* miesiąc później *
Minął miesiąc odkąd przeprowadziliśmy się do Londynu. W tym czasie poznałam dosyć dużo ludzi w szkole. Ale najbardziej zaprzyjaźniłam się z Evą. Z chłopakami, Dom, Julie i Carly spotkałam kilkanaście razy. Nawet polubiłam dziewczynę Harry'ego. Mimo to, że nadal go kocham i boli mnie jak na nich patrze to cieszę się, że chłopak jest szczęśliwy. Carly jest bardzo miła. Dowiedziałam się, że Zayn i Julie już od jakiś trzech miesięcy są razem. Maniek tydzień temu zdał prawo jazdy Dzisiaj zaraz po szkole wraz z Mariuszem jedziemy odebrać Asie z lotniska. Samochód mój brat pożycza od mamy.
- Tu ziemia to Mileny. - powiedziała Eva
A no tak siedzimy na ostatniej dzisiejszej lekcji, a ja zamiast się skupić na lekcji to rozmyślam.
- Sorry zamyśliłam się.
- Coś ostatnio często ci się to zdarza. Zakochałaś się ?
- Zakochana to ja już jestem od prawie czterech miesięcy.
- Co ? Masz chłopaka i ja nic o tym nie wiem.
- Nie mam chłopaka.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Pożegnałam się z Evą i wyszłam na parking szkolny. Stał tam samochód mojej mamy a w środku siedział Mariusz.
- Naprawdę nie wiem po co chcesz jechać ze mną na to lotnisko. - powiedział na przywitanie
- Też się ciesze, że cie widzę. Joasia jest moją przyjaciółką i też się za nią stęskniłam.
Ruszyliśmy. Po drodze gadaliśmy o szkole. Oczywiście mój brat się chwalił jakie to ma dobre oceny. Niestety to on jest tym mądrym w rodzinie. Po jakiś dwóch godzinach byliśmy na miejscu ( korki ). Asia czekała już na nas. Oczywiście najpierw Mariusz ją wyściskał i się wycałowali, a potem dziewczyna mnie przytuliła.
- Tęskniłam - powiedziałam.
- Ja też - uśmiechnęła się - Słyszałam, że na początku w Londynie nie było najlepiej.
- No nie było. Ale teraz już wszystko jest dobrze.
- To cieszę się.
- Dobra pogadacie sobie kiedy indziej. - Mariusz
Mój brat wrzucił bagaże do samochodu i pojechaliśmy do domu. Po drodze Joasia opowiadała co słychać w Polsce itp. Przejeżdżaliśmy obok naszego mieszkania więc ja tu wysiadłam, a oni pojechali dalej. Weszłam do domu. Jak zwykle pusto. Pewnie rodzice w pracy. Zdążyłam włożyć obiad do mikrofalówki i usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie miałam pojęcia kto to może być. Poszłam otworzyć. Osoby, którą tam zastałam się nie spodziewałam. Stał tam Harry. Był wkurzony.
- Cześć. - powiedział.
Nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Hej. Wejdź.
Chłopak wszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Chłopak usiadł na moim łóżku.
- Stało się coś ? - spytałam
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie miałem do kogo iść. - jego złość minęła. Teraz wydawało mi się, że zaraz zacznie płakać.
- Co się stało ? - zapytałam ponownie.
- Moja dziewczyna całowała się dziś z moim najlepszym przyjacielem, a jak ich przyłapałem to powiedzieli, że się kochają, a ona że mną kończ! To się stało! - wykrzyczał to na jednym oddechu
Domyśliłam się, że chodziło o Lou i Carly. Nie wiedziałam co zrobić.
- Przepraszam - dodał po chwili - nie powinienem tu przychodzić.
Już miał wychodzić, gdy go złapałam.
- Zostań proszę. - powiedziałam
Było mi go żal. Chociaż cieszyłam się z tego, że zerwali to postanowiłam tego nie okazywać. Niepewnie przytuliłam chłopaka. Staliśmy dosyć długo w tym uścisku. Zapewne jeszcze trochę byśmy go nie przerywali gdyby nie to, że ktoś wszedł do domu. Odsunęłam się od chłopaka.
- Zaczekasz tu ? - spytałam
One pokiwał głową. Poszłam sprawdzić kto to. Zastałam tam Mariusza i Asie.
- Co wy tu robicie ? - zapytałam
- Maciej musiał gdzieś pojechać i wróci dopiero wieczorem. D tego czasu zostanę u was. Będziemy mogły pogadać. - oznajmiła Joasia
- Emm. To może później ? Teraz mam gościa.
- Kogo ? - Mariusz
- Przyjaciela. Idę do siebie.
Zostawiłam ich tam i wróciłam do siebie.
- Myślisz, że nadal jesteśmy przyjaciółmi ? - zostałam zapytana po wejściu do pokoju.
- Nie wiesz, że nie wolno podsłuchiwać ? - zaśmiałam się - Tak, jesteśmy. Wiem bywało między nami różnie. Ale ty nadal jesteś dla mnie ważny. Gdy byłam w Polsce codziennie myślałam o tobie. Mimo tego, że nie chciałam się z tobą spotkać jak będę już w Londynie to jednak gdzieś miałam cichą nadzieje, że cię znów zobaczę. Jednak nie ułożyło nam się i teraz uważam, że jesteśmy przyjaciółmi. Przepraszam, ale nie jestem dobra w przemowach.
- Dziękuje. - powiedział po chwili chłopak
Chyba musiał sobie to wszystko przemyśleć.
- Nie ma za co.
- Jest. Uświadomiłem sobie coś dzięki temu.
- A teraz chodź. - pociągnęłam go za rękę - Będę dobrą przyjaciółką i zabiorę cię na lody.
*Perspektywa Harry'ego"
Dzięki temu co powiedziała Milena uświadomiłem sobie, że nigdy nie kochałem Carly. To było tylko takie zauroczenie lub pocieszenie po osobie, którą naprawdę kocham. Zakochałem się w tej słodkiej brunetce na stadionie i nigdy nie przestałem jej kochać. Postanowiłem jednak jej tego nie mówić. Nie wiadomo czy ona coś jeszcze do mnie czuje. Znając moje szczęście to nie i zrobiłbym tylko z siebie głupka. Gdy Milena stwierdziła, że chce mnie zabrać na lody ucieszyłem się. Spędzę z nią więcej czasu. Wyszliśmy z pokoju. Ja poszedłem do przedpokoju zaczekać, a dziewczyna poszła oznajmić rodzinie, że wychodzi.
_________________________________________________________________________________
Spodziewaliście się tego ? ^^ Obstawiam, że nie. Korciło mnie, żeby pogodzić ich podczas tej rozmowy, ale jednak postanowiłam, że jeszcze nie. Znacie taką sytuacje, że ona kocha, on kocha i boją się sobie to powiedzieć ? Tak właśnie jest w opowiadaniu : ) Kolejny rozdział dodam jak napiszę. No chyba, że liczba komentarzy nie przekroczy 6. Wtedy będę czekać aż tak się stanie.
czwartek, 28 czerwca 2012
niedziela, 24 czerwca 2012
Chapter Sixteen
*Perspektywa Harry'ego*
Zszokowało mnie to. Dzisiaj rano myślałem, że ją kocham. Ale teraz, gdy Milena jest w Londynie to nie jestem tego pewien. Mimo to postanowiłem, że warto spróbować.
- Ja chyba też cię kocham
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko
- Carls mam takie pytanie na które znam odpowiedź, ale wole się spytać. Zostaniesz moją dziewczyną ?
- Oczywiście, że tak. - rzuciła mi się na szyje.
Po chwili przyszło zamówienie. Gadaliśmy tak dopóki nie dostałem sms od Lou.
" Wiem, że to trochę dziwne zobaczyć ją po trzech miesiącach i chcesz teraz być sam, ale masz prace. Wracaj "
- Musimy wracać.
- Szkoda. Ale jak mus to mus.
Chwyciłem dziewczynę za rękę i poszliśmy do reszty. Już po chwili powróciłem do pracy...
* Perspektywa Mileny*
Tak jak się spodziewałam mama była już w domu. Zastałam ją w kuchni, gdy gotowała obiad.
- Cześć.
- O hej. Mam nadzieje, że się nie gniewasz za zostawienie samej w centrum ? Nie mogłam cię znaleźć.
- Od tego są telefony mamo.
- Myślałam, że spotkałaś się z przyjaciółmi.
- Można tak powiedzieć. Przepraszam, ale boli mnie głowa. Pójdę się położyć.
- Coś źle poszło ?
- Nie powinno cię to interesować.
Poszłam do siebie i położyłam się na łóżko. Może byłam trochę wredna dla mamy, ale ja tak mam jak jestem wkurzona. Jestem wtedy chamska i wredna dla ludzi. Szczerze to teraz czułam się jeszcze gorzej niż jak wracałam z wakacji do Polski. Wtedy liczyłam, że kocha mnie i poleci ze mną. A teraz nie ma już dla nas żadnej szansy. Ma nową dziewczynę, a on pewnie już zapomniał. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się i niechętnie wstałam. Skierowałam się do kuchni gdzie zastałam mojego brata.
- Przysnęło ci się co ?
- Ehem. Tak trochę - ziewnełam
- Obiad masz w mikrofalówce. Rodzice pojechali załatwiać coś w pracy ojca, a mama chciała poszukać jakiejś siebie.
- Pierwszy dzień w Londynie, a oni już praca...
- Life is brutal.
- I to jak brutalne...
- Stało się coś ? Jesteś jakaś nieobecna i smutna.
- Nie. Tzn. tak, ale nie chce o tym mówić.
- W razie czego to służę pomocą - wstał, przytulił mnie i wyszedł.
Zjadłam cały obiad i stwierdziłam, że bez sensu jest użalanie się nad sobą. Postanowiłam gdzieś pójść. Nie miałam pojęcia gdzie, ale w pokoju nie chce siedzieć. W przedpokoju zastałam Mariusza ubierającego buty.
- Idziesz gdzieś ? - spytałam
- No miałem zamiar się rozejrzeć po okolicy.
- Ja też chciałam wyjść.
- Ale mamy tylko jeden klucz.
Kurde no.
- Możesz iść ze mną. - zaproponował po chwili
- Lepsze to niż siedzenie w domu.
Ubrałam baleriny i wyszliśmy. Mariusz zakluczył dom, a potem zeszliśmy przed budynek.
- No to gdzie idziemy ? - zapytałam
- Do parku.
- Okey.
Po drodze praktycznie cały czas się śmialiśmy. Dawno nie spędzaliśmy czasu razem. Brakowało mi tego. W parku, gdy Mariusz pisał sms wyrwałam mu telefon i zaczęłam uciekać. Oczywiście on ruszył za mną. Goniliśmy się po całym parku dopóki nie wywaliłam się korzeń jakiegoś drzewa. Mariusz już chwile potem był przy mnie i wyrwał telefon.
- Pożałujesz tego, że zmusiłaś mnie do biegania - wydyszał.
- No wiesz. Trochę brzuszka byś zgubił - zażartowałam.
- Ja nie muszę w porównaniu do ciebie.
Maniek zawsze umiał poprawić humor.
- Dobra już się nie gniewaj - pogłaskałam go po głowie - Kupie ci loda w nagrodę, że mnie złapałeś.
- Spoko. Ale ty stoisz w kolejce - wskazał na wózek z lodami i wielką kolejkę przed nim.
- Nie mogę ci go kupić gdzie indziej ?
- Nie. Czekam na ławce.
Stanęłam w tej długiej kolejce. Jakieś piętnaście minut później wróciłam do Mariusza z lodami. Podałam mu jednego.
- Proszę.
- Dzięki. Wracamy już ? Późno się zrobiło.
- Ok.
Odwróciłam się i zobaczyłam w oddali Harry'ego z tą blondynką. No pięknie. Czemu ja mam takiego pecha, że muszę ich spotkać. Założyłam kaptur, żeby mnie nie rozpoznali i jak najszybciej przeszłam obok. Po chwili do mnie podbiegł Maniek.
- Chcesz pogadać ? - zapytał.
- Nie.
Wróciliśmy do domu. Poszłam do siebie do pokoju i zasnęłam.
_________________________________________________________________________________
Doszłam do wniosku, że czym częściej dodaje to jest mniej komentarzy. Także kolejny rozdział dopiero w niedziele. Zaskoczeni początkiem ?
Zszokowało mnie to. Dzisiaj rano myślałem, że ją kocham. Ale teraz, gdy Milena jest w Londynie to nie jestem tego pewien. Mimo to postanowiłem, że warto spróbować.
- Ja chyba też cię kocham
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko
- Carls mam takie pytanie na które znam odpowiedź, ale wole się spytać. Zostaniesz moją dziewczyną ?
- Oczywiście, że tak. - rzuciła mi się na szyje.
Po chwili przyszło zamówienie. Gadaliśmy tak dopóki nie dostałem sms od Lou.
" Wiem, że to trochę dziwne zobaczyć ją po trzech miesiącach i chcesz teraz być sam, ale masz prace. Wracaj "
- Musimy wracać.
- Szkoda. Ale jak mus to mus.
Chwyciłem dziewczynę za rękę i poszliśmy do reszty. Już po chwili powróciłem do pracy...
* Perspektywa Mileny*
Tak jak się spodziewałam mama była już w domu. Zastałam ją w kuchni, gdy gotowała obiad.
- Cześć.
- O hej. Mam nadzieje, że się nie gniewasz za zostawienie samej w centrum ? Nie mogłam cię znaleźć.
- Od tego są telefony mamo.
- Myślałam, że spotkałaś się z przyjaciółmi.
- Można tak powiedzieć. Przepraszam, ale boli mnie głowa. Pójdę się położyć.
- Coś źle poszło ?
- Nie powinno cię to interesować.
Poszłam do siebie i położyłam się na łóżko. Może byłam trochę wredna dla mamy, ale ja tak mam jak jestem wkurzona. Jestem wtedy chamska i wredna dla ludzi. Szczerze to teraz czułam się jeszcze gorzej niż jak wracałam z wakacji do Polski. Wtedy liczyłam, że kocha mnie i poleci ze mną. A teraz nie ma już dla nas żadnej szansy. Ma nową dziewczynę, a on pewnie już zapomniał. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się i niechętnie wstałam. Skierowałam się do kuchni gdzie zastałam mojego brata.
- Przysnęło ci się co ?
- Ehem. Tak trochę - ziewnełam
- Obiad masz w mikrofalówce. Rodzice pojechali załatwiać coś w pracy ojca, a mama chciała poszukać jakiejś siebie.
- Pierwszy dzień w Londynie, a oni już praca...
- Life is brutal.
- I to jak brutalne...
- Stało się coś ? Jesteś jakaś nieobecna i smutna.
- Nie. Tzn. tak, ale nie chce o tym mówić.
- W razie czego to służę pomocą - wstał, przytulił mnie i wyszedł.
Zjadłam cały obiad i stwierdziłam, że bez sensu jest użalanie się nad sobą. Postanowiłam gdzieś pójść. Nie miałam pojęcia gdzie, ale w pokoju nie chce siedzieć. W przedpokoju zastałam Mariusza ubierającego buty.
- Idziesz gdzieś ? - spytałam
- No miałem zamiar się rozejrzeć po okolicy.
- Ja też chciałam wyjść.
- Ale mamy tylko jeden klucz.
Kurde no.
- Możesz iść ze mną. - zaproponował po chwili
- Lepsze to niż siedzenie w domu.
Ubrałam baleriny i wyszliśmy. Mariusz zakluczył dom, a potem zeszliśmy przed budynek.
- No to gdzie idziemy ? - zapytałam
- Do parku.
- Okey.
Po drodze praktycznie cały czas się śmialiśmy. Dawno nie spędzaliśmy czasu razem. Brakowało mi tego. W parku, gdy Mariusz pisał sms wyrwałam mu telefon i zaczęłam uciekać. Oczywiście on ruszył za mną. Goniliśmy się po całym parku dopóki nie wywaliłam się korzeń jakiegoś drzewa. Mariusz już chwile potem był przy mnie i wyrwał telefon.
- Pożałujesz tego, że zmusiłaś mnie do biegania - wydyszał.
- No wiesz. Trochę brzuszka byś zgubił - zażartowałam.
- Ja nie muszę w porównaniu do ciebie.
Maniek zawsze umiał poprawić humor.
- Dobra już się nie gniewaj - pogłaskałam go po głowie - Kupie ci loda w nagrodę, że mnie złapałeś.
- Spoko. Ale ty stoisz w kolejce - wskazał na wózek z lodami i wielką kolejkę przed nim.
- Nie mogę ci go kupić gdzie indziej ?
- Nie. Czekam na ławce.
Stanęłam w tej długiej kolejce. Jakieś piętnaście minut później wróciłam do Mariusza z lodami. Podałam mu jednego.
- Proszę.
- Dzięki. Wracamy już ? Późno się zrobiło.
- Ok.
Odwróciłam się i zobaczyłam w oddali Harry'ego z tą blondynką. No pięknie. Czemu ja mam takiego pecha, że muszę ich spotkać. Założyłam kaptur, żeby mnie nie rozpoznali i jak najszybciej przeszłam obok. Po chwili do mnie podbiegł Maniek.
- Chcesz pogadać ? - zapytał.
- Nie.
Wróciliśmy do domu. Poszłam do siebie do pokoju i zasnęłam.
_________________________________________________________________________________
Doszłam do wniosku, że czym częściej dodaje to jest mniej komentarzy. Także kolejny rozdział dopiero w niedziele. Zaskoczeni początkiem ?
czwartek, 21 czerwca 2012
Chapter Fifteen
Przede mną stała Julie. Po jej minie wnioskuje, że była dosyć zdziwiona na mój widok.
- Milena ?! To naprawdę ty ? - zapytała dziewczyna
- Nie kurde Kubuś Puchatek. Jasne, że ja.
- Co ty tu robisz ?
- Próbuje wyjść z tego centrum. Tłoczno tu.
- Pytam się co robisz w Londynie. Przecież wróciłaś do Polski.
- No przeprowadziłam się tu w nocy. Niestety mam takiego pecha, że już dzisiaj musiałam kogoś z was spotkać.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
- Mogłabyś się odsunąć ? Chciałabym przejść. - powiedziałam po chwili
- Chcesz tak po prostu sobie pójść ? Nawet się nie przywitasz z chłopakami i Dominic ?
- Po co ? Oni już pewnie o mnie zapomnieli.
- No nie powiedziałabym.
- Nevermind. Idę. Cześć. - wyminełam ją.
- Zaczekaj. - chwyciła mnie za rękę.
- Co chcesz ?
- Chłopcy mają zaraz przerwę. Dam ci spokój jeśli pójdziesz ze mną do ich specjalnego pokoju gdzie odpoczywają.
- Nie ma mowy.
- Prosze no.
- Nie.
- Czemu ?
- Bo...
- Widzisz ? Nawet nie wiesz czemu nie chcesz tam iść.
- No dobra pójdę.
Zgodziłam się, bo nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Poszłyśmy do tego całego pokoju. Była tam Dominica.
- No nareszcie ile można po kawe - urwała, gdy mnie zobaczyła - Ja mam zwidy czy to naprawdę Milena ?
- Też się ciesze, że cię widzę.- dziewczyna rzuciła mi się na szyje.
- Ała tylko mnie nie uduś. - zaśmiałam się
- Co ty tu robisz ? - spytała po chwili
- Ona przyprowadziła mnie tu - wskazałam na Julie
- Dobrze wiesz, że chodzi mi o to co robisz w Londynie.
- Mieszkam.
- Mieszkasz i nawet nie raczyłaś mi o tym powiedzieć ?
- Przyleciałam dopiero w nocy. Ale i tak nie miałam w planie się z wami kontaktować.
Naszą rozmowę przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili przez nie weszli Niall, Zayn i Lou. Było widać, że są zmęczeni. Na mój widok stanęli jak słupy.
- Co ty tu robisz ? Teraz, gdy Harry zaczął normalnie żyć i poznał dziewczynę to ty tak po prostu się zjawiasz ? - krzyknął Louis.
Poznał dziewczynę... A ja w głębi duszy liczyłam, że coś z tego będzie. Już chciałam stamtąd wychodzić, gdy do pomieszczenia wszedł roześmiany Harry z jakąś blondynką. Spojrzałam się na niego ze smutkiem i wybiegłam stamtąd. Może lepiej było zostać w Polsce ? Na parkingu nie było już auta mamy więc pewnie pojechała do domu. Ja poszłam pieszo.
* Perspektywa Harry'ego *
Razem z Carly szliśmy do pokoju. Śmieliśmy się z kawału, który opowiedziała. One jest wspaniała i chyba zaczynam się zakochiwać. Znam ją już od miesiąca i w tym czasie zaczęliśmy się przyjaźnić. To ona pomogła mi zapomnieć o Milenie. Przed wejściem do pomieszczenia usłyszałem, że Lou krzyczy do kogoś, że po prostu się zjawia. Byłem ciekawy do kogo więc jak najszybciej otworzyłem drzwi. Nie spodziewałem się, że ją tam zobaczę. Nadal była piękna. Spojrzała się na mnie i wybiegła. Mimo tego, że byłem szczęśliwy, że ją widziałem postanowiłem udawać, że mnie to kompletnie nie ruszyło.
- O co chodzi ? - spytała Carly
Wszyscy milczeli.
- Powie mi ktoś do cholery co się tu dzieje ? Co ona tu robiła ? - krzyknąłem.
- Ja ją tu przyprowadziłam - powiedziała cicho Julie - Natknęłam się na nią w centrum i praktycznie zmusiłam żeby tu przyszła.
- Powie mi ktoś kim ona jest ? - wtrąciła się Carly
- To była Harry'ego. - wypalił Niall.
- Horan zamknij się ! - walnęła go w ramie Dom.
Wyszedłem stamtąd. Za mną poszła Carls. Lubiłem ją tak nazywać. Zostało nam jeszcze pół godziny przerwy więc postanowiłem się nie oddalać.
- Możemy pogadać ? - zapytała blondynka.
- Jasne. Idę do kawiarni. Idziesz ze mną ?
Dziewczyna pokiwała głową. Po chwili siedzieliśmy już przy stoliku.
- A więc o czym chciałaś rozmawiać ? - spytałem
- Znamy się co prawda dopiero miesiąc, ale - w tym momencie przerwała jej kelnerka
- Podać coś ?
- Ja poproszę mocną kawę, a ty Carls ? - zapytałem
- To samo
Kelnerka odeszła, a Carly kontynuowała.
- No więc znamy się od miesiąca, ale ja... Chyba czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń. I teraz jeszcze ta dziewczyna.
_____________________________________________________________________________
Haha :D Ja to wiem kiedy przerwać. Lubie was denerwować ^^ Ciekawi co odpowie jej Hazza ? Następny rozdział dodam jak napisze. I teraz będzie tak zawsze. Jak napisze to dodaje : ) Więc wszystko zależy od mojej weny. Mogę liczyć na 10 komentarzy ?
Ps. W bohaterach macie zdjęcie Carly.
- Milena ?! To naprawdę ty ? - zapytała dziewczyna
- Nie kurde Kubuś Puchatek. Jasne, że ja.
- Co ty tu robisz ?
- Próbuje wyjść z tego centrum. Tłoczno tu.
- Pytam się co robisz w Londynie. Przecież wróciłaś do Polski.
- No przeprowadziłam się tu w nocy. Niestety mam takiego pecha, że już dzisiaj musiałam kogoś z was spotkać.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
- Mogłabyś się odsunąć ? Chciałabym przejść. - powiedziałam po chwili
- Chcesz tak po prostu sobie pójść ? Nawet się nie przywitasz z chłopakami i Dominic ?
- Po co ? Oni już pewnie o mnie zapomnieli.
- No nie powiedziałabym.
- Nevermind. Idę. Cześć. - wyminełam ją.
- Zaczekaj. - chwyciła mnie za rękę.
- Co chcesz ?
- Chłopcy mają zaraz przerwę. Dam ci spokój jeśli pójdziesz ze mną do ich specjalnego pokoju gdzie odpoczywają.
- Nie ma mowy.
- Prosze no.
- Nie.
- Czemu ?
- Bo...
- Widzisz ? Nawet nie wiesz czemu nie chcesz tam iść.
- No dobra pójdę.
Zgodziłam się, bo nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Poszłyśmy do tego całego pokoju. Była tam Dominica.
- No nareszcie ile można po kawe - urwała, gdy mnie zobaczyła - Ja mam zwidy czy to naprawdę Milena ?
- Też się ciesze, że cię widzę.- dziewczyna rzuciła mi się na szyje.
- Ała tylko mnie nie uduś. - zaśmiałam się
- Co ty tu robisz ? - spytała po chwili
- Ona przyprowadziła mnie tu - wskazałam na Julie
- Dobrze wiesz, że chodzi mi o to co robisz w Londynie.
- Mieszkam.
- Mieszkasz i nawet nie raczyłaś mi o tym powiedzieć ?
- Przyleciałam dopiero w nocy. Ale i tak nie miałam w planie się z wami kontaktować.
Naszą rozmowę przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili przez nie weszli Niall, Zayn i Lou. Było widać, że są zmęczeni. Na mój widok stanęli jak słupy.
- Co ty tu robisz ? Teraz, gdy Harry zaczął normalnie żyć i poznał dziewczynę to ty tak po prostu się zjawiasz ? - krzyknął Louis.
Poznał dziewczynę... A ja w głębi duszy liczyłam, że coś z tego będzie. Już chciałam stamtąd wychodzić, gdy do pomieszczenia wszedł roześmiany Harry z jakąś blondynką. Spojrzałam się na niego ze smutkiem i wybiegłam stamtąd. Może lepiej było zostać w Polsce ? Na parkingu nie było już auta mamy więc pewnie pojechała do domu. Ja poszłam pieszo.
* Perspektywa Harry'ego *
Razem z Carly szliśmy do pokoju. Śmieliśmy się z kawału, który opowiedziała. One jest wspaniała i chyba zaczynam się zakochiwać. Znam ją już od miesiąca i w tym czasie zaczęliśmy się przyjaźnić. To ona pomogła mi zapomnieć o Milenie. Przed wejściem do pomieszczenia usłyszałem, że Lou krzyczy do kogoś, że po prostu się zjawia. Byłem ciekawy do kogo więc jak najszybciej otworzyłem drzwi. Nie spodziewałem się, że ją tam zobaczę. Nadal była piękna. Spojrzała się na mnie i wybiegła. Mimo tego, że byłem szczęśliwy, że ją widziałem postanowiłem udawać, że mnie to kompletnie nie ruszyło.
- O co chodzi ? - spytała Carly
Wszyscy milczeli.
- Powie mi ktoś do cholery co się tu dzieje ? Co ona tu robiła ? - krzyknąłem.
- Ja ją tu przyprowadziłam - powiedziała cicho Julie - Natknęłam się na nią w centrum i praktycznie zmusiłam żeby tu przyszła.
- Powie mi ktoś kim ona jest ? - wtrąciła się Carly
- To była Harry'ego. - wypalił Niall.
- Horan zamknij się ! - walnęła go w ramie Dom.
Wyszedłem stamtąd. Za mną poszła Carls. Lubiłem ją tak nazywać. Zostało nam jeszcze pół godziny przerwy więc postanowiłem się nie oddalać.
- Możemy pogadać ? - zapytała blondynka.
- Jasne. Idę do kawiarni. Idziesz ze mną ?
Dziewczyna pokiwała głową. Po chwili siedzieliśmy już przy stoliku.
- A więc o czym chciałaś rozmawiać ? - spytałem
- Znamy się co prawda dopiero miesiąc, ale - w tym momencie przerwała jej kelnerka
- Podać coś ?
- Ja poproszę mocną kawę, a ty Carls ? - zapytałem
- To samo
Kelnerka odeszła, a Carly kontynuowała.
- No więc znamy się od miesiąca, ale ja... Chyba czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń. I teraz jeszcze ta dziewczyna.
_____________________________________________________________________________
Haha :D Ja to wiem kiedy przerwać. Lubie was denerwować ^^ Ciekawi co odpowie jej Hazza ? Następny rozdział dodam jak napisze. I teraz będzie tak zawsze. Jak napisze to dodaje : ) Więc wszystko zależy od mojej weny. Mogę liczyć na 10 komentarzy ?
Ps. W bohaterach macie zdjęcie Carly.
wtorek, 19 czerwca 2012
Chapter Fourten
* Trzy miesiące później *
Półtora miesiąca temu skończyły się wakacje i musiałam wrócić do mojego gimnazjum. Nie cierpie tego miejsca. Każdy dzień w moim życiu wyglądał tak samo. Ogólnie moje życie po spędzeniu części wakacji w Londynie zrobiło się szare. A najgorsze jest to, że nie mogę przestać myśleć o Harry'm. Nadal go kocham. Z Dom od jakiegoś miesiąca nie utrzymuje kontaktu. Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, umyłam zęby, rozczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Następnie podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ubrania. Przebrałam się w to i poszłam na śniadanie. W kuchni czekała na mnie mama z kanapkami i sokiem pomarańczowym.
- Siadaj. - wskazała na miejsce przy stole obok Mariusza.
- Okey - usiadłam i wziełam do ręki kanapke.
- Razem z tatą chcielibyśmy z wami porozmawiać. Ale teraz ojca nie ma w domu więc zrobimy to po szkole. Dlatego prosze abyście zaraz po lekcjach wrócili do domu.
- Jasne. Mogę już iść ? - spytałam
- Możesz.
Wypiłam ostatni łyk soku, wziełam torbe, założyłam trampki i wyszłam z domu. Kolejny dzień męczarni...
*
Po lekcjach zgodnie z poleceniem matki wróciłam do domu. I tak nie miałabym gdzie iść. Od zawsze przesiadywałam całe dnie w moim pokoju. Nie byłam raczej duszą towarzystwa.
- Jestem! - krzyknełam przekraczając próg pokoju.
- W końcu. Ile można czekać - powiedział Maniek.
- Ty już w domu ? To nie fair ! Jesteś w liceum a masz lekcje krócej odemnie. - rzuciłam w brata pierwszą napotkaną poduszką.
- Cisza dzieci.
- Mów to do niej. Ja już nie jestem dzieckiem. - Mariusz.
- Rozmawialiśmy z tatą o tym dosyć długo. Widzimy, że Milena nie jest za bardzo szczęśliwa tutaj więc chcemy przeprowadzić się do Londynu. Mam nadzieje Mariusz, że nie będziesz miał nic przeciwko ? Przecież Asia też będzie tam kontynuować nauke. - wygłosiła przemowe Mama.
Zatkało mnie. My ? Przeprowadzić się do Londynu ? Gdy po chwili to do mnie dotarło zaczełam skakać piszczeć i skakać po całym domu. Po jakiś pięciu minutach uspokoiłam się.
- Zaczynam tam prace za dwa dni więc musimy wylecieć jak najprędzej. Weźcie te najważniejsze rzeczy, a reszte przyślą pocztą. Meble już tam są. - powiedział tata
- Okey. To ja idę się pakować - pobiegłam na góre.
Oczywiście przy moich umiejętnościach musiałam się potknąć tak, że aż spadłam z połowy schodów. Na szczęście nic mi się nie stało więc pognałam na góre. Zaczełam od zwykłych ubrań, a skończyłam na zdjęciach. Meble podobno tam jakieś mają być. Mariusz też zaczął się pakować Gdy wszystko potrzebne było już w walizkach wróciłam do salonu. Nikogo tam nie było więc poszłam do sypialni rodziców. Tam zastałam ich oboje.
- Ja już jestem spakowana. Kiedy wyjeżdżamy ?
- Dzisiaj wieczorem. Musimy się tam zaklimatyzować przed pójściem ojca do pracy - powiedziała mama
- Dopiero wieczorem ?
- Wytrzymasz te kilka godzin - zaśmiał się ojciec.
Wyszłam z pomieszczenia. Postanowiłam się przejść. Mimo tego, że wole Lodyn to jednak będę troche tęsknić za Dąbrową. Wyszłam z domu i skierowałam się w strone małego parku. Było tak jak zwykle. Kilka dzieci bawiących się na placu zabaw, spacerujące pary i kilka typów palących papierosy. Ja kiedyś spróbowałam palić i żałuje. Uważam, że to ochydne. Chodziłam tak i nawet nie zauważyłam, że jest już 22:00. Pora wracać do domu.
*
Właśnie wsiadałam na pokład samolotu. Czekałam na tą chwile aż pół dnia. A za dwie godziny miałam być w Londynie. Mimo tego, że chciałam się tam przeprowadzić to za Narnią też będę tęsknić. Może nie ma tu najlepszych warunków i ludzi, ale w końcu mieszkałam tu od urodzenia. Dokładnie 15 lat i 2 miesiące. Zajełam miejsce obok brata. On nie cieszył się tak jak ja. Nie będzie się widział z Joasią przez miesiąc. Tyle zajmie przeniesienie jej do innej szkoły. Sama nie wiem jak nasi rodzice zrobili to, że my mogliśmy tak szybko zacząć tam nauke. Włożyłam słuchawki do uszu i zasnełam.
*
- Wstawaj - ktoś gwałtownie mną potrząsnął - Młoda wstawaj !
Otworzyłam zaspane powieki i ujrzałam mojego brata. On widząć moją niezadowoloną minę powiedział:
- Jesteśmy w Londynie
Gwałtownie podniosłam głowe z fotela, aby wyjrzeć przez okno. Rzeczywiście byliśmy już na londyńskim lotnisku. Chwyciłam swoją podręczną torbe i jak najszybciej wyszłam z samolotu. Odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy taksówką do naszego mieszkania. Teraz dopiero uświadomiłam sb, że nie mam z czego cieszyć. Chłopcy już pewnie o mnie zapomnieli więc nie będę się im narzucać i do nich dzwonić. Tak samo pewnie jest z Dominic. To była tylko wakacyjna przygoda... Rozmyślałam nad tym jak teraz będzie wyglądać moje życie dopóki nie przerwał mi głos taksówkarza.
- Jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z taksówki. Znałam tą okolice. Niedaleko był stadion Chelsea Londyn. Tata zapłacił taksówkarzowi. Wszyscy pokierowaliśmy się do naszego mieszkania. Po otworzeniu drzwi ujrzałam skromne i przytulne mieszkanie. Miało ono cztery pokoje, kuchnie i łazienkę. Było trochę większe od tego w Polsce.
- Który pokój jest mój ? - spytałam
Tata pokazał pomieszczenie znajdujące się naprzeciwko mnie. Weszłam do niego. Ściany były pomalowane na czerwono. Po środku stało niewielkie łóżko, w koncie biurko, obok drzwi szafa, a obok łóżka znajdowało się wielkie okno. Wyjrzałam przez nie. Widok był niesamowity. Wprost na ogromny stadion. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy. Zajęło mi to dwie godziny. Potem postanowiłam się przejść. Poszłam do pokoju rodziców. O dziwo zastałam ich w łóżku, a bagaże były nie rozpakowane.
- Wychodzę na spacer.
- Co ? Jest czwarta rano ! Idź spać ! - krzykneła mama.
Całkiem o tym zapomniałam.
- Eee... No tak. Sorry.
Wróciłam do swojego pokoju. Nie chciało mi się spać. Byłam za bardzo rozbudzona. Ale mimo wszystko przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.
*
Obudziłam się koło 11. W łazience wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Do szkoły idę dopiero od następnego tygodnia także mam dla siebie pięć wolnych dni. Włosy wysuszyłam suszarką i związałam w koka. Dawno nie byłam na tt więc postanowiłam wejść. Nie działo się nic ciekawego. Dodałam tweeta:
" Nowe miasto, nowe życie. Lepsze ? To się okaże. "
Kilka osób pytało się dokąd się wyprowadziłam, ale nie chciałam tego zdradzać. Sama nie wiem dlaczego. Poszperałam jeszcze po profilach gwiazd i wyłączyłam laptopa. Wszyscy siedzieli już w kuchni i zajadali się śniadaniem.
- Dzień Dobry - przywitałam się
- Cześć królewno - tata lubił mnie tak nazywać
- Siadaj. Dzisiaj na śniadanie naleśniki.
Szybko usiadłam do stołu i zjadłam naleśniki. Potem pomogłam mamie posprzątać.Mariusz z tatą poszli skręcać jakąś szafę. Ja zostałam z mamą.
- Wiesz może gdzie jest centrum handlowe ? - zapytała" Nowe miasto, nowe życie. Lepsze ? To się okaże. "
Kilka osób pytało się dokąd się wyprowadziłam, ale nie chciałam tego zdradzać. Sama nie wiem dlaczego. Poszperałam jeszcze po profilach gwiazd i wyłączyłam laptopa. Wszyscy siedzieli już w kuchni i zajadali się śniadaniem.
- Dzień Dobry - przywitałam się
- Cześć królewno - tata lubił mnie tak nazywać
- Siadaj. Dzisiaj na śniadanie naleśniki.
Szybko usiadłam do stołu i zjadłam naleśniki. Potem pomogłam mamie posprzątać.Mariusz z tatą poszli skręcać jakąś szafę. Ja zostałam z mamą.
- Mhm. Całkiem niedaleko.
- Mogłabyś iść ze mną ? Chciałabym kupić jakieś obrazy i kwiaty do mieszkania. Pusto tu.
- Jasne. Za dziesięć minut tutaj ?
- Dobra.
Poszłam do siebie. Zapakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Potem wróciłam do kuchni. Mamy jeszcze nie było więc w tym czasie napiłam się coli. Po pięciu minutach przyszła moja rodzicielka. Wyszłyśmy i pojechałyśmy naszym samochodem w stronę centrum. Musiałam mamie tłumaczyć gdzie jechać. Dziesięć minut później byliśmy na miejscu.
- Wow. Duże to centrum.
- Mamo to nie jest Łódź tylko Londyn. Tutaj wszystko jest dużo większe.
- No chyba będę musiała się przyzwyczaić.
Weszliśmy do środka. Było bardzo dużo ludzi.
- Zawsze jest tu tak tłoczno ? - spytała matka
- Właśnie nie. Może jest jakaś promocja.
- Możliwe.
Pochodziłyśmy trochę po sklepach. Mama kupiła kilka obrazów i jakieś dwa kwiaty. Szłyśmy właśnie do kolejnego miejsca, gdy w głośnikach ktoś zaczął mówić.
- Dzisiaj w naszym centrum mamy gości specjalnych. Marzycie, aby poznać One Direction? Czekają na was przy wyjściu. Macie szanse na autografy!
Zamarłam. Przy wyjściu ? I jak tu ich nie spotkać ?
- To nie są ci twoi przyjaciele z wakacji ? Idź się przywitaj. - powiedziała mama
- Tak to oni, ale nie mam zamiaru się z nimi witać. Chce jak najszybciej stąd wyjść.
- Ja jeszcze idę do sklepu. Chcesz to idź do samochodu - podała mi kluczki
Jak najszybciej zeszłam na dół i skierowałam się w stronę wyjścia z opuszczoną głową. Mam nadzieje, że mnie nie rozpoznają. Ale oczywiście ja sierota jak przechodziłam obok nich musiałam na kogoś wpaść. Podniosłam głowę i zobaczyłam znajomą twarz.
___________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że tak późno ale nie miałam neta na kompie, a na telefonie wstawić nie mogłam. Domyślam się, że nie tego się spodziewaliście w opowiadaniu nie ? Jak myślicie kim jest ta znajoma twarz ? Kolejny postaram się dodać w niedziele, ale nic nie obiecuje.
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Chapter Thirteen
W moich oczach zebrały się łzy. Dlatego mnie okłamał. Nie chciał się ze mną spotkać, bo tak naprawde przyszedł tu. Kurwa po co Kuba mnie tu przyprowadził ? Wolałabym nie wiedzieć.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? Mogłam nie wiedzieć ! A teraz wszystko się spieprzyło ! - zaczełam krzyczeć na Kube i bić go pięściami.
Swoim zachowaniem zwróciłam uwage Harry'ego, który na mój widok pobladł. No tak, bo w końcu będzie się musiał tłumaczyć. Nie co ja mówie! Nie będzie musiał. Nie mam zamiaru nawet z nim rozmawiać. Harry skierował się w moją strone dosyć chwiejnym krokiem. Odwróciłam się i poszłam do drzwi. Chłopak ruszył za mną.
- Milena prosze wysłuchaj mnie - powiedział.
Jednak tym razem jego głos był inny. Język mu się plątał i ledwo zrozumiałam co mówi.
- Kochanie...
- Nie mów tak do mnie gnojku - wysyczałam
Po jego minie wywnioskowałam, że troche się zdziwił. W oczach pojawił mu się ból. Zrobiło mi się go żal. Nie zmieniłam jednak swojego zachowania i wyszłam z tej meliny. Starałam się nie płakać, ale mi to nie wychodziło. Jak najszybciej skierowałam się do hotelu. Chłopak próbował iść za mną, ale w pewnym momencie chyba zabrakło mu siły, bo się zatrzymał. Po kilku minutach byłam już w pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Kurde czemu ja płacze ? Jego problem. Zresztą ja i tak pod koniec wakacji wyjeżdżam i pewnie nigdy się nie zobaczymy. Nie będę sobie psuć wyjazdu przez jakiegoś narkomana. Tylko szkoda, że ja kocham tego narkomana. Nevermind. Trzeba coś ze sobą zrobić. Wstałam z łóżka i poszłam wyszukać jakiś ładnych rzeczy. Przebrałam się w to. Chwyciłam moją torebke. Mam zamiar dzisiaj się pożądnie zabawić. Po wyjściu z budynku natknełam się na uśmiechniętego Kube, który na mój widok się zdziwił.
- Sądziłem, że będziesz teraz płakać. - rzucił na powitanie.
- Daruj sobie. - powiedziałam i poszłam dalej
Spytałam się jakiegoś blondyna o pożądny klub.
- Chcesz to cię mogę zaprowadzić. Dziewczyna mnie wystawiła i nie mam co robić. Możemy spędzić ten wieczór razem - odpowiedział na moje pytanie.
Dopiero teraz przyjżałam się mu bardziej. Jego proste długie włosy doskonale komponowały się z brązowymi oczami. Był dosyć przystojny.
- To jak ? - spytał - Idziesz ?
- Z chęcią - uśmiechnełam się.
Nie będę robić przecież nic złego. On ma dziewczyne, a ja chyba nadal chłopaka. W końcu z nim oficjalnie nie zerwałam. Podczas drogi do klubu rozmawialiśmy troche. Dowiedziałam się, że chłopak ma na imie Travis i ma 19 lat. Mieliśmy małe problemy z wejściem do klubu, bo nie mam 16 lat, ale na szczęście posiadam urok osobity.
- To co pijemy ? Piwo na początek ? - spytał Travis
- Ja poprosze wódke. - sama nie wierze, że to powiedziałam.
Nigdy nie piłam wódki. Czasami po kilka piw, ale od tego rodzaju alkoholu trzymałam się zdala. Ale w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz. A dzisiaj miałam ochote zaszaleć.
- Ostra - pucił oczko.
Wypiliśmy tak kilka kolejek, a ja już byłam zalana. Co jak co, ale głowe to miałam słabą. Nawet nie widziałam, że jest już około 23.
- Zatańczysz ? - zapytał blondyn.
Nie chcąc pokazać, że ledwo mówie pokiwałam głową. Chodzenie nie wychodziło mi lepiej więc mocno trzymałam się Travisa. Mu się to chyba podobało, bo nie protestował. Jednak zamiast zaprowadzić mnie na parkiet to wylądowaliśmy w koncie.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? - wyjąkałam.
- Bo mi się podobasz. - powiedział i mnie pocałował.
Odwzajemniłam to. Jednak przy tym pocałunku nie czułam nic. Jego usta były takie zwykłe... Nie to co z Harrym. On całował wspaniale. Przerwał nam błysk fleszy. Skąd tutaj paparazzi ? Mam przejebane. Ludzie wezmą mnie za dziwke. Bo pewnie nią jestem. Wyrwałam się z jego objęć i wybiegłam chwiejnym krokiem i cała zapłakana z klubu. Szłam tak chwiejnym krokiem przed siebie, gdy nagle obok zatrzymało się jakieś auto. Wyskoczyła z niego Dom.
- Co ty tu robisz Milena ? Czemu płaczesz ?
- Ja... ja - nie mogłam z siebie wydobyć słowa.
Wtuliłam się w dziewczyne i zaczęłam szlochać. Teraz sobie uświadomiłam jaka ze mnie idiotka. Gdy zobaczyłam Harry'ego w nałogu powinnam mu pomóc z tego wyjść, a nie iść się całować z jakimś kolesiem. Teraz Harry napewno mnie rzuci i o mnie zapomnij.
- Wsiadaj. Dzisiaj śpisz u mnie. - powiedziała dziewczyna.
Wsiadłam do samochodu, a raczej limuzyny. W środku siedział Niall.
- Przepraszam, że wam wszystko psuje - powiedziałam.
- Nie przejmuj się. I tak wiezliśmy już Dominice do domu. - powiedział Nialler
- Dziękuje wam - przytuliłam się do przyjaciółki i blondyna.
Jechaliśmy w ciszy. Dzięki temu mogłam ponownie przemyśleć całą sprawe. Nie wymyśliłam żadnego sensownego wyjścia z sytuacji.Nagle zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu widniało imie " Maniek ". Odebrałam. Starałam się, aby mój głos brzmiał w miare normalnie.
- Czesć - przywitałam się.
- Gdzie ty jesteś ? Jest już późno, a ciebie nie ma w hotelu.
- Ja dziś śpie u Dom
- Piłaś ? - cholera.
- Trochę. Miałam po prostu zły dzień.
Właśnie. Jeden zły dzień, a potrai ci spieprzyć całe życie.
- Dobra. Pogadamy kiedy indziej. - rozłączył się.
Spodziewałam się, że będzie gorzej. Spojrzałam na przyjaciółke i Nialla. Chłopak patrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Pewnie ma twitter w telefonie i o wszystkim już wie. Wie, że jestem zwykłą dziwką. Szepnął coś dziewczynie, a ona gwałtownie na mnie spojrzała. Przez reszte jazdy czułam ich wzrok na sobie. Dom i Nialler pożegnali się pocałunkiem co mnie wprawiło w jeszcze gorszy nastrój. Ja poszłam na góre, a Dominica poszła wytłumaczyć mamie i siostrze moją wizyte. Weszłam do pokoju. Wyglądał normalnie. Ściany poobklejane plakatami One Direction. Na widok Harry'ego poczułam dziwne ukłucie w sercu. Poczucie winy ? Możliwe. Co z tego, że był to tylko plakat? Do pokoju weszła Dominica.
- Musimy pogadać. Ale to jak wytrzeźwiejesz. - powiedziała szorstkim głosem.
Była na mnie wkurzona. W sumie to się nie dziwie. Rzuciła mi jakąś piżame.
- Idź weź prysznic. Potem połóż się do łóżka. Ja wróce później.
Czułam się winna. I to cholernie.
Wykonałam polecenie. Po prysznicu czułam się trzeźwa, ale i tak położyłam się spać. Nie było łatwe usnąć. Gdy miałam zamknięte oczy pojawiała mi się twarz Harry'ego, a gdy je otworzyłam widziałam ich plakat. Po jakiś dwóch godzinach zasnełam.
Obudził mnie śmiech. Otworzyłam moje zaspane powieki. Leżałam na podłodze, a nademną stała roześmiana Dom.
- Śmiejesz się ze mnie ?
- Tak. To trzeba mieć talent, żeby da razy spaść z łóżka.
- Dwa razy ?
- Pierwszy raz w nocy. Musiałam cię wciągać na łóżko. A drugi raz rano, gdy poszłam po tabletki na kaca.
- Jesteś na mnie mocno wściekła ? - zapytałam po chwili.
- Bardzo.
- Jestem idiotką.
- Wielką.
- Idę się zabić.
- Nie.
Schowałam głowe w kołdre, która też leżała na ziemi i zaczełam jeczeć.
- No już. Wstawaj i weź aspiryne.
Podniosłam się z podłogi, wziełam tabletki i popiłam wodą.
- Dziękuje.
- Za co ?
- Za to, że się mną opiekujesz.
- Przyszykowałam ci moje ciuchy. - zmieniła temat
- Dzięki.
- Idę zrobić śniadanie, a ty się ogarni i ubierz.
Dziewczyna wyszłą z pokoju. Ja ubrałam się w jej rzeczy i poszłam do łazienki. Tam umyłam twarz, rozczesałam włosy i pomalowałam się kosmetykami. Miałam je w swojej torebce. Po drodze do kuchni spotkałam siostre Dom, która szła do swojego pokoju. Uśmiechnełam się blado do niej i poszłam dalej. Stanełam w progu kuchni.
- Siadaj. - powiedziała dzeiwczyna.
Wykonałam polecenie. Dom położyła wielki talerz kanapek i usiadła obok.
- Co się wczoraj zdarzyło ?
- Dobrze wiesz - odpowedziałam.
- Ale chce znać twoją wersje.
Przełknełam głośno śline i zaczełam opowiadać.
- Zaczeło się od tego, że wyszłam rano na spacer. Przed hotelem spotkałam kolege Kube.
- To ten z którym się całowałaś ?
- Nie. Mogłabyś nie przerywać ?
- Jasne.
- Zaprowadził mnie do jakiejś meliny i tam był on - zatrzymałam na chwile - ćpał
- Kto ?!
- Harry. Ja zamiast mu pomóc uciekłam, poszłam do klubu i upiłam się. I wtedy ten chłopak mnie pocałował, a ja odwzajemniłam.
- No nie zrobiłaś najlepiej, ale on też nie jest święty.
- Jestem idiotką.
- Powtarzasz się. A teraz jedz, bo wychodzimy.
- Gdzie ?
- Do chłopaków.
- Nie jestem jeszcze gotowa...
- To idziesz do hotelu, a ja do nich.
- Dobra.
Zjadłyśmy śniadanie po czym wyszłyśmy. Dziewczyna zostawiła mnie pod "Rose", a sama skierowała się dalej. Nie chciałam wchodzić na góre, bo pewnie musiałabym się tłumaczyć Mariuszowi czemu piłam. Nie mam siły opowiadać tej histori ponownie. Postanowiłam się przejść. Przyciągneło mnie pod stadion. To tam się poznaliśmy. Akurat rozpoczynał się jakiś mecz, bo było dosyć dużo ludzi. Kupiłam bilet i weszłam do środka. Usiadłam na tym samym miejscu co na meczu Manchasteru i Chelsea. Teraz Londyn grał z Barceloną. Siedziałam i czekałam na rozpoczęcie dopóki nie zadzwonił mi telefon.
- Gdzie jesteś ? - spytał Mariusz.
- A może by tak cześć ?
- Dobra Siema gdzie jesteś ?
- Na meczu Chelsea i Barcelony.
- Miałaś wrócić do hotelu.
- Ale jetem na meczu.
- Po nim wróć, bo musze ci coś powiedzieć.
- A nie możesz teraz ?
- To zbyt ważne. Pa. - rozłączył się.
Co było takie ważne, że nie mógł mi powiedzieć przez telefon ? No chyba nie chodzi o to, że się upiłam. Pamiętam, że jak miałam 13 lat to właśnie Mariusz pierwszy raz mnie upił. Ktoś zasłonił mi oczy. Nie miałam pojęcia kto więc wyrwałam się i spojrzałam na twarz tej osoby. Julie. Miała cole i popcorn w rękach.
- Cześć - przywitała się.
- Hej.
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- Nie wiesz, że kocham piłke ?
- Serio ? Czy przyszłaś na stadion, bo właśnie tu poznałaś Harry'ego ?
- Po prostu się tu przybłąkałam. A skąd wiesz, że tu go poznałam ?
- Kiedyś chłopcy mi opowiadali. Przysiądziesz się do nas ? - wskazała na siedzących niedaleko Zayna i Harry'ego.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Proszę.
- Nie jestem jeszcze gotowa.
- Skoro nie chcesz to pa.
*Perspektywa Julie "
Podałam napoje chłopakom i usiadłam obok. Harry był tak znudzony, że prawie spał.
- Zgadnijcie kogo spotkałam.
- Selene Gomez ? - zażartował Zayn.
- Lepiej.
- Megan Fox ?
- Milene - powiedziałam, a Harry gwałtownie podniósł głowe.
- Jest tu ? - spytał.
- Tak. - wskazałam na nią.
- Idę tam. - wstał.
- Nie wydaje mi się, aby to był najlepszy pomysł - chwyciłam go za ręke.
- Teraz albo nigdy.
Poszedł, a my z Zaynem oglądaliśmy mecz.
*Perspektywa Mileny*
Jest coraz gorzej. Nawet mecz mnie nie interesuje. Ktoś koło mnie usiadł, ale nie zwracałam uwagi na niego.
- Cześć. - powiedział dobrze znany mi głos.
Podniosłam głowe. Siedział obok mnie i się do mnie odezwał.
- Hey - wyjąkałam.
- Możemy pogadać ?
- A chcesz ? Powinieneś teraz uciec i o mnie zapomnieć.
- Nie potrafie. Chce ci wybaczyć i mam nadzieje, że ty wybaczysz mi.
Teraz to miałam mętlik w głowie. Nie spodziewałam się, że chce mi wybaczyć.
- Przepraszam, ale nie jestem jeszcze gotowa. - powiedziałam, a on zawiedziony odszedł.
Milena co ty najlepszego robisz ? Kochasz go. On chce ci wybaczyć, a ty go odpychasz ? Jesteś idiotką. Czemu ja mu powiedziałam, że nie jestem jeszcze gotowa ? Jestem i to bardzo.
Obejrzałam mecz do końca a potem wróciłam do hotelu. Zanim poszłam do siebie postanowiłam, że wejdę do Mariusza i dowiem się o co chodzi. Zapukałam. Drzwi otworzyła mi smutna Asia.
- Co się stało ? - weszłam do pokoju.
- Tak. - Mariusz zaczerpnął powietrza - Babcia Joasi nie żyje. Musimy wracać do Polski.
- Co ?! - mój świat legł w gruzach.
Wiedziałam, że o prędzej czy później nastąpi, ale że teraz ? Co będzie z Dom, Julie, Harrym no i chłopakami ? Mimo to postanowiłam grać twardą.
- Przykro mi - przytuliłam przyjaciółke
- To i tak by prędzej czy później się stało - starała się nie płakać.
Joasia zawsze była mocno związana z babcią. Szczerze mówiąc to chyba bardziej niż matką.
- Kiedy wyjeżdżamy ? - spytałam
- W nocy.
Super. Jest 13 więc mam pół dnia aby pożegnać się ze wszystkimi conajmniej na trzy lata. Prędzej niż przed osiemnastką tu napewno nie przyjadę.
- Pozwólcie, że pójde się ze wszystkimi pożegnać. - powiedziałam i wyszłam.
Pokochałam to miasto i najchętniej bym z niego wgl nie wyjeżdżała. A w Polsce co mnie czeka ? Dziewczyny w szkole będą mnie wyzywać po lubie piłke nożną. Dla nich jeśli dziewczyna chociaż troche zachowuje się jak chłopak jest dnem. Taka jest szara rzeczywistość mojego gimnazjum. Ale jeszcze rok i idę do liceum.
Wyszłam z hotelu. Najpierw chciałam się pożegnać z Dominic więc wybrałam jej numer.
- Hey.
- O cześć. Już się stęskniłaś ? - zażartowała.
Chyba miała dobry humor.
- Nie. Gdzie jesteś ? Musimy pogadać.
- Brzmisz poważnie. U chłopaków.
- Zaraz tam będę - powiedziałam.
Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i podałam adres. Droga bardzo mi się dłużyła. Gdy w końcu dojechaliśmy do celu zapłaciłam i wysiadłam z taksówki. Jako, że ochroniarz, który pilnuje domu chłopaków już mnie znał bez problemu dostałam się do mieszkania. Wszyscy siedzieli w salonie i bawili się w najlepsze. Będzie mi tego brakować.
- Co ty tu robisz ? - usłyszałam głos za mną.
Doskonale wiedziałam do kogo należał, chociaż był szorstki.
- Przyszłaś się zabawić z kolejnym z nas ? Kogo teraz wybierzesz ? - dodał.
To cholernie zabolało. Wiem, że go zraniłam, ale z tego i tak by nic nie było. Przecież wracam do Polski. Odwróciłam się do niego. Zamiast jego pięknej twarzy ujrzałam maske. Próbował grać twardego, ale ja go już za dobrze poznałam.
- Przyszedłam się pożegnać - z twarzy znikneła mu maska, a pojawił się smutek.
- Pożegnać? - usłyszałam głos Dominic.
Odwróciłam się. Za mną stała piątka zaciekawionych ludzi.
- Może usiądzcie ?
Skierowaliśmy się do salonu. Oni usiedli na kanapie a ja stanełam przed nimi.
- Powiesz nam w końcu o co chodzi ? - spytał zniecierpliwiony Zayn
- Wyjeżdżam.
- Na ile ? - spytała Dom.
- Do Polski. Na trzy lata. Dopóki nie skończe osiemnastki tu nie wróce. - wyjaśniłam.
Harry wstał i wybiegł po drodze łapiąc kurtke.
- Nie mówisz serio ? - spytał Lou.
- Mówie - rozpłakałam się.
Wszyscy wstali i mnie przytulili. Po południe spędziliśmy na pogawędkach. Jednak brakowało mi tu jednej osoby. Jego... To za nim będę najbardziej tęsknić. Około 21 razem z Dom wyszłyśmy stamtąd. Przed domem jeszcze ostatni raz się pożegnałyśmy, a potem wróciłam do pokoju. Spakowałam swoje rzeczy. Przypomniało mi się, że mam na sb rzeczy Dominic. Wybrałam jej numer, żeby dowiedzieć się co z nimi zrobić.
- Cześć. Sorry, że przeszkadzam, ale dopiero teraz zauważyłam, że mam na sb twoje ubrania. Co z nimi zrobić ?
- Hei. Weź je ze sobą. Będziesz miała jakąś pamiątke po mnie.
- Kochana jesteś. Dziękuje. - wtedy do pokoju wszedł Maniek - Muszę kończyć. Pa - rozłączyłam się
- Zapakowana ? Musimy już jechać.
- Chciałam jeszcze wziąść przysznic, ale chyba nie zdąże.
- No nie.
Wziełam swoje walizki i wyszłam za bratem z pokoju. Na korytarzu czekała na nas już Asia z Maciejem. On też leci z nami.
- Hej - przywitałam się z nimi
*
Siedziałam już w samolocie do Polski. Żegnaj Londynie. Witaj stary domu. Czas wrócić do świata w, którym jestem szarą myszką.________________________________________________________________________________
Zjebałam. Nie dość, że rozdział jest kompletną katastrofą to jeszcze dodałam po czasie. Przepraszam, że was zawiodłam. Wszystko się tu dzieje tak za szybko. Mógłby to być koniec opowiadania. Ale teraz pytanie do was: Chcecie tego ?
środa, 6 czerwca 2012
Chapter Twelve
Podczas gry w tego węża dostałam sms od Harry'ego.
"Spotkamy się jeszcze dzisiaj ? "
" Idioto widzieliśmy się rano. "
" Ale rano było dawno "
" Kilka godzin temu"
" No i uciekłaś bez pożegnania"
" Nie chciałam cię budzić"
" To jak ? Wpadniesz ? "
" No dobra"
" Ok. Gdzie jesteś ? Przyjadę po ciebie. "
" Ale, że teraz ? "
" No. Gdzie jesteś ? "
" W kręgielni, która jest obok mojego hotelu "
" Zaraz tam będę. Pa :xxx "
Posiedziałam jeszcze chwile i patrzałam na grę moich znajomych. Wygrywał Mariusz, a po nim był Kuba. Po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu. Był to Harry.
- Szybki jesteś - przywitałam się
- Do ciebie się spieszę. - odpowiedział, a ja go pocałowałam.
Wtedy podeszła do nas cała trójka.
- Skończyliście już ? - zapytałam.
- No tak. Godzinka już mineła. Wygrałem! - odpowiedział Mariusz
- Bo oszukiwałeś ! - odezwał się Kuba.
Zaczeli się kłócić, że nie prawda itp. Po chwili miałam już tego dość i im przerwałam.
- Wracacie do hotelu czy gdzieś jeszcze się wybieracie ?
- No chyba wracamy, a ty ? - Asia
- Ja idę do Harry'ego
- Spoko.
Razem z loczkiem wyszliśmy z tej całej kręgielni. Przed budynkiem stał czarny samochód do, którego wsiedliśmy.
- Czemu nie jedziemy do was ? - zapytałam, gdy zobaczyłam, że kierujemy się w przeciwną stronę.
- Bo zabieram cię na spacer.
- Samochodem ?
- Najpierw jedziemy na plaże. Tam zrobimy sobie długi spacer. Taki romantyczny.
- haha. Serio lubisz romantyczne rzeczy ?
- No ja lubie wszystko co ty.
- A skąd pewność, że ja lubie ?
- Bo jesteś dziewczyną.
- Niby jestem, ale zamiast tego spaceru wolałabym pograć sobie na przykład w piłke nożną.
- Serio ? Dziewczyna, która chce grać w noge ? Jesteś skarbem.
- Jestem po prostu wyjątkowa.
- I skromna.
- Oj tam. Czepiasz się.
- To zawracamy i zabieram cię na stadion Chelsea.
- Ale po co ?
- Zobaczysz.
Ciekawiło mnie po co tam jedziemy. Reszte jazdy spędziliśmy w milczeniu. Dopiero pod wielkim stadionem Harry się odezwał.
- Jesteśmy - powiedział.
- Wiesz, że tutaj się poznaliśmy ? - wzieło mnie na wspomnienia.
- Wiem. Chodź.
Po chwili staliśmy już na murawie ogromnego stadionu. Zawsze marzyłam, aby się na niej znaleźć. Nie wiem skąd, ale Hazza miał w rękach piłkę.
- Stań na bramce - powiedział
Nie lubie być bramkarzem, ale zrobiłam wyjątek. Harry strzelał karne, a ja starałam je bronić. Nie wychodziło mi to za bardzo. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu.
- Teraz zmiana ! - krzyknęłam po kilku minutach gry.
- Dobra.
- A tak wgl to jakim cudem załatwiłeś nam wejście tutaj ?
- Ma się swoje sposoby.
Teraz to ja miałam strzelać karne. Harry był dobrym bramkarzem, ale nie udawało mu się bronić. No bo w końcu ja byłam świetna w piłke nożną. Tsa. Moja skromność. Graliśmy i wygłupialiśmy się tak do wieczora. Po tym Harry odwiózł mnie do domu, a sam pojechał do sb
.
*
Obudziłam się około godziny dziewiątej. Wyskoczyłam z łóżka i skierowałam się do łazienki po drodze zabierając pierwsze lepsze ciuchy < link >. Tam wziełam szybki prysznic, ubrałam się, ogarnełam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Usiadłam na łóżko i doszłam do wniosku, że wypadałoby się dzisiaj spotkać z Dom. Wybrałam jej numer. Po pięciu sygnałach usłyszałam:
- Halo ?
- Za halo w morde walą - rzuciłam na przywitanie.
- Cześć Milena.
- No hej teletubisiu - miałam dziś dobry humor. - Masz dzisiaj wolne czy umuwiłaś się na randke z Po (dop.autora: Jakby co to Po to teletubiś )
- Umówiłam się dzisiaj z Niallem - w tym momencie zakrztusiłam się własną śliną - No co ?
- Czyli jednak randka z Po - zaśmiałam się - A o której ?
- W sumie to właśnie po mnie jedzie. Wybieramy się nad jezioro na cały dzień.
- No to życzę udanej randki.
- Dzięki. Ja już muszę kończyć, bo Niall przyjechał. Buziaki.
Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo się rozłączyła. No i nie mam co robić. Zadzwonie do Harolda. Może będzie się chciał ze mną spotkać.
- Hej kochanie - przywitałam się
- Cześć kotek - opdpowiedział
- Co robisz dzisiaj ? Może zechciałbyś się ze mną znowu spotkać ?
- Nie mogę. Mamy wywiad, a potem rozdajemy autografy itp. Przepraszam skarbie, ale musze kończyć - rozłączył.
Aha. Skłamał. Napewno nie mają żadnego wywiadu, bo Niall jest z Dom na randce. I dlaczego musiał tak pilnie kończyć ? Jesteśmy w związku nawet nie od tygodnia, a on mnie już okłamuje. Wyjaśnie to z nim później. Ostatnimi osobami z którymi bym mogła spędzić dzień jest Asia i Mariusz. Wziełam wyposarzoną w telefon, żelki, lustrzanke i cole torebke i wyszłam z pokoju. Zamknełam drzwi po czym zapukałam do pokoju obok. Otworzyła mi wystrojona Asia.
- Hej - powiedziałam, a dziewczyna uśmiechneła się na mój widok.
- Cześć. Wejdź.
No i weszłam. W środku stał Mariusz. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że miał na sobie swoje najlepsze ciuchy.
- Cześć siostra.
- Em. No hej. Wybieracie się gdzieś czy co, że jesteście tacy wystrojeni ? - spytałam.
- Mariusz zabiera mnie na całodzienną randke. Będziemy zwiedzać Londyn, jakiś obiad w restauracji. I takie tam. - pochwaliła się Joasia.
Zajebiście. Czyli ten dzień spędze sama.
- A co ? - zapytał Maniek.
- Nic, nic. Chciałam tylko powiedzieć, że idę na spacer - skłamałam.
Gdybym powiedziała, że przyszłam aby spędzić z nimi czas to Aśka kazałaby mi iść z nimi, a tego nie chce.
- No to ja już pójde - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Nie wracałam do siebie tylko postanowiłam się przejść. Weszłam do windy. W środku był Kuba, który ucieszył się na mój widok.
- Cześć
- Hej - mruknełam nie zwracając na niego zbytniej uwagi.
- Można wiedzieć gdzie się wybierasz ?
- Przed siebie.
- A może chcesz iść ze mną do pewnego miejsca ?
- Pewnego miejsca ? Czy ty chcesz mnie zabrać na randke czy coś w tym rodzaju ?
- Nie. Chce ci tylko coś pokazać.
- W sumie to i tak nie mam co robić więc pójdę z tobą.
Na początku szliśmy normalną londyńską ulicą, ale w pewnej chwili skręciliśmy w uliczke. Była dosyć obskurna. Na myśl mi przyszło, że prowadzi mnie tu, bo chce mnie zgwałcić.
- Ej, ale ty nie chcesz mnie zgwałcić ? - zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
- Nie. Chce ci coś tylko pokazać. Chodź - wskazał na jakieś zniszczone drzwi.
Weszliśmy do środka. Wyglądało tutaj jak w melinie. W powietrzu unosił się zapach papierosów. W środku było kilku ludzi. Narkomani.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? - spytałam wkurzona.
- Po to, aby ci go pokazać - wskazał na chłopaka siedzącego w kącie i wciągającego biały proszek.
Nie mogłam w to uwierzyć. To był naprawde on. Ćpał.
________________________________________________________________________________
Cieszcie się, bo macie rozdział w środku tygodnia ^^ Ale to tylko dlatego, że teraz nie będę pisać z wyprzedzeniem i wstawiam to co mam napisane ;3 W niedziele możecie się spodziewać meega długiego rozdziału xD Zresztą ten też nie jest krótki <3 Mogę liczyć na komentarze ?
"Spotkamy się jeszcze dzisiaj ? "
" Idioto widzieliśmy się rano. "
" Ale rano było dawno "
" Kilka godzin temu"
" No i uciekłaś bez pożegnania"
" Nie chciałam cię budzić"
" To jak ? Wpadniesz ? "
" No dobra"
" Ok. Gdzie jesteś ? Przyjadę po ciebie. "
" Ale, że teraz ? "
" No. Gdzie jesteś ? "
" W kręgielni, która jest obok mojego hotelu "
" Zaraz tam będę. Pa :xxx "
Posiedziałam jeszcze chwile i patrzałam na grę moich znajomych. Wygrywał Mariusz, a po nim był Kuba. Po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu. Był to Harry.
- Szybki jesteś - przywitałam się
- Do ciebie się spieszę. - odpowiedział, a ja go pocałowałam.
Wtedy podeszła do nas cała trójka.
- Skończyliście już ? - zapytałam.
- No tak. Godzinka już mineła. Wygrałem! - odpowiedział Mariusz
- Bo oszukiwałeś ! - odezwał się Kuba.
Zaczeli się kłócić, że nie prawda itp. Po chwili miałam już tego dość i im przerwałam.
- Wracacie do hotelu czy gdzieś jeszcze się wybieracie ?
- No chyba wracamy, a ty ? - Asia
- Ja idę do Harry'ego
- Spoko.
Razem z loczkiem wyszliśmy z tej całej kręgielni. Przed budynkiem stał czarny samochód do, którego wsiedliśmy.
- Czemu nie jedziemy do was ? - zapytałam, gdy zobaczyłam, że kierujemy się w przeciwną stronę.
- Bo zabieram cię na spacer.
- Samochodem ?
- Najpierw jedziemy na plaże. Tam zrobimy sobie długi spacer. Taki romantyczny.
- haha. Serio lubisz romantyczne rzeczy ?
- No ja lubie wszystko co ty.
- A skąd pewność, że ja lubie ?
- Bo jesteś dziewczyną.
- Niby jestem, ale zamiast tego spaceru wolałabym pograć sobie na przykład w piłke nożną.
- Serio ? Dziewczyna, która chce grać w noge ? Jesteś skarbem.
- Jestem po prostu wyjątkowa.
- I skromna.
- Oj tam. Czepiasz się.
- To zawracamy i zabieram cię na stadion Chelsea.
- Ale po co ?
- Zobaczysz.
Ciekawiło mnie po co tam jedziemy. Reszte jazdy spędziliśmy w milczeniu. Dopiero pod wielkim stadionem Harry się odezwał.
- Jesteśmy - powiedział.
- Wiesz, że tutaj się poznaliśmy ? - wzieło mnie na wspomnienia.
- Wiem. Chodź.
Po chwili staliśmy już na murawie ogromnego stadionu. Zawsze marzyłam, aby się na niej znaleźć. Nie wiem skąd, ale Hazza miał w rękach piłkę.
- Stań na bramce - powiedział
Nie lubie być bramkarzem, ale zrobiłam wyjątek. Harry strzelał karne, a ja starałam je bronić. Nie wychodziło mi to za bardzo. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu.
- Teraz zmiana ! - krzyknęłam po kilku minutach gry.
- Dobra.
- A tak wgl to jakim cudem załatwiłeś nam wejście tutaj ?
- Ma się swoje sposoby.
Teraz to ja miałam strzelać karne. Harry był dobrym bramkarzem, ale nie udawało mu się bronić. No bo w końcu ja byłam świetna w piłke nożną. Tsa. Moja skromność. Graliśmy i wygłupialiśmy się tak do wieczora. Po tym Harry odwiózł mnie do domu, a sam pojechał do sb
.
*
Obudziłam się około godziny dziewiątej. Wyskoczyłam z łóżka i skierowałam się do łazienki po drodze zabierając pierwsze lepsze ciuchy < link >. Tam wziełam szybki prysznic, ubrałam się, ogarnełam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Usiadłam na łóżko i doszłam do wniosku, że wypadałoby się dzisiaj spotkać z Dom. Wybrałam jej numer. Po pięciu sygnałach usłyszałam:
- Halo ?
- Za halo w morde walą - rzuciłam na przywitanie.
- Cześć Milena.
- No hej teletubisiu - miałam dziś dobry humor. - Masz dzisiaj wolne czy umuwiłaś się na randke z Po (dop.autora: Jakby co to Po to teletubiś )
- Umówiłam się dzisiaj z Niallem - w tym momencie zakrztusiłam się własną śliną - No co ?
- Czyli jednak randka z Po - zaśmiałam się - A o której ?
- W sumie to właśnie po mnie jedzie. Wybieramy się nad jezioro na cały dzień.
- No to życzę udanej randki.
- Dzięki. Ja już muszę kończyć, bo Niall przyjechał. Buziaki.
Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo się rozłączyła. No i nie mam co robić. Zadzwonie do Harolda. Może będzie się chciał ze mną spotkać.
- Hej kochanie - przywitałam się
- Cześć kotek - opdpowiedział
- Co robisz dzisiaj ? Może zechciałbyś się ze mną znowu spotkać ?
- Nie mogę. Mamy wywiad, a potem rozdajemy autografy itp. Przepraszam skarbie, ale musze kończyć - rozłączył.
Aha. Skłamał. Napewno nie mają żadnego wywiadu, bo Niall jest z Dom na randce. I dlaczego musiał tak pilnie kończyć ? Jesteśmy w związku nawet nie od tygodnia, a on mnie już okłamuje. Wyjaśnie to z nim później. Ostatnimi osobami z którymi bym mogła spędzić dzień jest Asia i Mariusz. Wziełam wyposarzoną w telefon, żelki, lustrzanke i cole torebke i wyszłam z pokoju. Zamknełam drzwi po czym zapukałam do pokoju obok. Otworzyła mi wystrojona Asia.
- Hej - powiedziałam, a dziewczyna uśmiechneła się na mój widok.
- Cześć. Wejdź.
No i weszłam. W środku stał Mariusz. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że miał na sobie swoje najlepsze ciuchy.
- Cześć siostra.
- Em. No hej. Wybieracie się gdzieś czy co, że jesteście tacy wystrojeni ? - spytałam.
- Mariusz zabiera mnie na całodzienną randke. Będziemy zwiedzać Londyn, jakiś obiad w restauracji. I takie tam. - pochwaliła się Joasia.
Zajebiście. Czyli ten dzień spędze sama.
- A co ? - zapytał Maniek.
- Nic, nic. Chciałam tylko powiedzieć, że idę na spacer - skłamałam.
Gdybym powiedziała, że przyszłam aby spędzić z nimi czas to Aśka kazałaby mi iść z nimi, a tego nie chce.
- No to ja już pójde - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Nie wracałam do siebie tylko postanowiłam się przejść. Weszłam do windy. W środku był Kuba, który ucieszył się na mój widok.
- Cześć
- Hej - mruknełam nie zwracając na niego zbytniej uwagi.
- Można wiedzieć gdzie się wybierasz ?
- Przed siebie.
- A może chcesz iść ze mną do pewnego miejsca ?
- Pewnego miejsca ? Czy ty chcesz mnie zabrać na randke czy coś w tym rodzaju ?
- Nie. Chce ci tylko coś pokazać.
- W sumie to i tak nie mam co robić więc pójdę z tobą.
Na początku szliśmy normalną londyńską ulicą, ale w pewnej chwili skręciliśmy w uliczke. Była dosyć obskurna. Na myśl mi przyszło, że prowadzi mnie tu, bo chce mnie zgwałcić.
- Ej, ale ty nie chcesz mnie zgwałcić ? - zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
- Nie. Chce ci coś tylko pokazać. Chodź - wskazał na jakieś zniszczone drzwi.
Weszliśmy do środka. Wyglądało tutaj jak w melinie. W powietrzu unosił się zapach papierosów. W środku było kilku ludzi. Narkomani.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? - spytałam wkurzona.
- Po to, aby ci go pokazać - wskazał na chłopaka siedzącego w kącie i wciągającego biały proszek.
Nie mogłam w to uwierzyć. To był naprawde on. Ćpał.
________________________________________________________________________________
Cieszcie się, bo macie rozdział w środku tygodnia ^^ Ale to tylko dlatego, że teraz nie będę pisać z wyprzedzeniem i wstawiam to co mam napisane ;3 W niedziele możecie się spodziewać meega długiego rozdziału xD Zresztą ten też nie jest krótki <3 Mogę liczyć na komentarze ?
niedziela, 3 czerwca 2012
Chapter Eleven
Gdy się obudziłam zobaczyłam, że Harry już nie śpi. Patrzył się na mnie.
- Dlaczego się na mnie patrzysz ? - spytałam.
- Bo jesteś piękna.
- Kłamiesz.
- Nie. To szczera prawda.
Zaśmiałam się i wyskoczyłam z łóżka.
- Wstawaj. - powiedziałam.
Chłopak pokiwał przecząco głową. Udałam się do łazienki, żeby się umyć. Wziełam szybki prysznic i ubrałam swoje wczorajsze ciuchy. Niestety nie miałam nic innego do ubrania. Kiedy wyszłam Harry zasnął ponownie. Tym mu odpuściłam i wyszłam po cichu z pokoju.. W kuchni siedziała cała reszta.
- Co tak cicho wczoraj było ? - zapytał Lou.
Nie odpowiedziałam nic tylko się zaśmiałam. Zajełam wolne miejsce przy stole, a Liam podał mi płatki.
- To co dziś robimy ? - spytał Zayn
- Ja zaraz wracam do hotelu. - oznajmiłam
- Już - spytał zawiedziony Liam
- Tak. Muszę spędzić troche czasu z bratem.
- To zaproś go tu.- zaproponował Lou
- Żeby zobaczył was i nie pozwolił mi tu przychodzić ?
- Czemu miałby ci zabronić ?
- Bo zachowujecie się jak małpy ?
Wstałam od stołu i wstawiłam miske do zlewu. Następnie chwyciłam torbe i wyszłam z domu. Na pożegnanie rzuciłam tylko "Cześć". Jako, że do hotelu nie miałam daleko to po dwudziestu minutach byłam już u siebie w pokoju. Przebrałam się w zwykłe szare rurki, sportową bluze i adidasy. Może nie był to zbyt modny zestaw, ale tym razem postawiłam na wygode. Postanowiłam wejść na twittera. Znowu kilka tysięcy followersów więcej. Gdy już wszystko w miare ogarnełam wyłączyłam komputer. Nie miałam co robić więc postanowiłam zobaczyć co porabia mój braciszek i Asia. Niestety nikogo u nich w pokoju nie było. Wróciłam do siebie i wybrałam numer brata.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. Jesteś już w hotelu ? - zapytał.
- Tak. Chciałam do was wpaść i pogadać, ale nikogo nie ma.
- No my też nie będziemy przez całe wakacje w pokoju siedzieć.
- A gdzie jesteście ?
- Na kręglach. Poznaliśmy tutaj chłopaka z Polski. Polubiłabyś go.
- Ej no to może ja wpadne do was ? W której kręgielni jesteście ?
- Tej obok hotelu. Jest taki duży świecący napis. Znajdziesz szybko.
- Okey. Będę za dziesięć minut.
Rozłączyłam się. Chwyciłam torbe i wyszłam z pokoju. Po chwili stałam już przed hotelem. W oczy rzucił mi się duży napis " Kręgielnia ". Zaraz po wejściu zauważyłam Asie i Mariusza. Ale gdzie jest ten chłopak ? Nie żeby coś, ale chciałabym go poznać. Podeszłam do świetnie bawiącej się pary.
- Siema. Dawno się nie widzieliśmy. - rzuciłam.
- No. Ciągle masz wychodne do chłopaka. - Maniek.
- Mówisz jak mama.
- Mogę też grać ? - spytałam.
- Nie. Są zapisane tylko trzy osoby - brat.
- Ej właśnie co to za chłopak ? - zapomniałam o tym gostku.
- O właśnie idzie. - Asia wskazała na chłopaka wracającego z toalety.
No przecież to ten... no ten z windy.
- Milena ? - szczerze to się zdziwiłam, że mnie pamięta
- To wy się znacie ?
- Nie. Tzn. tak. Spotkaliśmy się kiedyś w windzie. - wyjaśniłam.
- Dobra. To gramy ? - niecierpliwił się Maniek.
- Wy gracie.
- Chcesz to możesz grać za mnie. - zaproponował ten chłopak.
- Nie dzięki - odpowiedziałam
Oni zajeli się grą, a ja zaczęłam grać w węża na moim telefonie.
___________________________________________________________________
W tym rozdziale jest dużo dialogów ^^ Końcówkę to już kompletnie zjebałam. Ten rozdział pisałam już dawno przy meczu finałowym ligi mistrzów xD Czyli 19 maja. U mnie wmieście dzisiaj jest przyjęci i musiałam roznosić telegramy ;< Jest dopiero 13, a ja już jestem padnięta. Chce wam podziękować, że tak gwałtownie wzrosła liczba odwiedzin : ) Domyślałam się, że to dzięki Beigeee, która poleciła moje opowiadanie na swoim blogu ^^
- Co tak cicho wczoraj było ? - zapytał Lou.
Nie odpowiedziałam nic tylko się zaśmiałam. Zajełam wolne miejsce przy stole, a Liam podał mi płatki.
- To co dziś robimy ? - spytał Zayn
- Ja zaraz wracam do hotelu. - oznajmiłam
- Już - spytał zawiedziony Liam
- Tak. Muszę spędzić troche czasu z bratem.
- To zaproś go tu.- zaproponował Lou
- Żeby zobaczył was i nie pozwolił mi tu przychodzić ?
- Czemu miałby ci zabronić ?
- Bo zachowujecie się jak małpy ?
Wstałam od stołu i wstawiłam miske do zlewu. Następnie chwyciłam torbe i wyszłam z domu. Na pożegnanie rzuciłam tylko "Cześć". Jako, że do hotelu nie miałam daleko to po dwudziestu minutach byłam już u siebie w pokoju. Przebrałam się w zwykłe szare rurki, sportową bluze i adidasy. Może nie był to zbyt modny zestaw, ale tym razem postawiłam na wygode. Postanowiłam wejść na twittera. Znowu kilka tysięcy followersów więcej. Gdy już wszystko w miare ogarnełam wyłączyłam komputer. Nie miałam co robić więc postanowiłam zobaczyć co porabia mój braciszek i Asia. Niestety nikogo u nich w pokoju nie było. Wróciłam do siebie i wybrałam numer brata.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. Jesteś już w hotelu ? - zapytał.
- Tak. Chciałam do was wpaść i pogadać, ale nikogo nie ma.
- No my też nie będziemy przez całe wakacje w pokoju siedzieć.
- A gdzie jesteście ?
- Na kręglach. Poznaliśmy tutaj chłopaka z Polski. Polubiłabyś go.
- Ej no to może ja wpadne do was ? W której kręgielni jesteście ?
- Tej obok hotelu. Jest taki duży świecący napis. Znajdziesz szybko.
- Okey. Będę za dziesięć minut.
Rozłączyłam się. Chwyciłam torbe i wyszłam z pokoju. Po chwili stałam już przed hotelem. W oczy rzucił mi się duży napis " Kręgielnia ". Zaraz po wejściu zauważyłam Asie i Mariusza. Ale gdzie jest ten chłopak ? Nie żeby coś, ale chciałabym go poznać. Podeszłam do świetnie bawiącej się pary.
- Siema. Dawno się nie widzieliśmy. - rzuciłam.
- No. Ciągle masz wychodne do chłopaka. - Maniek.
- Mówisz jak mama.
- Mogę też grać ? - spytałam.
- Nie. Są zapisane tylko trzy osoby - brat.
- Ej właśnie co to za chłopak ? - zapomniałam o tym gostku.
- O właśnie idzie. - Asia wskazała na chłopaka wracającego z toalety.
No przecież to ten... no ten z windy.
- Milena ? - szczerze to się zdziwiłam, że mnie pamięta
- To wy się znacie ?
- Nie. Tzn. tak. Spotkaliśmy się kiedyś w windzie. - wyjaśniłam.
- Dobra. To gramy ? - niecierpliwił się Maniek.
- Wy gracie.
- Chcesz to możesz grać za mnie. - zaproponował ten chłopak.
- Nie dzięki - odpowiedziałam
Oni zajeli się grą, a ja zaczęłam grać w węża na moim telefonie.
___________________________________________________________________
W tym rozdziale jest dużo dialogów ^^ Końcówkę to już kompletnie zjebałam. Ten rozdział pisałam już dawno przy meczu finałowym ligi mistrzów xD Czyli 19 maja. U mnie wmieście dzisiaj jest przyjęci i musiałam roznosić telegramy ;< Jest dopiero 13, a ja już jestem padnięta. Chce wam podziękować, że tak gwałtownie wzrosła liczba odwiedzin : ) Domyślałam się, że to dzięki Beigeee, która poleciła moje opowiadanie na swoim blogu ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)