niedziela, 27 maja 2012

Chapter Ten

Podczas sprzątania skaleczyłam się szkłem. Harry widząc to otworzył szafkę i wyciągnął z niej plaster. Po czym pocałował mi ranę i nakleił plaster. Według mnie to było słodkie. Ogólnie on jest bardzo słodki. Mogłabym się wgl z nim nie rozstawać.
- Trzeba to do końca posprzątać - powiedziałam i schyliłam się.
- O nie! Znowu się skaleczysz. Ja to zrobię - odciągnął mnie od szkła.
Oparłam się o lodówkę i przyglądałam się poczynaniom loczka. On też spoglądał co chwile na mnie. Nagle zadzwonił mi telefon.
*rozmowa*
- Gdzie ty jesteś ? Praktycznie cie nie ma w pokoju. - krzyknął Mariusz.
- Porwali mnie. Trzymają w jakiejś starej piwnicy i biją. - powiedziałam.
- Co ? Gdzie ? Jak ? Dzwonie na policje - panikował, a ja wybuchłam śmiechem - wrabiasz mnie.
- No co ty ? Skąd wiesz ? 
- Dobra dosyć tego. Podobno ma być burza więc wracaj do pokoju. - wkurzył się.
- Co ? Czemu ? Dopiero tu przyszłam. - zaczęłam jęczeć.
W tym momencie usłyszałam grzmot i zgasło światło. Miał racje co do tej burzy.
- Cholera. Burza już tu jest. Muszę zostać.
- Dobra. Zadzwonię potem. - powiedział i rozłączył się.
*koniec rozmowy*
- Boisz się ? - zapytał dobrze mi znany głos i mnie przytulił.
- Z tobą ? Wcale. - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
Chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się do salonu.
- Czemu nie ma prądu ? - no jasne. Lou geniusz.
- Buka * była i zabrała. - odpowiedziałam.
- Serio ? Czemu ja jej nie widziałem ? - zaraz go jebne.
- Louis nie ma prądu, bo burza jest. - wyjaśniła Dom.
- To czemu Milena mi tu o Buce gada. - teraz to mu przywaliłam.
- Ej ! Za co to ? - krzyknął Liam.
- Sorry. Chciałam walnąć Lou. - powiedziałam.
- Spoko. Ja to zrobię. - odpowiedział i uderzył chłopaka.
- Ja się tak nie bawie! - obraził się i poszedł do swojego pokoju.
Długo jednak tam nie pobył, bo po chwili wrócił twierdząc, że boi się burzy. Zachowuje się jak dziecko...
- Co robimy ? - spytał Niall.
- A co można robić w czasie burzy ? - zapytałam.
- Mnie głowa boli. Mogłabym się gdzieś położyć ? - spytała Dom.
- Jasne. Możesz u mnie w sypialni - wyrwał się blondyn.
Po ich wyjściu usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy gadać o wszystkim i niczym. Ja oczywiście wtuliłam się w Harrego, bo jednak trochę się bałam.

                                                              * Perspektywa Dominic *


Niall zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Nie widziałam wystroju ponieważ było ciemno. Zdjełam buty i bluze po czym wskoczyłam do wskazanego przez blondyna łóżka. Muszę przyznać, że było bardzo miękkie. Gdy cień chłopaka skierował się w kierunku drzwi z moich ust wypłyneły słowa. Sama nie wiem dlaczego je wypowiedziałam.
- Możesz zostać ? Nie chciałabym być sama.
- Jasne. - odpowiedział chłopak.
Wydawało mi się, że ma uśmiech na twarzy. Zbliżył się do łóżka i położył obok. Zaczęliśmy rozmawiać. Było idealnie...


                                                               * Perspektywa Mileny *


- Dobra ciołki. Co robimy ? - zapytałam, gdy znudziła mi się rozmowa.
- No rozmawiamy nie ? - odpowiedział mi Zayn.
- A coś innego ? Nie obchodzą mnie za bardzo opowieści jak to wspaniale czujecie się na scenie.
- Jesteś pierwszą osobą, która tak mówi - powiedział Liam.
- Bo ja jestem wyjątkowa. - stwierdziłam skromnie. - Nie będę tu z wami siedzieć. Też idę się położyć. Harry mogę u cb ?
- Możesz, ale ja idę z tobą.
- Nie bój się. Nie spale ci sypialni.
- Wiem. Chce iść z tobą. - wstał z kanapy.
- Ej tylko grzecznie mi tam. Niby nie ma światła, ale słuch to ja mam jeszcze dobry - pouczył nas Lou.
- Hahaha. Nie martw się Lou. Będziemy grzeczni. - zaśmiałam się.
Wyszliśmy z salonu i skierowaliśmy się do sypialni Stylesa. Znałam już jej rozmieszczenie więc szybko rzuciłam się na łóżko. Niestety pomyliły mi się strony i zamiast na łóżku wylądowałam na szafce. Ja to jednak jestem pojebana. Hazza zamiast mi pomóc śmiał się jak małpa. Leżałam na podłodze z obolałą od zderzenia z szafą głową.
- Może byś mi pomógł debilu ? - powiedziałam.
- Nie jestem debilem! - cały czas się śmiał.
- Dobra nie to nie. Sama sobie wstane.
Chciał mi pomóc, ale odepchnełam go. Położyłam się na łóżko i próbowałam zasnąć.
- Chcesz spać w ciuchach ? - cholera. Nie pomyślałam o tym.
- A mam w czym innym ?
- Masz - rzucił mi jedną ze swoich koszulek.
Przebrałam się w koszulke. Pachniała nim. No i przez to zachciało mi się go pocałować, ale tego nie zrobiłam. W końcu jestem obrażona. Uwielbiam udawać. Wskoczyłam pod cieplutką kołdre. Po chwili poczułam jak Harry mnie przytula. Nie protestowałam.

_________________________________________________________________________________
* Buka - Dla niewiedzących to ten straszny potwór z Muminków : ) Uwielbiam nawiązywać do bajek w opowiadanie :D
Mam dobry humor więc dodaje wam rozdział xD Cieszcie się, bo powinnam być wściekła przez to, że jest tak mało komentarzy. No, ale po wczorajszym koncercie 1D jestem szczęśliwa. Mój pierwszy koncert ^^ Co z tego, że na komputerze. Ale na żywo : ) Oglądałyście ? Ja w domu darłam się bardziej niż te dziewczyny co tam były :3 Haha. Śmiać mi się chce z siebie samej. A jak nie oglądałyście to żałujcie, bo było wspaniale ;P Dobra przejdźmy do rozdziału. Osobiście uważam, że nie jest  najgorszy, ale gdybym się postarała to stać mnie na więcej. ( chyba ) Niestety ja jestem leniem i się nie staram. Taa... Szczere xD Ej no dziewczyny błagam was dajcie więcej komentarzy. Wtedy to mój humor będzie jeszcze lepszy. Co nie znaczy, że w opowiadaniu będzie tak słodko, bo mam już napisane rozdziały. Gdy je pisałam byłam wkurwiona, a wszystkie moje emocje są w opowiadaniu. Ej ! To już dziesiąty rozdział ? Jak ten czas szybko leci :D Mój blog ma już miesiąc i tydzień. No to w takim razie teraz wygłosze przemówienie. DZIĘKUJE z całego serca wszystkim, którzy to czytają, a w szczególności tym, którzy komentują. Kocham was <3 Dziękuje Natalii, bo to dzięki niej powstał ten blog. To ona wspierała mnie od samego początku i kazała go założyć. Kocham cię za to ;3 Dziękuje także Julii za to, że wiernie komentuje i pomaga czasami mi pisać rozdziały. Jakoś tak na wyznania mi się zebrało. Przez ten czas strasznie was wszystkich polubiłam, a to opowiadanie zmieniło w moim życiu wiele. Koniec przemówienia. I tak wiem, że tego nikt nie przeczyta, ale musiałam się wygadać.

Ps. Ten śliczny nagłówek możecie podziwiać dzięki Natalii ;3 DZIĘKUJE ponownie :*

niedziela, 20 maja 2012

Chapter Nine

                                                                 *Perspektywa Dominic*

Obudziła mnie moja siostra. Pod pretekstem tego, że ma złamaną nogę wysłała mnie do sklepu. Po wstaniu ruszyłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Rozczesałam moje czerwone włosy, a następnie umyłam zęby. Po wykonaniu tych czynności udałam się do mojej garderoby. Nie miałam pojęcia co wybrać. Na szczęście moja siostra Jess ma świetne poczucie stylu i wybrała mi ciuchy. Po ubraniu tych rzeczy udałam się zjeść kanapki przygotowane przez mamę. Następnie wyszłam z domu z zamiarem udania się do sklepu. Gdy byłam blisko sklepu po drugiej stronie ulicy ujrzałam Milene i Harrego wychodzących z jakiegoś mieszkania. Był to dosyć dziwny widok, bo przecież Milena mi mówiła, że pokłóciła się z Harrym. Przeszłam na drugą stronę, aby się przywitać.
- Dominica ? Co ty tu robisz ? - spytała uśmiechnięta Milena.
- Ja ? Idę do sklepu. A ty ?
- Długa historia. Opowiem ci kiedy indziej.
Obok nas podjechała jakaś taksówka. Pożegnałam się z brunetką i Harrym, którzy wsiedli do tej taksówki. To było dziwne. Dowiem się później o co chodzi. Udałam się w końcu do sklepu, aby zrobić zakupy.

                                                                  *Perspektywa Mileny*

Zanim wsiedliśmy do taksówki spotkaliśmy Dominice. Po jej minie stwierdziłam, że była dosyć zdziwiona widokiem mnie i Harrego razem o dziewiątej rano uśmiechniętych od ucha do ucha. Harry odstawił mnie pod hotelem, a sam udał się do swojego mieszkania. W pokoju czekała na mnie podekscytowana Joasia z pytaniami dotyczącymi wczorajszego wieczoru. Opowiedziałam jej o wszystkim i przeprosiłam za brudną suienke. Blondynka poszła do swojego pokoju, a ja zaczełam szukać rzeczy. Nie mam zamiaru chodzić cały dzień w ubraniach Harrego. Po kilku minutach poszukiwań wybrałam to. Zaczeło mi się nudzić więc postanowiłam wejść na twittera. Nie wiem jakim cudem, ale znajdowały się tam moje zdjęcia z dzisiaj. Byłam w ubraniach Harrego. Mogliśmy zachować większą ostrożność. Gdy przeczytałam wpisy Directionerek zrobiło mi się przykro. Wyzywały mnie od najgorszych. Po chwili wyłączyłam laptopa i walnełam się na łóżko. Kilka milionów dziewczyn mnie nienawidzi i życzy mi śmierci. A w sumie to czego ja się spodziewałam ? Że będą się cieszyć i życzyć szczęścia. Wątpie. Wybrałam numer Dominic i zaproponowałam jej spotkanie w kawiarni. Dziewczyna się zgodziła. Chwyciłam torbę i wyszłam.


                                                                   *Perspektywa Julie*

Siedziałam z Harrym w kuchni i słuchałam jego opowieści o wczorajszej randce. Gdy skończył postanowiłam obudzić resztę, która jeszcze spała. Z Naillem i Louisem było łatwo, ale gorzej z Zaynem i Liamem. Gdy w końcu wystraszyłam Liama, że przyjdę z łyżeczką chłopak szybko się podniósł. Został mi tylko Zayn. W dzieciństwie straszyłam go, że jeśli nie wstanie to zbije mu lustro w łazience. Jednak teraz to nie działało. Chłopak przewrócił się tylko na drugi bok. Zdecydowałam, że aby go obudzić zrobię to. Wzięłam kij od miotły i rozbiłam lustro w jego własnej łazience. Chłopak po chwili zjawił się w łazience. Ja na jego mine wybuchnęłam śmiechem.
- Uciekaj póki ci życie miłe - wysyczał.
Wybiegłam z łazienki jak poparzona. Przebiegłam całe mieszkanie, aż w końcu znalazłam się w kuchni gdzie trójka chłopaków spożywała śniadanie. 
- Ratujcie ! - krzyknełam.
Spojrzeli na mnie z dziwnymi minami. Po chwili do kuchni wbiegł Zayn. Przerzucił mnie sobie przez ramie i skierował się do wspólnej łazienki. Już wiedziałam co ma zamiar zrobić. Nie myliłam się. Wrzucił mnie do wanny i nalał do niej lodowatej wody. Byłam cała mokra.
                                                             

                                                                 *Perspektywa Mileny*


- Ale on romantyczny. A fankami się nie przejmuj. One hejtują każdą dziewczyne, która kręci się obok chłopaków - stwierdziła Dominica po wysłuchaniu mojej historii. - Chciałabym ich kiedyś poznać. - dodała po chwili.
- To co powiesz na wizytę u nich w domu ?
- Ale, że teraz ?
- Tak.
- Ale ja nie jestem ładnie ubrana.
- Wyglądasz ślicznie.- wyciągnełam ją z lokalu.
Po pietnastu minutach spaceru dotarłyśmy do budynku. Niestety ochrona nie chciała nas wpuścić więc wybrałam numer do Harrego.
- Hej. Jesteś w domu ? - zapytałam.
- Cześć kochanie. Nie. Akurat poszedłem do sklepu. A co?
- No bo z Dom stoimy przed waszym mieszkaniem.
- Dam znać chłopakom. Zaraz ktoś do was zejdzie. - powiedział
Rozłączyłam się i uśmiechnełam do Dominic. Widziałam, że jest zdenerwowana. W końcu niedługo miała poznać swoich idoli.
- Rozluźni się - puściłam jej oczko.
- Łatwo powiedzieć.
W tym momencie drzwi się otworzyły, a w nich stanął Niall. Ci to są szybcy.
- Cześć Niall. Poznaj Dominic. - powiedziałam.
- Cześć. - powiedział z pełną buzią.
- Hej. - odpowiedziała dziewczyna
- Chodźcie.
Ruszyłam za chłopakiem, a Dominic za mną. Cały czas się trzęsła więc szepnełam jej tak, aby Niall nie słyszał "uspokój się". Dziewczyna tylko sztucznie się uśmiechnęła. W windzie nikt się nie odzywał. Słychać było tylko Nialla, który przeżuwał resztki jedzenia. Naszego przyjścia nikt nie zauważył. Wszyscy obecni grali w twistera. Odchrząknełam, a wszyscy spojrzeli się na mnie. Podejrzewam, że mieli się zamiar na mnie rzucić, ale zobaczyli Dom. Widząc ich zdezorientowane miny zaśmiałam się.
- Uwaga wszyscy. To jest moja przyjaciółka Dominic. - przedstawiłam dziewczyne.
- Witaj Dominic. - przywitał się jako pierwszy Liam.
Wszyscy po kolei witali się z moją przyjaciółką. Nie była już bardzo zdenerwowana. Wszyscy ponownie zaczeli gre. No prawie wszyscy, bo ja skierowałam się do kuchni po jakieś picie. Czuje się już tutaj jak u siebie w domu.  Podczas, gdy nalewałam sobie sok pomarańczowy ktoś położył dłonie na moich biodrach i pocałował w szyje. Dobrze wiedziałam czyj to dotyk.
- Szybko wróciłeś z tego sklepu - powiedziałam odwracając się.
- Do ciebie zawsze się śpiesze - to było słodkie.
W odpowiedzi pocałowałam go w usta. Niestety jestem taką niezdarą, że musiałam ręką stłuc szklankę z sokiem.
- Widzisz co zrobiłeś ? - zapytałam patrząc na szklankę.
- Ja ? To ty ją stłukłaś - oburzył się Harry.
- No, ale ty mnie rozproszyłeś. Gdybyś nie przyszedł normalnie wypiłabym sok i odstawiła szklankę do zlewu. - próbowałam zachować powagę, ale się zaśmiałam.
- Oj tam. - pocałował mnie - idź do nich, a ja to posprzątam.
- Nie. Pomogę ci.
________________________________________________________________________________
Mimo, że nie ma 8 komentarzy ( przez co jestem zawiedziona ) wypada w końcu coś dodać. Rozdział pisany z kilku perspektyw. Podoba wam się czy wolicie tylko z perspektywy Mileny ? Ja osobiście nie wiem już co robić. Bo choćbym chciała coraz bardziej ulepszać opowiadanie to czytelników i tak nie przybywa. Nie wiem czy jest sens wgl to pisać. Do rozdziału dwunastego mam już napisane, ale co będzie dalej to nie wiem. Nie dość, że komentują to tylko trzy czy cztery osoby to jeszcze w ankiecie zagłosowało tylko trzynaście. 

niedziela, 13 maja 2012

Chapter Eight

Widziałam, że Harry chce coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to. Podbiegłam do niego i go pocałowałam. Wiedziałam, że jest tym zaskoczony. Jednak po chwili na jego twarzy poczułam uśmiech. Gdy w końcu się od siebie odkleiliśmy próbowałam mu to wyjaśnić.
- Harry... Ja przepraszam.
- Ale nie masz za co.
- Przepraszam, że wtedy uciekłam z kuchni. Wybacz, ale nie byłam pewna swoich uczuć. Jednak, gdy zobaczyłam ciebie w garniturze i to co przygotowałeś zrozumiałam, że się zakochałam.
- Nic się nie stało. Miałaś prawo sobie to przemyśleć - przytulił mnie.
W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Chciałam skakać ze szczęścia, ale doszłam do wniosku, że dziwnie by to wyglądało w oczach Harrego.
- Myśle, że to tylko formalność. Mileno czy zostaniesz moją dziewczyną ? - dał mi łańcuszek w kształcie serca.
- Jasne, że tak. - i znowu go pocałowałam.
Nie potrafię opisać w słowach tego co czułam. Było idealnie.
- Chcesz zjeść to spaghetti ? - spytał.
- W sumie to jestem trochę głodna.
No usiedliśmy na tych wielkich poduchach. Na początku jedliśmy normalnie. Jednak w pewnym momencie makaron z widelca mojego chłopaka ( jak to zajebiście brzmi ) zawiesił mi się na włosach. Nie chcąc być gorsza oddałam mu tylko, że trafiłam w garnitur. I tak zaczęła się nasza mała bitwa na jedzenie zakończona nie czym innym jak pocałunkiem.
- Moja sukienka jest cała od spaghetti.
- Chodź. - wskazał mi pewne drzwi.
- Ale po co ?
- Tam jest łazienka. W łazience jest prysznic. A obok prysznica moje rzeczy, które ubierzesz. - wytłumaczył mi.
No tak ja jestem niekumata i nie mogłam się tego domyślić. Skierowałam się za Harrym do łazienki. Tam chłopak zostawił mnie samą. Weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie makaron. Czysta i w mokrych włosach wyszłam spod prysznica. Ubrałam rzeczy Harrego, które leżały w łazience. Bluzka wydawała się mi znajoma, ale nie miałam pojęcia skąd. Gotowa wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Kazałam Harremu iść się umyć, a sama posprzątałam po kolacji. Po wykonaniu tej czynności postanowiłam obejrzeć mieszkanie. Weszłam do pomieszczenia za białymi drzwiami. Ujrzałam przed sobą czarno-biały pokój  urządzony nowocześnie.
- Podoba ci się ? To tutaj spędzimy dzisiejszą noc. -  mój chłopak przytulił mnie od tyłu.
- Może być - odparłam uśmiechając się.

                                                       *Z perspektywy Julie*


Siedzieliśmy z Zaynem w kuchni. Niall, Liam i Louis siedzieli w salonie i oglądali telewizje, a Harry gdzieś wybył.
- Stęskniłem się. - odezwał się w pewnej chwili Zayn - Przeprowadziłaś się do Londynu na stałe ?
- Tak. Tzn. moi rodzice przeprowadzają się dopiero za miesiąc, ale ja przyjechałam prędzej.
- Oczywiście przez ten miesiąc możesz mieszkać u nas.
- Mogłabym wynająć hotel, ale skoro nalegasz.
- Nie ma innej opcji. A teraz opowiadaj. Co słychać w mieście ?
- Nic ciekawego się nie dzieje. Pamiętasz tą Ashley co się przyjaźniła z Maxem ?
- Kojarze. A co ?
- Są parą.
- Serio ? Tego to się nie spodziewałem.
- No, a pamiętasz Jessice ? - spytałam ze smutną miną.
- No tak. Chodziłem z nią kiedyś.
- Ona nie żyje.
- Co ? Szkoda. Fajna była z niej dziewczyna. A co się stało ?
- Utopiła się.
- Dobra dosyć tych historii. A u ciebie co słychać ? Masz chłopaka ?
- Miałam, ale mnie zdradził. Tydzień temu się z nim rozstałam. - rozpłakałam się przez złe wspomnienie.
Zayn podszedł do mnie i mnie przytulił. Płakałam w jego ramionach przez jakieś pięć minut. Gdy w końcu się ogarnełam powiedziałam:
- Ja już pójdę spać. Zmęczona jestem - wyszłam z kuchni.
Po drodze rzuciłam krótkie "Branoc" do chłopaków siedzących w salonie. Odpowiedzieli mi tym samym. Gdy dotarłam już do pokoju gościnnego przebrałam się w piżame i szybko wskoczyłam pod ciepłą pierzynę.
_________________________________________________________________________________
Ten rozdział pomogła mi napisać Julia ;3 Wydaje mi się, że każdy rozdział jest coraz gorszy : < Do jedenastego mam napisane, a co będzie dalej to nie mam pojęcia. Rozdziałów dla siedmiu ludzi nie opłaca się mi pisać. Bo z tego co widze w ankiecie to tylko siedem osób czyta moje opowiadanie. Liczyłam, że jest was trochę więcej. Kolejny dodam dopiero wtedy, gdy pod tym pojawi się osiem komentarzy. : ) A i dziękuje za 1,133 wejścia. ;>

środa, 9 maja 2012

Chapter Seven

Opowiedziałam Asi o co chodzi. Dziewczyna chyba nie wiedziała jak mi pomóc.
- To zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Może nie znasz go zbyt długo, ale sama przecież mi ostatnio mówiłaś, że jest inny niż wszyscy.
- Ale nie spodziewałam się, że coś takiego zrobi.
- Co powiesz na lody ? Albo wypad na London Eye ? - spytała po chwili.
- Może to mi poprawi humor - mruknełam.
- Idź się wykąp , a ja ci w tym czasie wyszykuje jakieś rzeczy.
No to czasu na prysznic mam dużo, bo zanim ona coś wybierze... Skierowałam się do łazienki. Przez pietnaście minut brałam ciepły prysznic. Cały czas myślałam o tym co zdarzyło się rano. Gdy w końcu doprowadziłam się do porządku wyszłam z łazienki. Asia czekała już na mnie z rzeczami w rękach.
- Serio ? Sukienka ? - spytałam.
- Oj tam. Ślicznie będziesz w niej wyglądać.
- Ale ona nie jest moja.
- Przyniosłam od siebie. A teraz wskakuj.
Wziełam rzeczy i posłusznie poszłam się przebrać. Po pięciu minutach wróciłam. Aśka miała przygotowany cały zestaw do makijażu.
- Dobrze wiesz, że nie lubie się malować.
- Nie narzekaj.
Dwadzieścia minut później Joasia stwierdziła, że jestem gotowa. Włosy miałam spięte w koka, a na sobie letnią sukienke w kwiatki. Przez to całe zamieszanie nawet nie zauważyłam jaka piękna dziś pogoda. Nevermind. Joasia poszła po Mariusza i się przebrać. Ja w tym czasie weszłam na twittera. Nie działo się nic ciekawego oprócz tego że przybyło mi kilka tysięcy obserwujących. Pojawiły się też zdjęcia moje i Harrego z wczoraj. Wyłączyłam laptopa. Wziełam kwiecistą torebke ( kolejna rzecz od Asi ) i wrzuciłam do niej aparat, telefon, żelki, i litrową butelke coli. Zakluczyłam drzwi i skierowałam się do pokoju obok. Oczywiście najpierw zapukałam, żeby nie zastać ich w takiej sytuacji jak wcześniej. Drzwi otworzył mi mój brat.
- Asia jest już gotowa ? - spytałam.
- Nie. Jest jeszcze w łazience. - odpowiedział.
- To ja będę czekać przed hotelem.
Ruszyłam do windy. Na dól jechałam z jakimś chłopakiem. Na oko 16 lat.
- Jesteś z Londynu ? - zapytał w pewnej chwili.
- Yy. Nie. Z Polski.
- Serio ? Ja też. Kuba jestem.
- Milena.
- Idziesz zwiedzać ?
- W sumie to idę z bratem i przyjaciółką na lody i pod London Eye.
- Serio ? Ja też idę na London Eye. Może się spotkamy - i wysiadł.
Nie wiem czemu, ale wydawał mi się jakiś dziwny. Wyszłam z tej windy i skierowałam się pod hotel. Po jakiś pięciu minutach dołączyła do mnie para zakochanych. Eh.. Wszystko mi się dzisiaj z miłością kojarzy.
- To co ? Podbijamy Londyn ? - próbowała mi poprawić humor Joasia
- Taa. - odparłam.
Przez dwie godziny ganialiśmy po Londynie.  Widziałam Big Bena. Jechaliśmy tym całym London Eye. Ogólnie zwiedzaliśmy stolice Anglii. Aśka przez ten czas była jakaś dziwna. Jakby coś ukrywała. Gdy spytałam się Mariusza czy wie o co chodzi on powiedział, że nie ma pojęcia. Gdy przechodziliśmy przez kolejną uliczkę Asia zatrzymała się.
- O co chodzi ? - zapytałam
- Dostałam zadanie. Miałam cię przyprowadzić do tego mieszkania - Asia wskazała na jakieś drzwi.
Miałam dziwne przeczucie co do tego. Ale niestety nie miałam nic do gadania, bo blondynka praktycznie wepchała mnie w te drzwi. Na pożegnanie rzuciła tylko "Do zobaczenia jutro". Jak to jutro ? Ja mam tu spać? Nie wiedziałam o co chodzi. Niepewnie weszłam do środka. Mogłabym stąd wyjść, ale ciekawość była silniejsza. Z początku wyglądało to jak zwykłe mieszkanie. Jednak, gdy weszłam do czegoś podobnego do salonu zatkało mnie. Nie było prawie żadnych mebli. Po środku stał stolik średniej wielkości. Obok niego leżało pełno wielkich poduszek.  Na stoliku leżał jeden wielki talerz spaghetti. Wokoło tego talerza były świeczki ułożone w kształt serca.
- Po jaką cholere ona mnie tu przysłała ? - powiedziałam sama do siebie.
- Po to abym mógł z tobą porozmawiać. - odpowiedział dobrze znany mi głos.
Serce gwałtownie mi przyspieszyło, a kolana zmiękły. Odwróciłam się powoli w jego stronę. Stał tam. Jeszcze piękniejszy niż wcześniej. Miał na sobie czarny garnitur z czerwoną różyczką w kieszeni. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zrozumiałam to. Zakochałam się w nim...

_________________________________________________________________________________Wiem, że miałam dodać w niedziele ale mam dzisiaj zajebisty humor więc dodaje :*  Jarałam się dzisiaj bardzo tymi podziękowaniami za złotą płytę na twitterze <3 Niestety czuje się trochę gorszą Directionerką, bo osobiście nie mam płyty ;( Nie będę miała jej w najbliższym czasie. Nie mam kasy : /. Spróbuje namówić rodziców na kupno, ale raczej mi się nie uda.
 Rozdział pisany przy piosence "Call me maybe". Uwielbiam ją :* Kolejny rozdział w niedziele. I mam nadzieje, że będzie więcej komentarzy ? Motywują mnie do dalszego pisania. Póki co weny brak ;<
PROSZE O KOMENTARZE ! : )

niedziela, 6 maja 2012

Chapter Six

Na moje szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi i wszyscy rzucili się w tamtym kierunku rzucając mnie na podłoge. Na szczęście spadłam na miękki i puchaty dywan więc lądowanie miałam miękkie. Zastanawiało mnie tylko kto odwiedził chłopaków więc ruszyłam do przedpokoju. Zobaczyłam tam Zayna, który przytulał jakąś dziewczyne, a reszta stała z dziwnymi minami.
- Co się dzieje ? - zapytałam przerywając uroczą chwile.
- To jest moja przyjaciółka z Badford, Julia - wyjaśnił mulat.
- Cześć. Jestem Milena. - przywitałam się jako pierwsza.
- Julia - odpowiedziała dziewczyna.
Po dziesięciu minutach wróciliśmy do oglądania telewizji. Niestety nie mogłam tego robić w spokoju, bo zadzwonił mi telefon. Wyszłam z salonu i skierowałam się do kuchni.
- Halo ?
- Milena ? Gdzie ty jesteś ? Jest już 23. - zaczął krzyczeć Maniek.
- Już 23 ? Sorry zasiedziałam się. Zaraz będę. - powiedziałam.
- A gdzie jesteś ?
- U moich kumpli. Ci z meczu.
- Nie chce żebyś wracała sama do hotelu więc mogłabyś się u nich przespać.
- Dobra. To pa. - rozłączyłam się.
Po mojej rozmowie zawołałam Harrego do kuchni.
- Zastanawiałem się czy nie chciałybyście z Dominic zostać tu na noc. Co ty na to ? - zaczął rozmowe
- Miałam się ciebie o to pytać.
- Tak ? No to świetnie. Niestety nie mamy wolnych pokoi, bo Julia zajmuje gościnny więc będziesz spała u mnie.
- Okey.
Wróciliśmy do reszty. Oglądali jakiś horror. Niestety nie starczyło dla mnie miejsca na kanapie więc usiadłam Harremu na kolana. Jak to filmy z tego gatunku był straszny. Nawet nie zauważyłam kiedy się wtuliłam w Hazze. Wnioskując po jego uśmiechu podobało mu się to. Po jakimś czasie moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnełam.
 Obudziły mnie promyki słoneczne wpadające do pokoju. Ale z pewnością nie był to mój pokój hotelowy. Wysilając mój umysł przypomniałam sobie gdzie jestem. Tylko jakim cudem znalazłam się w pokoju Harrego? Przynajmniej wydaje mi się, że to jego pokój. Zasnełam przecież na kanapie wtulona w lokowatego. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Figurki kotów utwierdziły mnie w przekonaniu, że to pokój Stylesa. Wstałam i niepewnie skierowałam się w strone łazienki, aby przemyć twarz i poprawić włosy. Po wykonaniu tych czynności ruszyłam do salonu. Zastałam tam lokatego, który spał na kanapie. Muszę powiedzieć, że wyglądał słodko. Bardzo go polubiłam przez te kilka dni. Starałam się przejść do kuchni tak, aby go nie obudzić, ale niestety nie udało mi się.
- Obudziłaś się już ? - spytał.
- Ta. Dlaczego śpisz na kanapie ?
- Bo ty spałaś w moim łóżku.
- To trzeba było przyjść się położyć obok mnie.
- Jakoś tak dziwnie to było.
- Idziesz ze mną do kuchni czy chcesz jeszcze spać? - zapytałam
Zrobiliśmy wielki talerz kanapek. Wydaje mi się, że nawet za dużo jak na Naillera. Wziełam jedną i zaczęłam jeść.
- Masz kawałek ogórka na twarzy - zaśmiał się Harry
- Gdzie ? - spytałam
Chłopak zaczął się do mnie zbliżać, aby mi pokazać. Jednak zamiast to zrobić pocałował mnie. To uczucie...    Było po prostu świetnie, ale sama nie wiem czy dobrze zrobiłam odwzajemniając pocałunek. Po chwili oderwałam się od niego, chwyciłam torebkę i wybiegłam z domu. Sama nie wiem dlaczego zaczełam płakać.   Krzątałam się po ulicy, aż w końcu doszłam do parku. Nie było tam za wiele ludzi więc mogłam w spokoju usiąść na ławce i poddać sie emocjom. Po jakimś czasie poczułam, że ktoś się do mnie dosiada.
- Co się stało ? - zapytał miły, dziewczęcy głos.
Spojrzałam w strone tej osoby i zobaczyłam Julie.
- Julia ? Co ty tu robisz ? - zapytałam.
- Szłam przez park po świeżą kawe i bułki dla chłopaków  i zauważyłam ciebie.
- Po co bułki ? Rano zrobiłam kanapki.
- Tak ? Nie byłam w kuchni. W salonie spotkałam tylko przybitego Harrego, a reszta śpi. Powiesz mi w końcu co się stało ?
Powiedziałam jej o dzisiejszym pocałunku i o tym, że nie wiem co czuje do Harrego. Dziewczyna okazała się być świetną słuchaczką. Po tym jak się jej wyżaliłam powiedziała:
- Sama musisz sobie uświadomić co czujesz. Wszystko teraz zależy od ciebie. A teraz przepraszam, ale muszę wracać. Idziesz ze mną ?
- Nie. Wrócę do siebie do hotelu.
Julia pożegnała się ze mną i odeszła. Ja po chwili też się zebrałam. Po jakiś dziesięciu minutach drogi dotarłam do dobrze znanego mi budynku. Zanim poszłam do siebie zapukałam do pokoju obok. Drzwi otworzyła mi Aśka. Dziewczyna domyśliła się, że coś jest nie tak.
- Co się stało ?
- Chodźmy do mnie. Opowiem ci.
- Mariusz ja idę do Mileny. - krzykneła.
Poszłyśmy do mnie do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko.
_________________________________________________________________________________

Wydaje mi się, że jest jakiś krótszy ;p Ogólnie od tygodnia nic nie napisałam, bo nie mam weny. Te rozdziały miałam napisane prędzej. Dlatego następny będzie najprawdopodobniej za tydzień. Mam nadzieje, że wytrzymacie. Mogę liczyć na więcej komentarzy niż pod poprzednim postem ?

środa, 2 maja 2012

Chapter Five

Gdy w końcu dziewczyny stwierdziły, że jest idealnie odetchnełam z ulgą. Mimo tego, że stwierdziły iż wyglądam ślicznie to ja uważałam inaczej. W końcu ciuchy nic nie dają nie ? Twarz też musi być ładna, a w moim przypadku tak nie jest. Miałam na sobie granatową bluzkę z flagą, czarne rurki oraz białe trampki. Do tego jeszcze trochę biżuterii. Aśka włosy rozczesała i związała w kitka. Podczas setnej poprawki makijażu zadzwonił mój telefon.
- Cześć. Czekam pod hotelem. - usłyszałam głos Harrego.
- Już idę - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Wziełam moją torebkę i pożegnałam się z dziewczynami. Wbiegając do windy usłyszałam jeszcze słowa Joasi "Udanej randki". Można im sto razy powtarzać, że to tylko zwykłe spotkanie, a one i tak nie zrozumieją. Przed "Rose" czekał na mnie Harry.
- Hej. - powiedział i mnie pocałował w policzek. Przeszliśmy już do etapu całowania w policzek ?
- Cześć - odpowiedziałam nieśmiało.
- Ciesze się, że chciałaś się ze mną spotkać.
- I tak nie mam nic do roboty.
Przez całą droge lokowaty prawił mi komplementy. Nawet ja potrafie się zarumienić i tak właśnie było.
- Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz - no i znowu komplement.
- Dziękuje, ale mógłbyś już przestać prawić mi komplementy ?
- Jasne - speszył się troche.
W kawiarni gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy o nim, a on poznał moje drobne sekrety. Rozmawiając z nim czułam się jakby był moim przyjacielem od dawna. Był inny. Nie wiem w jaki sposób, ale był inny.
- Może chciałabyś przyjść do nas ?  - zaproponował.
- No nie wiem. Jest już dosyć późno. Mariusz będzie się martwił - zawachałam się.
- Nie daj się prosić - uśmiechnął się.
Ugh. Czy on musi mieć taki zajebiście śliczny uśmiech ?
- Dobrze.
w drodze powrotnej zaczęłam mu robić zdjęcia moją lustrzanką. Robił różne śmieszne miny, a ja śmiałam się tak głośno, że ludzie się na mnie patrzyli jak na wariatke.
Gdy w przechodziliśmy obok jakiegoś apartamentowca Harry zatrzymał się.
- To tutaj. - powiedział.
- Wow. - wydukałam.
Wjechaliśmy windą na 23 piętro. Pewnie mają zajebisty widok na Londyn. Gdy weszliśmy do salonu chłopcy oglądali teletubisie. Gdy to zobaczyłam nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Cztery głowy spojrzały na mnie, a następnie z uśmiechem podbiegli do naszej dwójki.
- Cześć - przywitałam się.
- Hejo! - pomachał mi Lou.
Po nim cała reszta zaczeła mi hejować. Czy oni napewno są ludźmi ? Jeszcze niech mi tu zaczną śpiewać tą piosenke z imionami teletubisiów to oszaleje. Spojrzałam błagalnie na loczka, a on się tylko zaśmiał. Gdy te teletubisie się uspokoiły poszliśmy dalej oglądać telewizje. Tyle, że teraz z bardziej normalnym programem. Po jakiś dziesięciu minutach znudziło mi się siedzenie przed telewizorem więc, aby rozruszać chłopaków go wyłączyłam. Niestety zaraz pożałowałam swojej decyzji. Byłam goniona przez piątke wściekłych chłopaków. Nie miałam z nimi szans.
- To co z nią teraz zrobimy ? - zapytał Naill
_________________________________________________________________________________
Jest pięc komentarzy więc dodałam rozdział dzisiaj : ) Mam nadzieje, że tym razem będzie więcej ;3 I przepraszam, że taki krótki, ale musiałam go pisać od nowa bo się skasował. Mogę liczyć na siedem komentarzy ? :**