wtorek, 27 listopada 2012

Chapter Thirty-Three

- Obgadaliśmy to wszystko i wiemy, że jest ci trudno więc postanowiliśmy cię wesprzeć i polecieć z tobą do Polski na pogrzeb - powiedział Liam
Szczerze?  Zapomniałam o tym wszystkim. Teraz wróciło. Nie chciałam ich ciągnąć na drugii  koniec Europy tylko na pogrzeb mojego ojca. Przecież oni go nawet nie znali. Z drugiej strony jednak pomyślałam o polskich fankach, które z pewnością ucieszyły się na wieść, że chłopcy przylatują do ich kraju. Nie powinnam chyba w tej chwili o tym myśleć.
- A co z wywiadami i ogólnie z wszystkim?  - zapytałam
- Dwa co mieliśmy mieć jako cały zespół zostały odwołane. - odezwał się Liam
- Czyli nie macie żadnych obowiązków związku z pracą?
- Nie. Tzn. Louis i  Ja mamy jeden wywiad, ale to idzie też odwołać.
- Nie chce, żebyście zaniedbywali swoje obowiązki/
- Żaden problem. - powiedział Lou
- Nie musicie jechać.
- Mam pomysł. - spojrzenia skierowały się na Harry,ego który stał w progu. Musiał już wrócić z łazienki. - Skoro Milena jest taka uparta i ne chce, żebyście zaniedbywali obowiązki przez nią to może Liam i Lou zostaną w Londynie, a reszta pojedzie ?
Ten pomysł był nawet spoko. Zawsze lepiej jak pojedzie trójka zamiast całej piątki.
- No dobra. Skoro tak bardzo chcecie - zgodziłam się.
- Czyli zapowiada nam się pięcioosobowa wycieczka do Polski. - stwierdził Hazza
- Jeśli chodzi o mnie to odpadam. Mama nie chce się zgodzić, żebym opuściła szkołe. - odezwała się Dom
- Czyli co? Mam jechać sama z trzema chłopakami? - spytałam
- Będzie jeszcze twoja mama i brat - próbował pocieszyć mnie Niall.
- Jakbyś nie zauważył to mój brat też jest chłopakiem. A z mamą to się raczej nie dogadam. Ona zawsze wszystko mocno przeżywała więc teraz jest pewnie załamana. W sumie to ja też powinnam. tTyle, że ja jestem przeciwienstwem mamy i się tym za bardzo nie przejmuje. Wierze, że tata ma lepsze życie tam w niebie i nas obserwuje. Nie chciałby żebyśmy schodzili struci.  Czemu ja gadam, a wszyscy się na mnie gapią? To niezręczne.
- Rozgadałaś się troche więc nikt nie chciał ci przeszkadzać - zaśmiała się Dominica
- Dobra nieważne. To wszystko czego odemnie chcieliście? Chciałabym sprawdzić co się dzieje w domu.
- Już chcesz jechać? Dopiero co przyjechaliście.- zasmucił się Lou
- Gdybyś nie pamiętał to zmarł mój tata i chce zobaczyć jaka atmosfera panuje w domu.
- Podwiozę cię - Harry chwycił swoją kurtkę i nałożył buty. Ja nawet się nie rozbierałam więc byłam gotowa. Gdy mój chłopak był gotowy pożegnałam się z każdym mocnym uściskiem. Z Liam'em i Lou szczególnie, bo w końcu ich nie będę widzieć przez kilka dni..Wsiedliśmy do czarnego vana Harry'ego i pojechaliśmy w stronę mojego domu.
- To o której mamy samolot? - zapytał Styles, gdy staliśmy na jednym ze świateł
- Nie wiem. Nie rozmawiałam z rodziną od naszego wyjazdu. Dam ci znać sms na którą macie się zjawić na lotnisku.
- A nie możemy podjechać po was i wszyscy razem pojedziemy na lotnisko?
- Nie. Po co macie tyle jeździć. To w zupełnie inną stronę Poradzimy sobie.
- No dobra.
Akurat wjeżdżaliśmy na parking.
- Nie musisz parkować. Ja szybko wyskoczę.
On nie robił nic z mojej wypowiedzi i zaparkował. Na dodatek na miejscu dla inwalidów.
- Czy ty jesteś ślepy? To miejsce dla niepełnosprawnych.
- Trudno. Wszędzie było zajęte,
- A jak cię straż miejska złapie?
- To zapłacę mandat. Stać mnie.
- Za bardzo szastasz kasą.
- Oj tam. Mogę wejść z tobą na górę?
Tego to się nie spodziewałam. No, ale jak chłopak chce to niech idzie. Ja chce spędzać z nim jak najwięcej czasu.
- Jeszcze nie masz mnie dość?
- Ja ciebie nigdy nie będę miał dość.
- Zmienisz zdanie,
- Nie.
- Tak i skończ. Jak chcesz to chodź.
Wysiadłam z samochodu i już chciałam wziąć swoją torbę z tylnego siedzenia, ale uprzedził mnie w tym Hazza. No tak. Gentelmen. Zaśmiałam się tylko pod nosem i zaczekałam na chłopaka, który zamykał samochód. Na drugie piętro musieliśmy udać się schodami, bo w tym budynku to windy nie ma. No niestety takie wady małego mieszkanie.biedniejszych dzielnic centrum Londynu. Ale szczerze to wole to niż jakąś wille na przedmieściach. Weszliśmy do mieszkania po trzymając się za rękę. Wydaje mi się, że Harry chciał jakby dodać mi tym otuchy. Tyle, że nie wiem dlaczego, bo ja się nie bałam. Dobrze wiedziałam, że mama pewnie leży w sypialni i płacze, a Mariusz załatwia wszystkie sprawy związane z pogrzebem w Polsce telefonując po rodzinie. Tak swoją drogą w końcu zobaczę Damiana.. Jest moim bratem, a prawie wogóle go nie widuje. Od czasu gdy się wyprowadził to rzadko u nas bywał. Ta... Doszukuje się pozytywów tej sytuacji. Najpierw skierowaliśmy się do kuchmi. Bardzo się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że mój brat robi obiad. Przecież on ledwo kawe umie zaparzyć.
- Hej - przywitałam się zaracając na siebie uwage Mariusza
- O jesteś już.
- No kiedyśwrócić musiałam. Mama u siebie? - zapytałąm, a w odpowiedzi Maniek pokiwał głową. - Zostań tu. Zaraz przyjdę - te słowa skierowałam do mojego chłopaka i skierowałam się w strone sypialni moich rodziców. Jeszcze... Czekała mnie trudna rozmowa.
___________________________________________________________________________________

Jestem! I to prędzej niż myślałam ; ) Udało mi się coś z tej pustej głowy wycisnąć xD Ten rozdzxiał wydaje mi się o niebolepszy od poprzedniego (nie mówie, że jest dobry, bo dużo mu do tego brakuje), Dostałam nominacje do Liebster Award, ale za bardzo nie chce mi się w to bawić więc nie będę tworzyć nowej notki ; ) A na wasze pytanie odpowiem w komentarzach na waszych blogach ;D  Mam nadzieje, że skomentujecie, bo to naprawde motywuje <3 Proooooosze ;3

4 komentarze:

  1. matko jak jej współczuje zajebisty rozdział i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem piekelnie iekawa co sie stanie dalej:)) czekam na następny rozdział jak zwykle świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuuper :D :D czekam na nn xD

    OdpowiedzUsuń
  4. http://opowiadaniaoonedirectionxd.blogspot.com/ wpadniesz ? ; > Polecisz ? ; >

    OdpowiedzUsuń