajdę.
- Następnym razem pukaj - powiedział wkurzony Maniek - a i wróć przed 18, bo idziemy do restauracji Macieja.
Pomachałam głową na zgodę i wycofałam się z pokoju. Wyszłam z hotelu i pokierowałam się w lewą stronę szukając jakiegoś sklepu. Po drodze robiłam pełno zdjęć. W końcu znalazłam jakiś spożywczak i kupiłam w nim pięć paczek żelek i dwie dwulitrowe butelki coli. Ja to zawsze kupuje na zapas. Nie będę sobie żałować skoro Mariusz płaci. Ja też mam swoje oszczędności, ale zostawiam je na koszulkę z podpisem Rooneya, którą kupię po meczu. Cudem to wszystko upchnełam w torbie, która stała się bardzo ciężka. Obładowana poszłam do parku zajadając się po drodze żelkami. Te żelki to jeszcze większy nałóg od twittera, którego uwielbiam. W sumie to mogę tam przesiadywać cały czas, ale ostatnio trochę odpoczywam od kompa. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam się przyglądać Lońdyńczykom. Moją uwagę przykuła dzewczyna z białej bluzce z czarnym napisem ONE DIRECTION. Zastanawiałam się skąd znam tą nazwę, ale za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Nie wiem dlaczego, ale sprawa ta nie dawała mi spokoju więc podeszłam do niej i zagadałam. Oczywiście po Angielsku, który jak już wspominałam umiem doskonale.
- Czeeść. Jestem Milena, a ty ?
- Hej. Jestem Dominica. Jesteś z tąd ?
- Nie. Przyjechałam tu na mecz, a właściwie wakacje.
- Mecz ?
- Tak. Moja ulubiona drużyna piłkarska gra tu za 9 dni mecz.
- Manchester United ?
- Tak. Też ich lubisz ?
- Ja nie, ale mój kuzyn ich uwielbia. A tak właściwie to czemu do mnie zagadałaś ?
- Twoja koszulka.
- Lubisz One Direction ?!
- Nie, raczej nie. Po prostu nie wiem z kąt znam tą nazwę.
- Serio ? Nie znasz takiego zespołu jak One Direction ?
- No tak! W radiu leciała ich piosenka i mi się spodobała. Teraz już wiem skąd kojarzę to nazwę.
- Skoro jedna ich piosenka ci się spodobała to reszta też ci się spodoba.
- To oni mają ich więcej ?
- O tak. Przejdziemy się ? Puszczę ci je.
- Spoko. I tak nie mam co robić - powiedziałam po czym wzięłam torbę z ławki i ruszyłyśmy.
Spacerowałyśmy po parku i gadałyśmy głównie o 1D. Puściła mi kilka piosenek tego boybandu i naprawdę mi się spodobały. Najbardziej "I Want" i "Taken". Niby nie lubię piosenek o miłości i uważam, że są tandetne, ale te nie wiem dlaczego polubiłam. Dominica też okazała się fajną osobą. Gdy wymieniałyśmy się numerami zobaczyłam, że na wyświetlaczu jest godzina 17:56.
- Cholera! O 18 miałam być w hotelu! Sorry. Odezwę się - krzyknełam wybiegając z Milkshake City w którym obecnie siedziałyśmy.
_________________________________________________________________________________
No i pierwszy rozdział mamy za sobą <3 Pisałam go przy rozmowie z Natalią ( USmile0927 ). Dziękuje za dwa komentarze pod prologiem ^^ A tych, którzy to czytają a nie skomentowali to proszę, aby to zrobili. Przyjmę nawet krytykę ;3 A tak wgl to mój twitter: @Milena_x99. Zapraszam na bloga wcześniej wspomnianej Natalii:
- Młoda wstawaj - usłyszałam głos mojego brata.
- Musiałeś mnie teraz obudzić ? Akurat patatajałam na jednorożcu do krainy do złego księcia, aby go zabić ! - wykrzyczałam i zaczęłam znowu się śmiać.
- Ta i co jeszcze ?. - zaśmiał się Mariusz.
- Jak ja go teraz zabije ?. - wydukałam przez śmiech - A tak serio to po co mnie obudziłeś ?
- Bo lądujemy. Masz zapiąć pas. - wtrąciła się poważna Joasia.
- Jasne. Już zapinam. - powiedziałam i wykonałam czynność.
Po chwili samolot wylądował, a my wyszliśmy z niego. Rozglądałam się po lotnisku, gdy usłyszałam krzyk Aśki.
- Maciej!
- Aśka! Stęskniłem się ! - odkrzyknął jej jakiś mężczyzna i ją przytulił.
- Braciszku to jest Milena, siostra Mariusza. No, a jego to już znasz. - przedstawiła mnie dziewczyna.
- Dzień Dobry - przywitałam się niepewnie.
- Siema mała. - powiedział a ja miałam ochotę mu odpowiedzieć, że nie jestem mała, ale się tylko uśmiechnęłam. - Joasiu mówiłem wam, że będziecie mogli u mnie mieszkać nie ?
- Emm. Tak. Chyba nie masz zamiaru wystawić nas na próg ?
- Nie. Tylko, że ja mam remont. Zapłacę wam za hotel dobrze ?
- Dobra. A jaki ?
- Nie pamiętam nazwy. Zawiozę was.
Wsiedliśmy do jakiegoś dużego i czarnego auta. Przez całą drogę Asia opowiadała Maciejowi ( kazał mi tak na siebie mówić ) co słychać u ich rodziców itp.
- Jesteśmy już - odezwał się Maciek.
- Świetnie. Wejdziesz z nami ? - spytała Joanna.
- Nie. Klucze już odebrałem. - podał klucze Mariuszowi, który siedział z przodu - Powodzenia dzieciaczki.
Wysiedliśmy z samochodu i pokierowaliśmy się na drugie piętro gdzie znajdowały się nasze pokoje. Zajebiście, że mam swój.
- No to pa. - pożegnałam się z bratem i jego dziewczyną przy drzwiach.
- Jak będziesz gdzieś wychodzić to przyjdź najpierw do nas. - odezwał się Maniek.
- Spoko.
- Sorry. Ja chciałam tylko powiedzieć, że idę do sklepu i może do jakiegoś parku zajdę.
- Następnym razem pukaj - powiedział wkurzony Maniek - a i wróć przed 18, bo idziemy do restauracji Macieja.
Pomachałam głową na zgodę i wycofałam się z pokoju. Wyszłam z hotelu i pokierowałam się w lewą stronę szukając jakiegoś sklepu. Po drodze robiłam pełno zdjęć. W końcu znalazłam jakiś spożywczak i kupiłam w nim pięć paczek żelek i dwie dwulitrowe butelki coli. Ja to zawsze kupuje na zapas. Nie będę sobie żałować skoro Mariusz płaci. Ja też mam swoje oszczędności, ale zostawiam je na koszulkę z podpisem Rooneya, którą kupię po meczu. Cudem to wszystko upchnełam w torbie, która stała się bardzo ciężka. Obładowana poszłam do parku zajadając się po drodze żelkami. Te żelki to jeszcze większy nałóg od twittera, którego uwielbiam. W sumie to mogę tam przesiadywać cały czas, ale ostatnio trochę odpoczywam od kompa. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam się przyglądać Lońdyńczykom. Moją uwagę przykuła dzewczyna z białej bluzce z czarnym napisem ONE DIRECTION. Zastanawiałam się skąd znam tą nazwę, ale za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Nie wiem dlaczego, ale sprawa ta nie dawała mi spokoju więc podeszłam do niej i zagadałam. Oczywiście po Angielsku, który jak już wspominałam umiem doskonale.
- Czeeść. Jestem Milena, a ty ?
- Hej. Jestem Dominica. Jesteś z tąd ?
- Nie. Przyjechałam tu na mecz, a właściwie wakacje.
- Mecz ?
- Tak. Moja ulubiona drużyna piłkarska gra tu za 9 dni mecz.
- Manchester United ?
- Tak. Też ich lubisz ?
- Ja nie, ale mój kuzyn ich uwielbia. A tak właściwie to czemu do mnie zagadałaś ?
- Twoja koszulka.
- Lubisz One Direction ?!
- Nie, raczej nie. Po prostu nie wiem z kąt znam tą nazwę.
- Serio ? Nie znasz takiego zespołu jak One Direction ?
- No tak! W radiu leciała ich piosenka i mi się spodobała. Teraz już wiem skąd kojarzę to nazwę.
- Skoro jedna ich piosenka ci się spodobała to reszta też ci się spodoba.
- To oni mają ich więcej ?
- O tak. Przejdziemy się ? Puszczę ci je.
- Spoko. I tak nie mam co robić - powiedziałam po czym wzięłam torbę z ławki i ruszyłyśmy.
Spacerowałyśmy po parku i gadałyśmy głównie o 1D. Puściła mi kilka piosenek tego boybandu i naprawdę mi się spodobały. Najbardziej "I Want" i "Taken". Niby nie lubię piosenek o miłości i uważam, że są tandetne, ale te nie wiem dlaczego polubiłam. Dominica też okazała się fajną osobą. Gdy wymieniałyśmy się numerami zobaczyłam, że na wyświetlaczu jest godzina 17:56.
- Cholera! O 18 miałam być w hotelu! Sorry. Odezwę się - krzyknełam wybiegając z Milkshake City w którym obecnie siedziałyśmy.
_________________________________________________________________________________
No i pierwszy rozdział mamy za sobą <3 Pisałam go przy rozmowie z Natalią ( USmile0927 ). Dziękuje za dwa komentarze pod prologiem ^^ A tych, którzy to czytają a nie skomentowali to proszę, aby to zrobili. Przyjmę nawet krytykę ;3 A tak wgl to mój twitter: @Milena_x99. Zapraszam na bloga wcześniej wspomnianej Natalii:
A i mam jeszcze pytanie. Czy zdjęcia ubrań mam wklejać tu czy dawać link? Albo mogę po prostu opisać co ubiera <3 Odpowiedzi w komentarzach.
A i kolejny rozdział będzie jak pojawią się trzy komentarze : )
piątek, 20 kwietnia 2012
Prologue
Hey : ) Postanowiłam założyć kolejnego bloga z opowiadaniem o 1D. Wydaje mi się, że ta historia będzie trochę inna od większości.
Próbowałam przekonać mamę, aby pozwoliła mi jechać z bratem na mecz do Londynu. Ale na co ja liczę ? Z pewnością puści pietnastoletnią dziewczyne samą na mecz jej ulubionej drużyny do Anglii. Czujecie ten sarkazm ? Mój osiemnastoletni brat Mariusz leci ze swoją dziewczyną Joasią do Londynu na mecz naszej ulubionej drużyny piłkarskiej Manchasteru United z Chelsea Londyn. Równo za dziesięć dni mecz ma się odbyć. Dzięki mojemu bratu bardzo polubiłam tą drużyne. Od około dwóch lat śledzę ich każdy mecz i mam pełno plakatów tej drużyny w pokoju. Wiem, że to nie podobne do normalnej dziewczyny, ale ja jestem dziwna. Moi rodzice twierdzą, że puszczą mnie tylko i wyłącznie wtedy kiedy Mariusz powie im, że się mną dobrze zaopiekuje. Ale problem w tym, że on nie chce mnie wziąść! Asia z chęcią by mnie zabrała i próbuje wbić mojemu bratu do głowy, żeby mnie wziął, bo ona chce mieć w Londynie przyjaciółkę. No tak. Zaprzyjaźniłam się bardzo z Asią. Niestety nie udaje jej się narazie.
- No prosze mamuś. Wiesz jak lubię te drużyne! - próbowałam przekonać mamę.
- Tak wiem kochanie, ale Mariusz powiedział, że nie będzię za ciebię brał odpowiedzialności.
- A nie możesz go jakoś zmusić, aby mnie wziął ? - prosiłam dalej.
- Nie i koniec.
Niezadowolona poszłam do swojego pokoju. No tak dziele go z moim bratem, ale jest mój. Mój drugi brat już na szczęście się wyprowadził więc mamy więcej wolnego miejsca. Jeszcze tylko czekać, aż ten się wyprowadzi i będzię doskonale. Włączyłam radio i padłam na kanape. Czemu oni nie chcą mi pozwolić jechać na ten cholerny mecz ? Co ja dziecko jestem ? Moje rozmyślania przerwała nuta, która odrazu wpadła mi w ucho. Szybo wklikałam na laptopie strone RMF FM, bo chciałam zobaczyć co to za piosenka. One Direction -" What Makes You Beautiful ". Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszałam o takim zespole. No i jak na mnie przystało wyszukałam ich zdjęcie w googlach. Przystojni, umieją śpiewać i jeśli grają w piłkę to znalazłam chłopaków marzeń. Nie no w tym momencie to sobię beke robię. Kiedy piosenka się skończyła w drzwiach zobaczyłam Mariusza i Aśkę którzy wpatrowali się w laptopa.
- Uu. Ładni chłopacy. Znasz ich ? - spytała Joasia kompletnie olewając swojego chłopaka.
- Chciałabym. To jakiś zespół z Londynu. Nazywają się One Direction. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- A propo Londynu. Pakuj się. Jutro wyjeżdżamy. - odezwał się Mariusz i wyszedł.
- On sobie żartuje prawda ? - zapytałam niedowieżając.
- Marudziłam mu dzisiaj cały dzień, że przez całe wakacje w Londynie chce mieć przyjaciółke i się zgodził. - uśmiechneła się.
- Aaa. Jak ja się cieszę! Zobaczę Rooneya na żywo i Evre też! Ey! Zaraz, zaraz. Całe wakacje ?
- Ehem. Jak już zapewne wiesz mój brat mieszka w Londynie. Mieszka sam w dużym domu i zgodził się nas tam przetrzymać przez dwa miesiące.
- Jezu. Nawet nie wiesz jak się cieszę...
_________________________________________________________________________________
Jeśli chcesz być informowana o nowym rozdziale zostaw twitter lub gg w komentarzu : )
Pierwszy rozdział najprawdopodobniej pojawi się w sobotę lub niedziele.
Prologue
Próbowałam przekonać mamę, aby pozwoliła mi jechać z bratem na mecz do Londynu. Ale na co ja liczę ? Z pewnością puści pietnastoletnią dziewczyne samą na mecz jej ulubionej drużyny do Anglii. Czujecie ten sarkazm ? Mój osiemnastoletni brat Mariusz leci ze swoją dziewczyną Joasią do Londynu na mecz naszej ulubionej drużyny piłkarskiej Manchasteru United z Chelsea Londyn. Równo za dziesięć dni mecz ma się odbyć. Dzięki mojemu bratu bardzo polubiłam tą drużyne. Od około dwóch lat śledzę ich każdy mecz i mam pełno plakatów tej drużyny w pokoju. Wiem, że to nie podobne do normalnej dziewczyny, ale ja jestem dziwna. Moi rodzice twierdzą, że puszczą mnie tylko i wyłącznie wtedy kiedy Mariusz powie im, że się mną dobrze zaopiekuje. Ale problem w tym, że on nie chce mnie wziąść! Asia z chęcią by mnie zabrała i próbuje wbić mojemu bratu do głowy, żeby mnie wziął, bo ona chce mieć w Londynie przyjaciółkę. No tak. Zaprzyjaźniłam się bardzo z Asią. Niestety nie udaje jej się narazie.
- No prosze mamuś. Wiesz jak lubię te drużyne! - próbowałam przekonać mamę.
- Tak wiem kochanie, ale Mariusz powiedział, że nie będzię za ciebię brał odpowiedzialności.
- A nie możesz go jakoś zmusić, aby mnie wziął ? - prosiłam dalej.
- Nie i koniec.
Niezadowolona poszłam do swojego pokoju. No tak dziele go z moim bratem, ale jest mój. Mój drugi brat już na szczęście się wyprowadził więc mamy więcej wolnego miejsca. Jeszcze tylko czekać, aż ten się wyprowadzi i będzię doskonale. Włączyłam radio i padłam na kanape. Czemu oni nie chcą mi pozwolić jechać na ten cholerny mecz ? Co ja dziecko jestem ? Moje rozmyślania przerwała nuta, która odrazu wpadła mi w ucho. Szybo wklikałam na laptopie strone RMF FM, bo chciałam zobaczyć co to za piosenka. One Direction -" What Makes You Beautiful ". Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszałam o takim zespole. No i jak na mnie przystało wyszukałam ich zdjęcie w googlach. Przystojni, umieją śpiewać i jeśli grają w piłkę to znalazłam chłopaków marzeń. Nie no w tym momencie to sobię beke robię. Kiedy piosenka się skończyła w drzwiach zobaczyłam Mariusza i Aśkę którzy wpatrowali się w laptopa.
- Uu. Ładni chłopacy. Znasz ich ? - spytała Joasia kompletnie olewając swojego chłopaka.
- Chciałabym. To jakiś zespół z Londynu. Nazywają się One Direction. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- A propo Londynu. Pakuj się. Jutro wyjeżdżamy. - odezwał się Mariusz i wyszedł.
- On sobie żartuje prawda ? - zapytałam niedowieżając.
- Marudziłam mu dzisiaj cały dzień, że przez całe wakacje w Londynie chce mieć przyjaciółke i się zgodził. - uśmiechneła się.
- Aaa. Jak ja się cieszę! Zobaczę Rooneya na żywo i Evre też! Ey! Zaraz, zaraz. Całe wakacje ?
- Ehem. Jak już zapewne wiesz mój brat mieszka w Londynie. Mieszka sam w dużym domu i zgodził się nas tam przetrzymać przez dwa miesiące.
- Jezu. Nawet nie wiesz jak się cieszę...
_________________________________________________________________________________
Jeśli chcesz być informowana o nowym rozdziale zostaw twitter lub gg w komentarzu : )
Pierwszy rozdział najprawdopodobniej pojawi się w sobotę lub niedziele.
Subskrybuj:
Posty (Atom)