wtorek, 19 czerwca 2012

Chapter Fourten


  * Trzy miesiące później *

 Półtora miesiąca temu skończyły się wakacje i musiałam wrócić do mojego gimnazjum. Nie cierpie tego miejsca. Każdy dzień w moim życiu wyglądał tak samo. Ogólnie moje życie po spędzeniu części wakacji w Londynie zrobiło się szare. A najgorsze jest to, że nie mogę przestać myśleć o Harry'm. Nadal go kocham. Z Dom od jakiegoś miesiąca nie utrzymuje kontaktu. Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, umyłam zęby, rozczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Następnie podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ubrania. Przebrałam się w to i poszłam na śniadanie. W kuchni czekała na mnie mama z kanapkami i sokiem pomarańczowym.
- Siadaj. - wskazała na miejsce przy stole obok Mariusza.
- Okey - usiadłam i wziełam do ręki kanapke.
- Razem z tatą chcielibyśmy z wami porozmawiać. Ale teraz ojca nie ma w domu więc zrobimy to po szkole. Dlatego prosze abyście zaraz po lekcjach wrócili do domu.
- Jasne. Mogę już iść ? - spytałam
- Możesz.
Wypiłam ostatni łyk soku, wziełam torbe, założyłam trampki i wyszłam z domu. Kolejny dzień męczarni...

                                                  *

Po lekcjach zgodnie z poleceniem matki wróciłam do domu. I tak nie miałabym gdzie iść. Od zawsze przesiadywałam całe dnie w moim pokoju. Nie byłam raczej duszą towarzystwa.
- Jestem! - krzyknełam przekraczając próg pokoju.
- W końcu. Ile można czekać - powiedział Maniek.
- Ty już w domu ? To nie fair ! Jesteś w liceum a masz lekcje krócej odemnie. - rzuciłam w brata pierwszą napotkaną poduszką.
- Cisza dzieci.
- Mów to do niej. Ja już nie jestem dzieckiem. - Mariusz.
- Rozmawialiśmy z tatą o tym dosyć długo. Widzimy, że Milena nie jest za bardzo szczęśliwa tutaj więc chcemy przeprowadzić się do Londynu. Mam nadzieje Mariusz, że nie będziesz miał nic przeciwko ? Przecież Asia też będzie tam kontynuować nauke. - wygłosiła przemowe Mama.
Zatkało mnie. My ? Przeprowadzić się do Londynu ? Gdy po chwili to do mnie dotarło zaczełam skakać piszczeć i skakać po całym domu. Po jakiś pięciu minutach uspokoiłam się.
- Zaczynam tam prace za dwa dni więc musimy wylecieć jak najprędzej. Weźcie te najważniejsze rzeczy, a reszte przyślą pocztą. Meble już tam są. - powiedział tata
- Okey. To ja idę się pakować - pobiegłam na góre.
Oczywiście przy moich umiejętnościach musiałam się potknąć tak, że aż spadłam z połowy schodów. Na szczęście nic mi się nie stało więc pognałam na góre. Zaczełam od zwykłych ubrań, a skończyłam na zdjęciach. Meble podobno tam jakieś mają być. Mariusz też zaczął się pakować Gdy wszystko potrzebne było już w walizkach wróciłam do salonu. Nikogo tam nie było więc poszłam do sypialni rodziców. Tam zastałam ich oboje.
- Ja już jestem spakowana. Kiedy wyjeżdżamy ?
- Dzisiaj wieczorem. Musimy się tam zaklimatyzować przed pójściem ojca do pracy - powiedziała mama
- Dopiero wieczorem ?
- Wytrzymasz te kilka godzin - zaśmiał się ojciec.
Wyszłam z pomieszczenia. Postanowiłam się przejść. Mimo tego, że wole Lodyn to jednak będę troche tęsknić za Dąbrową. Wyszłam z domu i skierowałam się w strone małego parku. Było tak jak zwykle. Kilka dzieci bawiących się na placu zabaw, spacerujące pary i kilka typów palących papierosy. Ja kiedyś spróbowałam palić i żałuje. Uważam, że to ochydne. Chodziłam tak i nawet nie zauważyłam, że jest już 22:00. Pora wracać do domu.

                                                          *

Właśnie wsiadałam na pokład samolotu. Czekałam na tą chwile aż pół dnia. A za dwie godziny miałam być w Londynie. Mimo tego, że chciałam się tam przeprowadzić to za Narnią też będę tęsknić. Może nie ma tu najlepszych warunków i ludzi, ale w końcu mieszkałam tu od urodzenia. Dokładnie 15 lat i 2 miesiące. Zajełam miejsce obok brata. On nie cieszył się tak jak ja. Nie będzie się widział z Joasią przez miesiąc. Tyle zajmie przeniesienie jej do innej szkoły. Sama nie wiem jak nasi rodzice zrobili to, że my mogliśmy tak szybko zacząć tam nauke. Włożyłam słuchawki do uszu i zasnełam.

                                                         *

- Wstawaj - ktoś gwałtownie mną potrząsnął - Młoda wstawaj !
Otworzyłam zaspane powieki i ujrzałam mojego brata. On widząć moją niezadowoloną minę powiedział:
- Jesteśmy w Londynie
Gwałtownie podniosłam głowe z fotela, aby wyjrzeć przez okno. Rzeczywiście byliśmy już na londyńskim lotnisku. Chwyciłam swoją podręczną torbe i jak najszybciej wyszłam z samolotu. Odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy taksówką do naszego mieszkania. Teraz dopiero uświadomiłam sb, że nie mam z czego cieszyć. Chłopcy już pewnie o mnie zapomnieli więc nie będę się im narzucać i do nich dzwonić. Tak samo pewnie jest z Dominic. To była tylko wakacyjna przygoda... Rozmyślałam nad tym jak teraz będzie wyglądać moje życie dopóki nie przerwał mi głos taksówkarza.
- Jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z taksówki. Znałam tą okolice. Niedaleko był stadion Chelsea Londyn. Tata zapłacił taksówkarzowi. Wszyscy pokierowaliśmy się do naszego mieszkania. Po otworzeniu drzwi ujrzałam skromne i przytulne mieszkanie. Miało ono cztery pokoje, kuchnie i łazienkę. Było trochę większe od tego w Polsce.
- Który pokój jest mój ? - spytałam
Tata pokazał pomieszczenie znajdujące się naprzeciwko mnie. Weszłam do niego. Ściany były pomalowane na czerwono. Po środku stało niewielkie łóżko, w koncie biurko, obok drzwi szafa, a obok łóżka znajdowało się wielkie okno. Wyjrzałam przez nie. Widok był niesamowity. Wprost na ogromny stadion. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy. Zajęło mi to dwie godziny. Potem postanowiłam się przejść. Poszłam do pokoju rodziców. O dziwo zastałam ich w łóżku, a bagaże były nie rozpakowane.
- Wychodzę na spacer.
- Co ? Jest czwarta rano ! Idź spać ! - krzykneła mama.
Całkiem o tym zapomniałam.
- Eee... No tak. Sorry.
Wróciłam do swojego pokoju. Nie chciało mi się spać. Byłam za bardzo rozbudzona. Ale mimo wszystko przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.
                                                                            
           *

Obudziłam się koło 11.  W łazience wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Do szkoły idę dopiero od następnego tygodnia także mam dla siebie pięć wolnych dni. Włosy wysuszyłam suszarką i związałam w koka.  Dawno nie byłam na tt więc postanowiłam wejść. Nie działo się nic ciekawego. Dodałam tweeta:
"  Nowe miasto, nowe życie. Lepsze ? To się okaże. "
Kilka osób pytało się dokąd się wyprowadziłam, ale nie chciałam tego zdradzać. Sama nie wiem dlaczego. Poszperałam jeszcze po profilach gwiazd i wyłączyłam laptopa. Wszyscy siedzieli już w kuchni i zajadali się śniadaniem.
- Dzień Dobry - przywitałam się
- Cześć królewno - tata lubił mnie tak nazywać
- Siadaj. Dzisiaj na śniadanie naleśniki.
Szybko usiadłam do stołu i zjadłam naleśniki. Potem pomogłam mamie posprzątać.Mariusz z tatą poszli skręcać jakąś szafę. Ja zostałam z mamą. 
- Wiesz może gdzie jest centrum handlowe ? - zapytała
- Mhm. Całkiem niedaleko.
- Mogłabyś iść ze mną ? Chciałabym kupić jakieś obrazy i kwiaty do mieszkania. Pusto tu.
- Jasne. Za dziesięć minut tutaj ?
- Dobra.
Poszłam do siebie. Zapakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Potem wróciłam do kuchni. Mamy jeszcze nie było więc w tym czasie napiłam się coli. Po pięciu minutach przyszła moja rodzicielka. Wyszłyśmy i pojechałyśmy naszym samochodem w stronę centrum. Musiałam mamie tłumaczyć gdzie jechać.  Dziesięć minut później byliśmy na miejscu.
- Wow. Duże to centrum.
- Mamo to nie jest Łódź tylko Londyn. Tutaj wszystko jest dużo większe.
- No chyba będę musiała się przyzwyczaić.
Weszliśmy do środka. Było bardzo dużo ludzi.
- Zawsze jest tu tak tłoczno ?  - spytała matka
- Właśnie nie. Może jest jakaś promocja.
- Możliwe.
Pochodziłyśmy trochę po sklepach. Mama kupiła kilka obrazów i jakieś dwa kwiaty. Szłyśmy właśnie do kolejnego miejsca, gdy w głośnikach ktoś zaczął mówić.
- Dzisiaj w naszym centrum mamy gości specjalnych. Marzycie, aby poznać One Direction? Czekają na was przy wyjściu. Macie szanse na autografy!
Zamarłam. Przy wyjściu ? I jak tu ich nie spotkać ?
- To nie są ci twoi przyjaciele z wakacji ? Idź się przywitaj. - powiedziała mama
- Tak to oni, ale nie mam zamiaru się z nimi witać. Chce jak najszybciej stąd wyjść.
- Ja jeszcze idę do sklepu. Chcesz to idź do samochodu - podała mi kluczki
Jak najszybciej zeszłam na dół i skierowałam się w stronę wyjścia z opuszczoną głową. Mam nadzieje, że mnie nie rozpoznają. Ale oczywiście ja sierota jak przechodziłam obok nich musiałam na kogoś wpaść. Podniosłam głowę i zobaczyłam znajomą twarz.
___________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że tak późno ale nie miałam neta na kompie, a na telefonie wstawić nie mogłam. Domyślam się, że nie tego się spodziewaliście w opowiadaniu nie ? Jak myślicie kim jest ta znajoma twarz ? Kolejny postaram się dodać w niedziele, ale nic nie obiecuje.
      

5 komentarzy:

  1. moim zdaniem to będzie Harry... Uwielbiam twojego bloga, jest genialny! fajny rozdział :)Buziaki :* Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę....a jednak powróciła do Londynu...Super! Tylko teraz to będzie trochę skomplikowane....założę się że tą znajomą twarzą będzie oczywiście Hazza;] Mój Loczuś.....;*
    http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Obstawiam znajome, zielone oczka Harry'ego .. ^__^ Fajnie, że się przeprowadziła. Czekam na nn. :**
    Zapraszam również na bloga z opowiadaniem o SWEET IRISH BOY .. ^___^ >>> http://first-and-last-love.blogspot.com/ <<<
    @USmile0927

    OdpowiedzUsuń
  4. To będzie Hazza albo Domi . . . Ale to już zależy tylko od Cb. Życzę duuuużooooo weny!
    Zapraszam do mnie ----> im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaa.! dlaczego mi to robisz.? Przerywać w takim momencie ?! i to jeszcze muszę czekac do niedzieli.? proszę.. spróbuj szybcieej . ^^ a tak na marginesie to jest CUDNY <3

    OdpowiedzUsuń